Ostatnia salwa komandora Langsdorffa

Konrad Kaczmarek przywołuje na łamach Obserwatora Międzynarodowego fascynującą historię zatopienia jednego z najpotężniejszych okrętów marynarki wojennej III Rzeszy – pancernika „Admiral Graf Spee”. Pościg za nieuchwytnym niemieckim pancernikiem zaangażował prawie połowę sił morskich brytyjskiej Royal Navy.

Ciężki krążownik Admiral Graf Spee; zdjęcie z Bundesarchiv

Autor: Konrad Kaczmarek

17 grudnia 1939 roku. Urugwaj. Port Montevideo. Tysiące ludzi gromadzi się na nabrzeżu. Co przykuło ich uwagę? Oto niemiecki pancernik kieszonkowy „Admiral Graf Spee”, w asyście holowników, opuszcza port. Wszyscy są przekonani, że stoczy swoją ostatnią walkę. Po przepłynięciu 3 mil morskich potężny okręt staje na kotwicy poza wodami terytorialnymi Urugwaju. Jego dowódca poleca uzbroić ładunki wybuchowe, ukryte pod pokładem. Przyglądają się jak urugwajski holownik z niemieckimi oficerami na pokładzie odpływa od burty pancernika i przybija do zbiornikowca „Tacoma”. O godzinie 19.52 pancernikiem wstrząsa potężna eksplozja. Po niej następują następne. Niegdyś potężny okręt płonie. Powoli pogrąża się w wodzie. Przechyla się na jedną z burt.

Z wody sterczą jedynie jego nadbudówki oraz działa, które już nigdy do nikogo nie wystrzelą. Jakim cudem niemiecki okręt wojenny znalazł się w Ameryce Południowej? Dlaczego wyleciał w powietrze? Ale zacznijmy od początku. 

„Admiral Graf Spee” – początek kariery  

Ciężki krążownik (niem. Panzerschiff) „Admiral Graf Spee” został zwodowany 30 czerwca 1934 roku w stoczni Kriegsmarinewerft w Wilhelmshaven. Do służby wszedł w 1936 roku. Miał 2 śruby, wyporność 12 100 ton, długość 186 metrów i szerokość 22 m. Osiągał maksymalną prędkość 28,5 węzła, dzięki napędowi turbinowemu. Jego artyleria główna to 6 dział kalibru 280 mm ulokowanych w dwóch wieżach. Ponadto dysponował ośmioma działami 150 mm, 6 działami przeciwlotniczymi 105 mm, 8 działami przeciwlotniczymi 37 mm, 10 działami przeciwlotniczymi 20 mm, a także 8 wyrzutniami torped 533 mm. Atutami niemieckiego ciężkiego krążownika były jego artyleria główna kalibru 280 mm (pociski dosięgały cel z odległości 30 km) oraz prędkość, która pozwalała oderwać się od wroga. O przewadze „Admirala Grafa Spee”nad innymi jednostkami tego typu świadczył również jego radar, który ułatwiał określenie odległości od celu. Pancernik kieszonkowy dysponował też dwoma dodatkowymi dalmierzami zapasowymi (po jednym na wieżę artyleryjską). Ale okręt posiadał też jeden mankament. Otóż jego wieże artylerii głównej mogły strzelać tylko na jedną burtę. W tym czasie druga burta pancernika pozostawała bezbronna i była wystawiona na ogień przeciwnika. Ponadto „Admiral Graf Spee” dysponował jednym wodnosamolotem rozpoznawczym Arado Ar 196, który był wystrzeliwany z katapulty. Z uwagi na silne uzbrojenie i jednocześnie niewielką wyporność nazywany był „pancernikiem kieszonkowym”. Jego załoga liczyła łącznie około 1150 świetnie wyszkolonych marynarzy i oficerów. W październiku 1938 roku dowództwo nad okrętem objął komandor Hans Langsdorff (1894-1939).

Teraz kilka słów o tym oficerze Kriegsmarine. Przyszedł na świat w rodzinie protestanckiego pastora. Wbrew woli rodziny młody Hans postanowił wstąpić do marynarki wojennej. Zasłużył się w bitwie jutlandzkiej, za którą otrzymał Krzyż Żelazny II klasy. Po I wojnie światowej Hans Langsdorff służył dalej w Reichsmarine, a następnie w Kriegsmarine. Był człowiekiem honoru i czynu. Nie interesowała go praca w sztabie. Rwał się do bitwy. Marzył o dowodzeniu okrętem bojowym. W październiku 1938 roku Langsdorff otrzymał dowództwo najnowszego i groźnego okrętu Kriegsmarine – „Admirala Grafa Spee”. Niebawem miał okazję wypróbować krążownik w akcji.

21 sierpnia 1939 roku, w związku ze zbliżaniem się wojny, „Admiral Graf Spee” opuścił port w Wilhelmshaven i wyruszył na tajną misję. Oficjalnie wypływał na ćwiczenia. Okręt skierował się na południowy Atlantyk. Tam w ukryciu miał oczekiwać na dalsze rozkazy. W tym czasie kapitan pozwolił załodze wypocząć i przygotować się na to co nieuchronne. 1 września Niemcy najechały na Polskę. 2 dni później Wielka Brytania i Francja wypowiedziały III Rzeszy wojnę. Początkowo Hitler sądził, że Brytyjczycy nie zaatakują Niemiec. Na zachodnim teatrze działań panował niczym niezmącony spokój. Trwała tzw. „dziwna wojna”. Żołnierze francuscy, brytyjscy i niemieccy tkwili bezczynnie w okopach, od czasu do czasu tylko patrolując przedpola. Czas spędzali na zabawach i słuchaniu radia. Nad ich głowami krążyły samoloty zwiadowcze wroga. Tymczasem na Oceanie Atlantyckim, po dość długim oczekiwaniu, komandor Langsdorff otrzymał od niemieckiej admiralicji rozkaz zatapiania statków handlowych wroga. Dowództwo Kriegsmarine kategorycznie zabroniło kapitanowi wdawania się w wymianę ognia z okrętami Royal Navy.

Polowanie na korsarza

Po raz pierwszy „Admiral Graf Spee” dał o sobie znać 26 września 1939 roku. Wtedy zatopił statek handlowy Steam Ship (SS) „Clement”. W ciągu dwóch kolejnych miesięcy niemiecki ciężki krążownik zatopił jeszcze 8 jednostek: Steam Ship (SS) „Newton Beach”, „Alshelea”, „Huntsman”, Steam Ship (SS) „Trevanion”, „Africa Shell”, „Doric Star”, „Tairoa”, „Streonshalh”. Łączny tonaż zatopionych statków wynosił 50 tys. BRT. W żadnej z tych akcji nie było ofiar śmiertelnych po obu stronach. Jak to było możliwe? Otóż komandor Langsdorff najpierw wzywał napotkany statek handlowy do zatrzymania. Następnie dawał jego załodze czas na spakowanie niezbędnych przedmiotów i zejście do szalup. Dopiero wtedy otwierał ogień i topił jednostkę. Niemcy pozwalali załogom na dopłynięcie do brzegu lub zabierali je na pokład. Po każdej akcji okręt „znikał” gdzieś na Atlantyku.

Straty poniesione przez brytyjską marynarkę handlową oznaczały problemy dla kraju, który utrzymywał się z dostaw morskich. Admiralicja postanowiła dopaść „Admirala Grafa Spee” i raz na zawsze ukrócić jego działalność. W pościg wysłano dziewięć grup bojowych, złożonych z brytyjskich i francuskich okrętów wojennych. Jednak znalezienie hitlerowskiego pancernika graniczyło z cudem. W centrum dowodzenia Royal Navy w Greenwich niecierpliwie czekano na meldunki o niemieckim okręcie. Tymczasem „Admiral Graf Spee” wciąż wymykał się prześladowcom. Często meldunki o pancerniku docierały zbyt późno do Londynu, aby można było namierzyć i zniszczyć niemiecki okręt. Aby utrudnić wykrycie ciężki krążownik podszywał się pod „Admirala Sheera” lub „Deutschlanda”. Brytyjczycy doszli do przekonania, że na Atlantyku operuje nie jeden, a dwa lub nawet trzy niemieckie okręty wojenne. Kamuflaż i dezinformacja okazały się skuteczne. W czasie swojej trzymiesięcznej działalności pancernik „Admiral Graf Spee” był zaopatrywany w paliwo i żywność przez okręt pomocniczy niemieckiej marynarki wojennej „Altmark”. W czasie jednego z tankowań pancernik przekazał okrętowi pomocniczemu część jeńców oraz kilku członków załogi dla dozoru. Obie jednostki rozdzieliły się. „Altmarkowi” również groziło wykrycie, które mogło doprowadzić do dekonspiracji „Grafa Spee”. Jeden z okrętów brytyjskich – lotniskowiec „Ark Royal”, przy pomocy samolotu, wypatrzył niemiecki zaopatrzeniowiec. „Altmark” podał się za amerykański zbiornikowiec „Delmar”. Gdy ustalono, że to nieprawda, niemiecki statek „rozpłynął się” na bezmiarze Atlantyku.

AR196 w Muzeum Morskim Plovdiv, Bułgaria

W końcu, pewny siebie, komandor Langsdorff zaczął popełniać błędy, które doprowadziły do wykrycia i zagłady jego okrętu. Którejś nocy zarządził ćwiczenia ze strzelania z włączonymi reflektorami, ponieważ ostatnim razem załoga „Admirala Grafa Spee” niecelnie ostrzelała napotkany statek. Okręt, który miał się ukrywać, nagle stał się widoczny jak na dłoni. Potem przyszedł kolejny błąd. „Graf Spee” natknął się norweski statek handlowy. Komandor Langsdorff pozwolił mu odpłynąć. Norweski kapitan natychmiast przekazał informację o niemieckim pancerniku brytyjskiej Admiralicji.

Komandor Langsdorff, przed powrotem do Niemiec, postanowił jeszcze zapolować na statki handlowe u ujścia rzeki La Plata między Urugwajem a Argentyną . U ujścia La Platy na hitlerowskiego rajdera oczekiwały okręty zespołu „Force G” (Eskadra Południowoamerykańska) komandora Henry’ego Harwooda – ciężki krążownik HMS „Exeter” i dwa lekkie krążowniki: HMS „Ajax” (okręt flagowy Harwooda) i HMNZS „Achilles” oraz krążownik ciężki HMS „Cumberland” (wówczas remontowany na Falklandach). Brytyjskie okręty dysponowały działami kalibru 203 i 102 mm (plot.) oraz 125 mm. Zasięg dział „Exetera” wynosił 24 km, zaś krążowników lekkich tylko 21. 13 grudnia zespół komandora wykrył niemiecki pancernik. Bitwa była nieunikniona. Rozpoczął ją wystrzał z „Admirala Grafa Spee”. 

Bitwa u ujścia La Platy           

Już na początku bitwy komandor Langsdorff popełnił kolejny błąd. Wziął zespół Harwooda za eskortę francuskiego statku, który właśnie zamierzał zatopić. Ponadto błędnie rozpoznał atakujące go okręty jako ciężki krążownik i dwa niszczyciele. Co więcej, nakazał rozdzielenie ognia wież „A” i „B” dział 280 mm pomiędzy „Exetera” a „Ajaxa” i „Achillesa”, chcąc zniszczyć wszystkie okręty na raz. Gdy zorientował się, że popełnił błąd było już za późno. Powinien, utrzymując bezpieczną odległość i wykorzystując dalekosiężny zasięg artylerii głównej, najpierw zająć się krążownikiem a potem zatopić „niszczyciele”. Na początku bitwy brytyjskie okręty rozdzieliły się. „Exeter” zaatakował „Grafa Spee” od zachodu, zaś „Ajax” i „Achilles” od północnego wschodu. Również komandor Harwood nie ustrzegł się poważnego błędu. Zaczął strzelać do Niemca, gdy lekkie krążowniki wykonywały manewr. To spowodowało, że „Admiral Graf Spee” skoncentrował swój ogień na „Exeterze”. Brytyjski ciężki krążownik został poważnie uszkodzony. Pociski z „Grafa Spee” doprowadziły do zniszczenia i odcięcia zasilania do dział artylerii głównej okrętu. „Exeter” dostał przechyłu na prawą burtę. Brytyjski ciężki krążownik stał się niezdolny do dalszej walki. Uniknął zatopienia tylko dlatego, że niemiecki pancernik przerzucił swój ogień dział 280 mm na „Ajaxa” i „Achillesa”. Na rozkaz dowódcy zespołu „Exeter” udał się na Falklandy, aby tam dokonać napraw. W czasie bitwy okręt flagowy komandora Harwooda otrzymał tylko jedno trafienie, które wyeliminowało połowę artylerii głównej lekkiego krążownika. Mniej szczęścia miał „Achilles”. Pociski z „Grafa Spee” zniszczyły m.in. jego maszt główny i mostek kapitański. Niemiecki okręt również został celnie trafiony z brytyjskich dział. Bitwa trwała godzinę. „Graf Spee” postawił zasłonę dymną i ruszył w stronę najbliższego portu. Brytyjskie lekkie krążowniki zajęły się śledzeniem niemieckiego okrętu, od czasu do czasu tylko wchodząc z nim w kontakt bojowy.

A jaki był rezultat bitwy? HMS „Exeter” był poważnie uszkodzony i stracił 72 marynarzy. „Ajax” stracił połowę artylerii głównej. HMS „Achilles” również odniósł uszkodzenia. Jednak nie były one na tyle poważne, aby wyeliminować okręt z walki. „Admiral Graf Spee” również został uszkodzony. Niemiecki okręt otrzymał 3 trafienia pociskami 203 mm i 18 trafień z dział 152 mm.„Graf Spee” odniósł następujące uszkodzenia: środkowa armata 280 mm wieży dziobowej, jedno lewoburtowe działo 150 mm, winda amunicyjna przedniej grupy dział 150 mm, windy amunicyjne artylerii przeciwlotniczej, przyrząd odległości lewoburtowej wyrzutni torped, celownik wyrzutni na prawej burcie, dalmierz na tylnym maszcie. Pociski z brytyjskich krążowników trafiły również w kuchnię, pralnię i maszynownię oraz hangar wodnosamolotu. Arado Ar 196 spłonął niemal całkowicie i stał się bezużyteczny. Po walce „Grafowi Spee” pozostało już tylko 306 pocisków do dział 280 mm (60 pocisków na każdą działającą lufę – amunicja wystarczająca zaledwie na godzinę ostrzału) oraz 423 pociski do dział 150 mm (po 60 na każde sprawne działo). Zmalał też zapas benzyny. Co więcej, na niemieckim pancerniku zginęło 36 marynarzy, a 60 odniosło rany. Było to prawie 9% stanu załogi. Mimo to pancernik zachował zdolność bojową. Jednak komandor Langsdorff podjął decyzję o wpłynięciu do portu w Montevideo, stolicy neutralnego Urugwaju. Tam cumował niemiecki zbiornikowiec „Tacoma”, który mógł wspomóc hitlerowski pancernik. Dwa brytyjskie lekkie krążowniki (również uszkodzone i ze skromnym zapasem amunicji) podążały za „Grafem Spee” i uważnie śledziły jego ruchy. Podczas rejsu do Montevideo, Langsdorff uświadomił sobie, że działalność jego jednostki dobiegła końca. Nadał następujący radiogram do zaopatrującego go dotychczas zbiornikowca: „Do Altmarka: [działać] samodzielnie”. Z kolei komandor Harwood wezwał krążownik ciężki HMS „Cumberland”, aby jak najszybciej przypłynął w rejon ujścia La Platy.

Kotwica Grafa Spee w Montevideo

„Graf Spee” w Montevideo

14 grudnia 1939 roku o 5.00 rano „Graf Spee” rzucił kotwicę na wewnętrznej redzie portu w Montevideo. Jeńcy z brytyjskich statków handlowych zatopionych przez niemiecki okręt zostali natychmiast zwolnieni. Przybycie pancernika stało się w Montevideo sensacją dnia. Na nabrzeżu zgromadziły się tłumy ludzi. Niektórzy nawet filmowali niemiecki pancernik z powietrza. Gazety rozpisywały się na temat bitwy morskiej, która rozegrała się poprzedniego dnia. Równocześnie rozpoczęła się walka dyplomatyczna i propagandowa pomiędzy Niemcami a Brytyjczykami. Propaganda III Rzeszy oskarżyła Anglików o użycie w czasie bitwy pocisków wypełnionych gazem. Brytyjczycy natychmiast zdementowali tą plotkę. Na tym tle rozgorzała o wiele poważniejsza batalia. Do akcji wkroczyli ambasador III Rzeszy w Urugwaju – dr. Otto Langmann i brytyjski ambasador Eugen Millington – Drake. Na skutek interwencji komandora Langsdorffa

i niemieckiego ambasadora u urugwajskich władz, powołana została komisja, która zbadała uszkodzenia pancernika (z wyjątkiem maszynowni). Po inspekcji komisja pozwoliła niemieckiemu pancernikowi na trzydniowy pobyt w Montevideo w celu naprawy uszkodzeń, które nie pozwalały okrętowi wypłynąć w morze. Przeciwko tej decyzji zaprotestowali ambasadorzy Niemiec, Anglii i Francji. Dr Otto Langmann domagał się piętnastodniowego pobytu pancernika. Natomiast Millington – Drake nalegał na ograniczenie pobytu niemieckiej jednostki tylko do 24 godzin.

W rzeczywistości Brytyjczycy nie byli zainteresowani zbyt szybkim opuszczeniem Montevideo przez „Grafa Spee”. Protest miał zatem tylko znaczenie formalne.

Naprawy na niemieckim okręcie posuwały się dość wolno. W międzyczasie, za sprawą brytyjskiego ambasadora, port w Montevideo opuszczał jeden brytyjski statek handlowy. Z tego powodu, w świetle prawa międzynarodowego, Langsdorff musiał czekać 24 godziny, nim mógł wypłynąć. W sposób kontrolowany Brytyjczycy rozpuścili pogłoski jakoby u wrót Montevideo na „Grafa Spee” czekały, oprócz okrętów Harwooda, pancernik HMS „Renown” (uzbrojony w działa 381 mm) i lotniskowiec HMS „Ark Royal” oraz inne jednostki Royal Navy. Ta plotka szybko przedostała się do prasy. Równie szybko dotarła do Niemców. Komandor Langsdorff zrozumiał, że znalazł się w pułapce. W czasie bitwy stracił wodnosamolot Arado Ar 196, więc nie mógł sprawdzić jak duże siły mu zagrażają. Ponadto 15 grudnia jeden z oficerów pancernika w czasie wachty „wypatrzył” sylwetki „Renowna” i „Ark Royal”, choć w rzeczywistości były one dopiero na wysokości Rio de Janeiro. Langsdorff poprosił swoich przełożonych o decyzję. Otrzymał zgodę na zniszczenie okrętu w razie gdyby próba przedarcia się do Buenos Aires miała zakończyć się jego zatopieniem. Hitler nie zgodził się na internowanie pancernika.

Wieczorem 17 grudnia 1939 roku zgromadzony na plaży tłum obserwował jak holowniki wyprowadzają „Grafa Spee” z portu w Montevideo. Wszyscy oczekiwali, że stanie do ostatniej, nierównej walki. Niespodziewanie jednak okrętem niemieckim wstrząsnęła eksplozja. Pancernik osiadł na równej stępce na głębokości odpowiadającej jego zanurzeniu. Zaś komandor Langsdorff i jego załoga na pokładach holowników argentyńskich trafili do Buenos Aires. Dopiero tam dowódca hitlerowskiego pancernika dowiedział się od niemieckiego attaché morskiego, że nic nie zagrażało „Grafowi Spee” i mógł spokojnie dopłynąć do Niemiec. 20 grudnia Langsdorff popełnił samobójstwo strzelając do siebie z pistoletu służbowego leżąc na banderze wojennej swojego okrętu. Dzień przed śmiercią napisał do niemieckiego ambasadora w Argentynie: „Jedynie moją śmiercią mogę dowieść, że marynarze Trzeciej Rzeszy są gotowi umrzeć broniąc honoru bandery. Ponoszę odpowiedzialność za zatopienie pancernika „Admiral Graf von Spee”. Jestem szczęśliwy płacąc moim życiem za jakiekolwiek możliwe uchybienie honoru bandery. Wychodzę naprzeciw mojemu losowi z głęboką wiarą w sprawę, przyszłość narodu i mojego Führera”.

Komandor Langsdorff spoczął w niemieckiej części cmentarza La Chacarita w Buenos Aires. W czasie pogrzebu żegnali go zarówno Niemcy jak i Brytyjczycy.

Pistolet Mauser, z którego komandor Langsdorff popełnił samobójstwo 20 grudnia 1939 roku

Pamiątki z tamtych dni

Na przełomie 1939 i 1940 r. Brytyjczycy ogołocili niemiecki krążownik z najcenniejszych elementów wyposażenia. W latach 1997 – 2006  z pancernika „Admiral Graf Spee” Urugwajczycy wydobyli między innymi dalmierz okrętowy i działo 150 mm oraz kotwicę. Te przedmioty do dziś znajdują się w porcie i Narodowym Muzeum Morskim w Montevideo. Przypominają o czasie, gdy cały świat patrzył na stolicę Urugwaju i dumny niemiecki okręt. Z kolei w Buenos Aires można oglądać łódź motorową „Celtic” z pancernika. Niemiecki okręt padł ofiarą nie dział, a dezinformacji. Utrata tej jednostki wojennej nie miała znaczącego wpływu na niemieckie siły zbrojne. Jednakże okazało się, że Niemcy też się boją i nie są niezwyciężeni. Dla narodów okupowanych przez III Rzeszę zaświtała nadzieja, że losy wojny mogą się odwrócić.

Konrad Kaczmarek

absolwent Stosunków Międzynarodowych w trybie dwujęzycznym polsko-angielskim na specjalizacji Dyplomacja i Studia Międzykulturowe w Collegium Civitas. Specjalizuje się w historii techniki wojskowej i bitwach oraz działaniach oddziałów specjalnych w czasie II wojny światowej.

No Comments Yet

Comments are closed