Ile jeszcze wytrzymam? Recenzja spektaklu „INKA”

Półmrok. Krata, worki z piaskiem i koc. W celi panuje chłód i wilgoć. Na podłodze klęczy siedemnastoletnia dziewczyna w prostej, skromnej sukience. Ma długie, potargane włosy. Na jej delikatnej, niewinnej twarzy wciąż widać ślady tortur. Więźniarka wstaje z obolałych nóg. W serce dziewczyny wkrada się zwątpienie. Na moment załamuje się. Jest zrozpaczona. Płacze. Bezsilna ponownie upada na kolana. Głową dotyka chłodnych worków z piaskiem. Minął kolejny dzień brutalnych przesłuchań. Nie wie ile jeszcze wytrzyma. Obok celi stoi biurko oficera UB. Nad nim wisi orzeł bez korony, a obok portret Bieruta. Na biurku leżą akta, a także nabita broń.

Zaczyna się kolejny dzień. Ciszę zakłóca stukot oficerek. Do celi zbliża się umundurowany Ubek. Wywołuje więźniarkę. Ta wciąż jest otępiała. Rozlega się szczęk kluczy. Oprawca brutalnie wyciąga dziewczynę z celi i prowadzi ją do swojego biura. Przez głowę nastolatki przelatują myśli: „Ile jeszcze wytrzymam?” „Czy nie wydam kolegów?”, „Kiedy ten koszmar wreszcie się skończy?” Oprawca wpycha więźniarkę do biura. Ta upada na podłogę. Oficer krzyczy na dziewczynę i każe jej wstać. Zaczyna się przesłuchanie. Zbliża się czas konfrontacji. Czy bohaterka nie ulegnie presji ? Jak wypadnie jej konfrontacja z najlepszą przyjaciółką, która okazała się zdrajczynią? Jakiego dokona wyboru?

            

Spektakl „INKA”

Spektakl "Inka" w Akademii Obrony Narodowej
Spektakl „Inka” w Akademii Obrony Narodowej

Spektakl „INKA” Grupy Teatralnej Związku Strzeleckiego Rzeczypospolitej „Jesteśmy” został wystawiony w dniu 9 kwietnia 2016 roku na terenie Akademii Obrony Narodowej w sali im. generała Franciszka Gągora. Przedstawienie to opowiada o ostatnich chwilach życia bohaterskiej sanitariuszki 5 Brygady Wileńskiej AK Danuty Siedzikówny ps. „Inka”, która w wieku 17 lat została zastrzelona przez UB z wyroku komunistycznego sądu w Gdańsku w 1946 roku.

W uroczystym pokazie teatralnym wzięli udział m.in. szef Gabinetu Politycznego Ministerstwo Obrony Narodowej Bartłomiej Misiewicz, dyrektor Centrum Operacyjnego MON płk Kazimierz Bednorz, rektor-komendant AON płk dr inż. Ryszard Parafianowicz, prorektor ds. studenckich AON dr hab. Agnieszka Legucka, dyrektor Biura do Spraw Proobronnych Waldemar Zubek, przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy AK oraz członkowie organizacji proobronnych. Przedstawienie było częścią dnia otwartego w AON, więc historia Inki, mogła dotrzeć nie tylko do studentów Akademii i mieszkańców Rembertowa, ale również maturzystów zainteresowanych studiami w uczelni wojskowej.

Scenariusz spektaklu „INKA” powstał na podstawie dramatu historycznego Sceny Faktu Teatru Telewizji pt. „Inka 1946. Ja jedna zginę” w reżyserii Natalii Korynckiej – Gruz. Przedstawienie trwa 40 minut. Scenografia jest bardzo oszczędna – krata więzienna, którą oświetla punktowa lampa, worki z piaskiem, koc. Tuż obok celi stoi biurko Ubeka. Jednym z niewielu rekwizytów jest pistolet, który w końcowej scenie wystrzeli. Nad biurkiem wisi orzeł bez korony oraz portret Bieruta. Taka scenografia pozwala skupić się na treści spektaklu. Jak mówią sami odtwórcy głównych ról, poprzez teatr chcą przybliżać historie Żołnierzy Wyklętych, a także propagować wartości i postawy patriotyczne wśród młodzieży, której brakuje autorytetów moralnych i wzorców do naśladowania, zwłaszcza w XXI wieku. Cały spektakl jest przejmujący. Szczególnie wzruszył mnie moment, kiedy rozpłakana „Inka” wzywa na pomoc Boga, aby dodał jej sił. Bardzo wymowna jest scena, w której główna bohaterka zostaje zastrzelona strzałem w tył głowy, zupełnie jak w Katyniu, a przed śmiercią wypowiada słowa: „Niech żyje Polska!”. Swoistą wymowę ma piosenka Krzysztofa Klenczona „Biały krzyż” wykonana na końcu.

Spektakl "Inka" w Akademii Obrony Narodowej
Spektakl „Inka” w Akademii Obrony Narodowej

Spektakl nie szczędzi emocji zarówno aktorom jak i publiczności. Przed „Inką” staje dylemat: Zdradzić przyjaciół i ideę wolnej Polski za cenę życia czy poświęcić się dla dobra innych? Dokonuje oczywistego dla niej wyboru.

 W spektaklu rolę „Inki” zagrała Oliwia Filipowicz. Całemu przedstawieniu wiarygodności dodaje fakt, że licealistka z Pruszkowa ma zaledwie17 lat – tyle samo ile miała „Inka” w chwili śmierci. Grając włożyła w spektakl całe serce. Wiernie oddała uczucia, myśli, lęki, przerażenie, które targały duszę niezłomnej sanitariuszki, by przed samą śmiercią odważnie odpowiedzieć na wezwanie losu i nie zdradzić ideałów, w które wierzyła.  Na scenie towarzyszą jej: Katarzyna Marlęga w roli „Reginy” oraz Marcin Mazurek jako Ubek. Cała trójka tworzy amatorską Grupę Teatralną „Jesteśmy” w ramach Związku Strzeleckiego Rzeczpospolitej. Aktorzy, oprócz przedstawień, zamierzają prowadzić również lekcje historii dla młodzieży na temat Żołnierzy Wyklętych, a także przedstawić ich życiorysy na scenie. Warto śledzić terminy kolejnych przedstawień na profilu Grupy Teatralnej „Jesteśmy” Związku Strzeleckiego Rzeczpospolitej na Facebooku.

Polecam ten spektakl wszystkim, a zwłaszcza miłośnikom historii najnowszej Polski i Żołnierzy Wyklętych. Jak podkreśla Oliwia Filipowicz rola „Inki” całkowicie ją odmieniła. ”Przestałam przejmować się błahostkami”, powiedziała w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego”.

 

Danuta Siedzikówna „Inka” (1928- 1946)

Danuta Siedzikówna „Inka”
Danuta Siedzikówna „Inka”

 

Danuta Siedzikówna przyszła na świat 3 września 1928 roku w Guszczewinie koło Narewki. Była drugim dzieckiem leśniczego Wacława Siedzika i jego żony Eugenii z Tymińskich. Miała dwie siostry – rok starszą Wiesławę i  trzy lata młodszą Irenę. Pochodziła z rodziny o patriotycznych tradycjach. Jej ojciec Wacław w 1913 roku został zesłany przez władze carskie na Syberię za udział w niepodległościowej organizacji studenckiej. Do kraju wrócił dopiero w 1926 roku. Na początku Danuta uczyła się w szkole powszechnej w Narewce. Następnie trafiła do szkoły sióstr salezjanek w Różanymstoku koło Dąbrowy Białostockiej. Dalszą edukację przerwał wybuch II wojny światowej. 17 września 1939 roku do Narewki wkroczyli Sowieci.

10 lutego 1940 roku  funkcjonariusze sowieckiej bezpieki aresztowali i wywieźli na Syberię Wacława Siedzika. Dołączył do armii Andersa, z którą  w 1942 roku opuścił „nieludzką ziemię” i trafił do Iranu. Jednak na skutek ogólnego wyczerpania oraz trudów dwóch zsyłek Wacław Siedzik podupadł na zdrowiu i zmarł w 1943 roku w Teheranie. Matka Danuty działała w konspiracji jako łączniczka AK. Zdenuncjowana przez białoruskich kolaborantów została aresztowana przez białostockie Gestapo i poddana brutalnemu śledztwu. Mimo tortur nie wydała nikogo. Została rozstrzelana przez Niemców w połowie września 1943 roku. Danutą i jej siostrami zaopiekowała się babcia – matka ich ojca. W grudniu tego roku „Inka” i jej siostra Wiesława wstąpiły do AK ośrodka Hajnówka – Białowieża. Tam Danuta przeszła szkolenie medyczne i wojskowe.

Do połowy 1945 roku 'Inka” mieszkała w Narewce i pracowała w nadleśnictwie Hajnówka. 6 czerwca wraz z innymi pracownikami została aresztowana za współpracę z antykomunistycznym podziemiem przez grupę UB – NKWD. Z konwoju uwolnił ją oddział AK Stanisława Wołoncieja „Konusa”, który należał do 5 Wileńskiej Brygady AK majora Zygmunta Szendzielarza  „Łupaszki”. Początkowo Danuta Siedzikówna jako sanitariuszka służyła w oddziale „Konusa”. Potem trafiła do szwadronu porucznika Jana Mazura „Piasta”. Później została podkomendną porucznika Mariana Plcińskiego „Mścisława”. Przez pewien czas dowódcą „Inki” był również porucznik Leon Lech Beynar ps. „Nowina” – adiutant i zastępca majora „Łupaszki”, który po latach stanie się znanym historykiem i publicystą piszącym pod nazwiskiem Paweł Jasienica.

 

Na przełomie 1945/1946 roku, z dokumentami na nazwisko Danuta Obuchowicz, „Inka” pracowała w nadleśnictwie Miłomłyn w powiecie ostródzkim. Na wiosnę 1946 roku trafiła pod komendę porucznika Zdzisława Badochy „Żelaznego”, który dowodził jednym ze szwadronów 5 Brygady Wileńskiej. W jego oddziale służyła nie tylko jako sanitariuszka, ale również jako łączniczka i kurierka. W tej ostatniej roli dość często jeździła do bardzo odległych punktów kontaktowych 5 Brygady. Gdy „Żelazny” zginął w obławie UB 28 czerwca 1946 roku, nowym dowódcą „Inki” został podporucznik Olgierd Christa „Leszek”. Na jego rozkaz sanitariuszka udała się do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. Jednak nikt w AK nie zdawał sobie sprawy, że ta misja była już nieaktualna, a bezpieka znała adresy wszystkich punktów kontaktowych 5 Brygady w Gdańsku, dzięki zdradzie, ujętej wcześniej, Reginy Żylińskiej – Modras „Reginy”, łączniczki „Łupaszki”. To na skutek jej wsypy UB aresztowało „Inkę” w mieszkaniu sióstr Mikołajewskich rankiem 20 lipca 1946 roku. Mimo tortur i poniżeń Danuta Siedzikówna nie poszła na współpracę z UB i nie wydała nikogo ze swoich kolegów z oddziału. Nic ubekom nie dała również konfrontacja „Inki” z „Reginą”.

3 sierpnia komunistyczny sąd wojskowy, kierowany przez majora Adama Gajewskiego, skazał Danutę Siedzikównę na karę śmierci. Dzielna sanitariuszka odmówiła podpisania prośby o łaskę. W grypsie wysłanym do sióstr Mikołajewskich napisała: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. 28 sierpnia, wraz z porucznikiem Feliksem Selmanowiczem ps.”Zagończyk”, stanęła przed plutonem egzekucyjnym złożonym z 10 żołnierzy KBW w więzieniu przy ul. Kurkowej. Kule z pepesz żołnierzy nie trafiły „Inki”, a  „Zagończyka” jedynie zraniły, choć żołnierze strzelali z odległości trzech kroków. Ostatecznie Danuta Siedzikówna i Feliks Selmanowicz zostali zastrzeleni przez dowódcę plutonu egzekucyjnego podporucznika UB Franciszka Sawickiego strzałem w tył głowy. Ostatnie słowa „Inki” brzmiały: „Niech żyje Polska!”, „Niech żyje Łupaszko!”.Inka” jest symbolem patriotyzmu, wierności Ojczyźnie, umiłowania wolności, przyjaźni i poświęcenia. Godność, wierność, honor, lojalność i prawda ponad życie to ideały, którymi kierowała się w życiu. Dziewczyna stanęła przed wyborem – żyć, ale zdradzić przyjaciół czy umrzeć, zachowując godność i dochowując przysięgi. Wybrała to drugie.

Miejsce pochówku „Inki” było nieznane aż do 2014 roku. Zespół IPN odnalazł jej szczątki oraz „Zagończyka” na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.  Dopiero 1 marca 2015 roku Instytut Pamięci Narodowej potwierdził, że znalezione kości należą do „Inki”. Ostateczna data pogrzebu bohaterskiej sanitariuszki w Gdańsku wciąż jest nieznana. Ale w Miłomłynie koło leśniczówki, w której pracowała Danuta Siedzikówna zostanie odsłonięty pomnik „Inki” w dniu 28 sierpnia 2016 roku.

Zdjęcia: www.zsrstrzelec.pl

Konrad Kaczmarek

absolwent Stosunków Międzynarodowych w trybie dwujęzycznym polsko-angielskim na specjalizacji Dyplomacja i Studia Międzykulturowe w Collegium Civitas. Specjalizuje się w historii techniki wojskowej i bitwach oraz działaniach oddziałów specjalnych w czasie II wojny światowej.

No Comments Yet

Comments are closed