Wenezuelo, dokąd zmierzasz?

Próba przewrotu i regularne zamieszki pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami rządu. Aresztowanie liderów opozycji, autorytarne zapędy prezydenta, załamanie światowych cen ropy naftowej, krach gospodarczy, inflacja wynosząca prawie 800%, niedobory towarów, wreszcie, liczba ofiar sięgająca ponad 100 osób – to obraz Wenezueli w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Wielotysięczne protesty w Wenezueli przeciw rządom prezydenta Nicolasa Maduro trwają od marca 2017 r.
Wielotysięczne protesty w Wenezueli przeciw rządom prezydenta Nicolasa Maduro trwają od marca 2017 r.

Autor: Tomasz Skowronek

Odkąd Nicolas Maduro objął prezydenturę w 2013 roku po śmierci charyzmatycznego Hugo Chaveza, kraj systematycznie pogrąża się w chaosie. Przejmowanie władzy przez Maduro zbiegło się z spadkiem cen ropy naftowej na rynkach międzynarodowych, a gospodarka Wenezueli aż w 95% opierała się na czarnym złocie, spadek cen ropy spowodował trudności gospodarcze i hiperinflację.

Praktycznie cały czas na ulicach wenezuelskich miast demonstranci toczą bitwę z policją. Czasami dochodzi także do starć między zwolennikami a przeciwnikami Chavizmu (nazwa zwolenników obecnej władzy). Protesty mają dwie główne przyczyny: autorytaryzm Nicolasa Maduro i ogromny kryzys gospodarczy. Krytycy oskarżają prezydenta Nicolasa Maduro o dążenie do dyktatury i chcą, aby zrezygnował. Zwolennicy rządu twierdzą z kolei, że opozycja spiskuje z zagranicznymi podmiotami, a zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi, aby destabilizować kraj.

W Wenezueli społeczeństwo jest podzielone na dwa wrogie obozy polityczne

Jak zauważa  Council on Hemispheric Affairs (amerykańska organizacja zajmująca się krajami Ameryki Łacińskiej) nadal wielu Wenezuelczyków wierzy w ideały rewolucji boliwariańskiej, a Zjednoczona Partia Socjalistyczna w Wenezueli (PSUV), pomimo porażki w wyborach parlamentarnych w 2015 roku, wciąż posiada prawdziwą bazę wsparcia w tym kraju. Za rządów Chaveza Wenezuela była zamożnym krajem i prezydent inwestował pieniądze ze sprzedaży ropy w programy socjalne, edukację, służbę zdrowia oraz w budownictwo tanich mieszkań. Wcześniejsze rządy to ignorowały, a za władzy Chaveza zwykli Wenezuelczycy, zwłaszcza ci najbiedniejsi, zaczęli odczuwać, że współuczestniczą w krajowym bogactwie. Początkowo, za czasów Chaveza, poziom życia biedoty wzrósł.  Jednak duża część pieniędzy została rozkradziona, a jeszcze inną zmarnowano. Nie zrobiono praktycznie żadnego kroku, aby uniezależnić się od cen ropy na światowych rynkach – gospodarka kraju opierała się zaś praktycznie tylko na ropie naftowej.

Nicolas Maduro sprawuje obecnie formalną bądź nieformalną kontrolę nad niemal wszystkimi instytucjami państwowymi. Przejął kontrolę nad Sądem Najwyższym – orzeczenia tego sądu wzmacniają władzę prezydenta i podważające pozycję kontrolowanego przez opozycję parlamentu. Demontowane są instytuty demokratyczne. Protesty są brutalnie tłumione, niektórych opozycyjnych liderów wsadza się do więzień. Wśród Chavistów wytworzyła się elita, która postanowiła rządzić krajem po wsze czasy w oparciu o oligarchów.

Niestabilność i konflikt polityczny osiągnęły szczyt 30 marca tego roku, kiedy to sędziowie Sądu Najwyższego w Wenezueli, zgodnie z życzeniem prezydenta Maduro orzekli, że przejmie on władzę ustawodawczą Zgromadzenia Parlamentu który zdominowany jest przez opozycję. W kwietniu pod presją ogromnych protestów, prezydent cofnął się z tego pomysłu a Sąd Najwyższy przywrócił kompetencje parlamentowi. Od tamtej pory ludzie na ulice wychodzą niemal codziennie.

Sklep w Caracas
Sklep w Caracas

W sklepach brakuje niemal wszystkiego

Autorytarne zapędy rządzących, to nie jedyny powód fali demonstracji. Gospodarka kraju praktycznie leży na łopatkach. Brakuje wszystkiego, przede wszystkim jedzenia, leków, nawet papieru toaletowego. Niedostatek podstawowych towarów sprawia, że w wielu miastach dochodziło w ostatnich tygodniach do grupowych włamań do sklepów, plądrowania i grabieży. Kolejki do sklepów ustawiają się w środku nocy, a i tak nie ma gwarancji, że cokolwiek się dostanie. Kwitnie więc czarny rynek i spekulacje, surowo karane przez władze (których funkcjonariusze w nielegalne działania są zamieszani). Oprócz kryzysu gospodarczego i autorytarnych zapędów władzy, Wenezuelczycy muszę uporać się z przemocą w kraju. Liczby zabójstw i napadów z bronią w ręku czynią stolicę kraju, Caracas, jednym z najbardziej niebezpiecznych miast na świecie.

30 lipca, wbrew woli opozycji i opinii międzynarodowej, odbyły wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego, rozpisane przez prezydenta Maduro. Opozycja, a także takie kraje jak Kolumbia, Argentyna, Meksyk, Peru czy Hiszpania, nie uznały tego głosowania za legalne. Jak podkreślają przywódcy przeciwników rządu, powołanie Narodowego Zgromadzenia Konstytucyjnego bez ściśle określonej kadencji, którego zadaniem będzie zmiana konstytucji uchwalonej w 1999 roku za prezydentury Hugo Chaveza, ma posłużyć dwóm celom: (I) przedłużeniu prezydentury Nicolasa Maduro, wygasającej w styczniu 2019 roku (II) oraz takiej zmianie ustawodawstwa, która zapewniłaby rządowi większość w parlamencie zdominowanym dziś przez opozycję, ale praktycznie nieuznawanym przez rządzącą Zjednoczoną Partię Socjalistyczną Wenezueli. W praktyce oznacza to, że Wenezuela zmierza ku dyktaturze.

W czasie wyborów do kontynuanty swoich list wyborczych nie mogły wystawiać opozycyjne partie polityczne. Zgromadzenie składa się z 545 członków, wszyscy związani z dzisiejszą władzą, a wśród nich wskazać można m.in. Żona Maduro, Cilia Flores, a także byłego ministra spraw zagranicznych Delcy Rodriguez oraz wpływowego członka partii rządzącej Diosdado Cabello, bliskiego sojusznika prezydenta.

Co dalej z Wenezuelą? Kreślimy pięć scenariuszy rozwoju sytuacji

Pierwsza możliwość to wojskowy zamach stanu. W dzisiejszej Ameryce Łacińskiej udane pucze nie są już co prawda popularną metodą dochodzenia do władzy, ale nie oznacza to jednak, że nie są one brane pod uwagę. Ostatni udany przewrót miał miejsce w Hondurasie w 2009 roku, kiedy to opozycja obaliła demokratycznego prezydenta Manuela Zelayę. Już jakiś czas temu Stratfor i CSIS informowały, że wojskowy zamach stanu jest całkiem realistyczny. Pamiętać należy jednak, że przed ewentualnym puczem chronić mogą także boliwariańska milicja, licząca podobno 100 tys. członków oraz Colectivos (organizacje samoobrony, oficjalnie broniące ludności przed przestępczością, z którą policja sobie nie radzi). Pytanie brzmi tylko, czy gdyby wojsko zechciało usunąć Madura, to Wenezuelę czekają nowe wybory czy też wojskowa dyktatura? W Ameryce Łacińskiej armie rzadko kiedy bywały prekursorem pozytywnych zmian.

Druga opcja to otwarta dyktatura Madura. Odebranie obywatelom demokracji, połączone z silniejszymi represjami i kryzysem gospodarczym spowodowałoby jeszcze większy gniew opozycji, jak i społeczeństwa. Wybuchną wtedy zapewne ponownie wielkie zamieszki. Stany Zjednoczone nałożą większe sankcje na Wenezuelę (m.in. Waszyngton zaprzestanie kupna ropy naftowej), w związku z czym kraj pogrąży się bardziej w chaosie, a coraz więcej Wenezuelczyków wyemigruje do Kolumbii, Panamy czy Brazylii. Oznaczać to może izolacje kraju na arenie międzynarodowej.

Trzecia opcja zbliżona jest nieco do scenariusza pierwszego – to prognozowany rozłam wewnątrz PSUV. Sytuacja w kraju bowiem ciągle się pogarsza, a poparcie dla obecnych władz topnieje. Różne frakcje PSUV nie akceptują już Nicolasa Madury, którego uważają za nieudolnego przywódcę. Ewentualnym następcą z obozu chavitowskiego mógłby zostać Diosdado Cabello – bliski współpracownik Hugo Chaveza. Od 2012 roku jest on przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego, będąc drugą najważniejszą postacią w państwie. Ludzie skupieni wokół niego tworzą jedną z frakcji w partii rządzącej. Ma ona silne wpływy w SEBIN (ServiciBolivariano de InteligenciaNacional) – agencji wywiadowczej Wenezueli oraz w MSW (jego szefem jest Gustavo Enrique Gonzalez, bliski współpracownik D. Cabello).

Czwarty przewidywany scenariusz zakłada wybuch wojny domowej – walki ulicznych bojówek, policji, wojska i zwykłych obywateli. W kraju zapanuje kryzys humanitarny i bezprawie. Wenezuela stanie się całkowicie państwem upadłym.

Piąta możliwość to próba stworzenia coś na kształt okrągłego stołu. Problem jednak w tym, że w przeszłości były już próby podjęcia dialogu pomiędzy rządem i opozycją, a mediatorami stron był Watykan, były premier Hiszpanii Jose Luiz Zapatero oraz prezydenci Dominikany i Panamy. Negocjacje te nie doprowadziły do szczęśliwego zakończenia.

Jak dotychczas, opozycja wzywa do dalszych protestów.

Tomasz Skowronek – komentator geopolityczny i publicysta, specjalizujący się w problematyce międzynarodowej w szczególności dotyczącej Ameryki Łacińskiej oraz Europy Południowej. Publikował m.in. na portalach Stosunki.pl, Histmag.org, Magazynkontakt.pl i Mediumpubliczne.pl, a także w portalu „Obserwator Międzynarodowy”.

 

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.