Dla Polski Patrioty NN – Nieperspektywiczne i Niepatriotyczne

We wtorek po południu 21 kwietnia, polski rząd ogłosił zwycięzców dwóch największych przetargów na modernizację polskiej armii. Przetargu na dostawy śmigłowców oraz przetargu na nowy system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej o kryptonimie WISŁA. Media, politycy i komentatorzy bardzo szybko zaczęli krytykować wybór europejskiego śmigłowca CARACAL, jako niezgodny z interesem gospodarczym Polski. Jednak w szumie informacyjnym jaki zapanował, po ogłoszeniu jednej z najbardziej oczekiwanych decyzji polskiego MON w ostatnich latach, pomija się całkowicie efekty, jakie dla polskiego interesu narodowego niesie ze sobą wybór systemów Patriot. O ile decyzja o tym, czy polskich żołnierzy na pole walki będą dostarczały śmigłowce francuskie, włoskie czy amerykańskie, nie ma tak naprawdę kluczowego znaczenia dla polskich interesów, o tyle decyzja o wyborze systemów Patriot do obrony polskiego nieba jest kluczowa z punktu widzenia interesu narodowego w perspektywie najbliższych 50 lat.

Zakupy uzbrojenia, na całym świecie są obarczone bieżącą polityką i aktualnymi konfiguracjami sojuszniczymi. Jednakże narody prowadzące mądrą politykę i przywódcy, którym przyświeca interes narodowy własnego państwa, potrafią pogodzić interesy polityczne z partykularnym interesem narodowym. Interesem tym, jest zazwyczaj bezpieczeństwo oraz dobrobyt własnych obywateli. Dlatego też, wszelkie podejmowane decyzje o znaczeniu strategicznym powinny uwzględniać te dwie kwestie. Decyzja o wyborze systemu obrony przeciwlotniczej Patriot, produkcji amerykańskiego koncernu Raytheon, nie bierze w ogóle pod uwagę zagwarantowania długotrwałego bezpieczeństwa Polski oraz jej rozwoju ekonomicznego. Potwierdza jedynie, że polscy politycy nie potrafią, spojrzeć na kwestię bezpieczeństwa narodowego w szerszym kontekście, niż tylko błagalnego oczekiwania na pomoc innych w sytuacji zagrożenia.

Oczywiście, w kontekście ostatnich działań marketingowych strony amerykańskiej jakim był np. tzw. „rajd dragonów” oraz niedawnej prezentacji systemu Patriot w Sochaczewie, decyzja ta na pierwszy rzut oka nie powinna być zaskoczeniem. Wręcz przeciwnie, spotyka się zrozumieniem wielu osób nie zorientowanych w niuansach i szczegółach działania wybranego systemu.

Jednakże jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach i nie zawsze to co Made in USA, jest najlepsze do Polskich interesów narodowych. Wybór nowego systemu obrony przeciwlotniczej ze zdolnościami do zwalczania rakiet balistycznych, jest koronnym wręcz przykładem na to, że po raz kolejny interes narodowy Polski nie pokrywa się z interesami strony amerykańskiej.

Przede wszystkim, w efekcie wtorkowej decyzji polskiego rządu, pieniądze polskiego podatnika posłużą do wzmocnienia gospodarki Stanów Zjednoczonych, zamiast do rozwoju ekonomicznego i stworzenia miejsc pracy w Polsce. Mówi o tym wprost rzeczniczka amerykańskiego departamentu stanu Marie Harf, która po ogłoszeniu przez polski rząd decyzji o wyborze amerykańskiego systemu Patriot podkreśliła, że oczekuje się, iż polski program modernizacji sił zbrojnych „zwiększy rozmiar amerykańskiego eksportu co oznacza wsparcie dla amerykańskich miejsc pracy i zwiększenie naszej bazy wytwórczej„. Zamiast konsekwentnie i planowo rozwijać nasze własne zdolności w obszarze najnowocześniejszej technologii i systemów obronnych wraz z miejscami pracy dla polskich inżynierów, lekką ręką oddajemy ponad 16 miliardów złotych z kieszeni każdego podatnika (również Twojej drogi czytelniku), amerykańskiemu rządowi i pomagamy mu w stworzeniu nowych miejsc pracy, gdzieś w Massachusets W sytuacji kiedy miliony Polaków emigrują z Polski w poszukiwaniu pracy i lepszego życia jest to decyzja co najmniej kontrowersyjna.

Kraj, który poważnie i rozsądnie myśli o wzmacnianiu własnego potencjału obronnego, oprócz zakupów nowoczesnego sprzętu wojskowego stara się również zagwarantować sobie, dostęp kluczowych technologii jakie są w nim zastosowane. Dostęp do technologii i kodów źródłowych, które odpowiadają za sterowanie i funkcjonowanie nowoczesnych systemów militarnych, jest niezbędny do tego, aby posiadać pełną kontrole nad jego możliwościami i tym samym móc samemu decydować o jego użyciu. W najnowszej historii jest wiele przykładów sytuacji, kiedy użytkownik amerykańskiego uzbrojenia nie posiadał nad nim pełnej kontroli i nie mógł samodzielnie (bez zgody Amerykanów) nim dysponować. Dlatego też, podejmując decyzję o zakupie nowego uzbrojenia dla polskiej armii, czynnikiem kluczowym przy wyborze tego czy innego producenta zagranicznego powinna być, oprócz kwestii politycznych, gwarancja pełnego transferu technologii (a nie jak w przypadku F-16 nakładania powłok lakierniczych) oraz udziału polskich przedsiębiorstw w jego produkcji. Amerykańska oferta nie daje takiej gwarancji, a szeroko opisywany przez media udział polskiego przemysłu w realizacji 16 mld kontraktu, zostanie w najlepszym przypadku sprowadzony do malowania kontenerów lub dokręcania śrubek do przywiezionych zza oceanu gotowych systemów. Amerykańskie procedury sprzedaży zaawansowanych systemów wojskowych, wykluczają transfer kluczowych technologii do krajów trzecich. Nawet jeśli miałby to być tak „strategiczny” sojusznik, jakim podobno jest Polska. Dlatego też, nie ma się co łudzić, że w efekcie wyboru oferty koncernu Raytheon, polskie przedsiębiorstwa będą odgrywały istotną rolę w realizacji kontraktu na systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.

Fakty a nie PR

Prezydent Komorowski co prawda zapewnia, że „Kontraktom na zakup śmigłowców i zestawów rakietowych dla polskiej armii będą towarzyszyły umowy offsetowe, korzystne dla polskiego przemysłu zbrojeniowego”, jednak mówiąc te słowa został chyba poważnie wprowadzony w błąd przez swoich doradców. Kontraktowi na zakup zestawów rakietowych Patriot dla polskiej armii nie będzie towarzyszyła żadna umowa offsetowa. Bo nie może z punktu widzenia polskiego prawa.

W efekcie przyjętego przez rząd trybu zawarcia umowy na pozyskanie systemów Patriot – czyli umowy między rządowej między Polską a USA, o żadnych zobowiązaniach offsetowych nie może być w ogóle mowy. Owszem, przy zakupach nowego sprzętu wojskowego jest zapis o konieczności wykonania zobowiązań offsetowych, ale mają one zastosowanie tylko w sytuacji kiedy zakup nowego uzbrojenia jest dokonywany zgodnie z art. 346 TFU (Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej) i dotyczy jedynie przekazania technologii. Zasady zastosowania offsetu przy zamówieniach wojskowych, dokładnie określa nowa ustawa offsetowa z 15 lipca 2014 roku. Jednak i w niej nie są sprecyzowane kryteria według których, i kto będzie dokonywał oceany wartości przekazywanych technologii z punktu widzenia interesów narodowych RP. Przepisy ustawy stosuje się jednak wyłącznie w sytuacji kiedy pozyskanie nowego uzbrojenia dokonuje się w trybie negocjacji z producentem a nie rządem innego państwa.

Nigdzie nie ma zapisu o konieczności dokonania offsetu w sytuacji, kiedy zakup nowego uzbrojenia jest dokonywany w trybie umowy międzyrządowej, tak jak ma to mieć miejsce w przypadku podpisania umowy na zakup systemów Patriot. Dlatego też, nasi politycy wprowadzają w błąd opinię publiczną mówiąc w mediach, że dzięki zakupowi Patriotów do polskiej gospodarki trafią nowe zamówienia i technologie. Nie trafią, gdyż zgodnie z przepisami, strona amerykańska nie będzie zobligowana żadnymi aktami prawnymi aby dokonać jakichkolwiek zamówień w polskich przedsiębiorstwach lub dokonać istotnego, z punktu widzenia rozwoju polskiej gospodarki, transferu technologii.

Ale nawet, przyjmując że Pan Prezydent dysponuje znacznie większą wiedzą i wynegocjujemy z amerykanami jakiś udział polskich przedsiębiorstw w produkcji kooperacyjnej, to kluczowym pytaniem pozostaje jaki będzie realny udział polskiej gospodarki realizacji tego kontraktu. Jest ogromna różnica w tym, czy w ramach kooperacji polskie przedsiębiorstwa i ośrodki naukowo badawcze będą produkowały systemy radarowe i dowodzenia do nowego systemu OPL dla Polski, czy też wyprodukują np. 16 miliardów śrubek o wartości jednostkowej 1 USD, którymi będą montowane zestawy dla Polski w Massachusets. ( o ile taka ilość śrubek będzie w ogóle potrzebna).

Wbrew powszechnej opinii, Polska jako jeden z nielicznych krajów na świecie posiada zaawansowany przemysł radiolokacyjny, który z powodzeniem opracowuje i sprzedaje również za granicę nowoczesne systemy obrony przeciwlotniczej. Przykładem mało znanym w Polsce może być fakt, że systemy opracowane w warszawskich zakładach Radwar skutecznie ochraniały przestrzeń powietrzną podczas wizyty amerykańskiego prezydenta w jednym z krajów azjatyckich. Dlatego też logicznym wydaje się fakt, że przywódcy państwa, posiadającego własne, narodowe zdolności i technologie w obszarze systemów przeciwlotniczych, decydując o wyborze nowego systemu biorą pod uwagę to jak duży udział w zastosowanych rozwiązaniach będzie własnej produkcji. Tak robią m.in. Turcy przy zakupach nowych typów uzbrojenia dla swojej armii, dzięki czemu z powodzeniem rozwijają od lat własny przemysł zbrojeniowy, który staje się powoli coraz istotniejszym graczem na światowym rynku uzbrojenia. Niestety polscy przywódcy, wolą kupić gotowy system od amerykanów w ogóle nie dbając o rozwój własnego, narodowego potencjału obronnego.

Takie podejście do kwestii rozwoju potencjału obronnego RP, jest jednak jawnym złamaniem zapisów rządowej „Strategii Rozwoju Systemu Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej 2022”, przyjętej przez Radę Ministrów 9 kwietnia 2013. W przyjętym dokumencie rządowym zapisano między innymi, że „Skuteczne siły zbrojne potrzebują wsparcia sektora cywilnego, który współuczestniczy w przygotowaniach obronnych państwa. Priorytetowe znaczenie będzie miała rozbudowana współpraca z polskim przemysłem obronnym i związanym z nim potencjałem naukowo-badawczym.” W związku z tym czy zakup gotowego systemu ze Stanów Zjednoczonych, bez możliwości poważnej kooperacji gospodarczej z polskimi przedsiębiorstwami, można potraktować jako rozbudowaną współpracę z polskim przemysłem obronnym i związanym z nim potencjałem naukowo – badawczym? W dalszych częściach przyjętej Strategii, możemy przeczytać między innymi, że rozwój polskiego zaplecza gospodarczo – przemysłowego stanowi istotny element umacniania zdolności państwa do obrony. Polski rząd oficjalnie potwierdził w 2013 roku, że: „Dysponowanie przez Polskę potencjałem umożliwiającym produkcję określonych systemów uzbrojenia i sprzętu wojskowego stanowi jeden z wyznaczników suwerenności państwa oraz gotowości mobilizacyjnej jego struktur. Przemysł krajowy pozostaje kluczowym źródłem zaopatrzenia sił zbrojnych w uzbrojenie i sprzęt wojskowy, a polskie placówki naukowo- badawcze są znaczącym dostawcą technologii i myśli technicznej w zakresie technologii obronnych.” Skoro dysponowanie potencjałem przemysłowym zdolnym do produkcji określonych systemów, a przypomnijmy, że system obrony powietrznej jest jednym z najważniejszych systemów bezpieczeństwa państwa, pozostaje według rządu jednym z wyznaczników suwerenności, dlaczego dwa lata po przyjęciu tych zapisów, na własne życzenie pozbywamy się kontroli nad kluczowym systemem z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa? Ignorując przy tym, całkowicie interes gospodarczy. Polski rząd dokonując wyboru oferty amerykańskiej firmy Raytheon i jak zostało to już wspomniane wcześniej transferując pieniądze polskiego podatnika do budżetu USA, całkowicie zignorował również swój własny zapis ze wspomnianej Strategii, że „Za utrzymaniem i wspieraniem przemysłowego potencjału obronnego przemawia również interes polskiej gospodarki (postęp technologiczny, miejsca pracy, wymiana handlowa z partnerami zagranicznymi, zasilanie budżetu państwa w przychody z tytułu podatków i opłat)” . Naprawdę, dziwny jest to kraj w którym rząd podejmuje decyzje sprzeczne, z własnymi wcześniejszymi uchwałami. Świadczy to albo o schizofrenii albo o przekładaniu doraźnych interesów politycznych nad długoterminowym interesami narodowym.

Thank You Poles.

Dokonując wyboru konkretnego zestawu systemu obrony przeciwlotniczej, należy pamiętać, że jest to decyzja na najbliższe kilkadziesiąt lat. Pozyskiwane obecnie zestawy będą służyły w polskiej armii co najmniej do roku 2070. W tym czasie, trzeba będzie dokonywać ich okresowych przeglądów technicznych i modernizacji. Brak własnych narodowych zdolności w tym zakresie, a bez udziału polskich przedsiębiorstw w jego produkcji ich nie będzie, skazuje nas na każdorazowe wysłanie systemu zza ocean. Oczywiście znacznie zwiększa to koszty jego eksploatacji, za co również zapłaci polski podatnik. Ile dokładnie? Zgodnie z informacjami do jakich dotarli eksperci Instytutu Badań nad Stosunkami Międzynarodowymi, według szacunkowych wyliczeń doradców amerykańskiej administracji, na samej eksploatacji (nie licząc kosztów zakupu) przez Wojsko Polskie systemów Patriot gospodarka Stanów Zjednoczonych zarobi w ciągu 20 lat około 30 miliardów dolarów. Tym samym, zakładając tzw. cykl życia systemu na około 50 lat, według bardzo ostrożnych szacunków można przyjąć, że w efekcie wtorkowej decyzji polskiego rządu, współczesny polski podatnik i jego dzieci, wesprą amerykańską gospodarkę kwotą około 75 miliardów dolarów.

Jednakże, nawet jeśli założymy dobrą wolą i gotowość strony amerykańskiej do współpracy z polskim przemysłem i ośrodkami naukowymi, to pozostaje jeszcze pytanie dlaczego mamy przepłacać z nowe zestawy rakietowe średniego zasięgu, i nie wynegocjowaliśmy lepszych warunków zakupu? Skoro i tak mamy oddać amerykanom kilkadziesiąt miliardów dolarów w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat? Według informacji do jakich dotarła redakcja Magazynu „Stosunki Międzynarodowe” za kwotę 16,5 mld PLN strona amerykańska oferowała Polsce jedynie 2 dywizjony rakiet obrony przeciwlotniczej (drop). Konkurencyjna oferta europejskiego koncernu Eurosam, za tą samą kwotę zakładała dostawę 3 dywizjonów rakiet obrony przeciwlotniczej (drop) średniego zasięgu WISŁA. Polski rząd jest chyba jedynym na świecie, który za tą samą kwotę woli kupić mniej przestarzałego sprzętu niż więcej znacznie nowocześniejszego.

Drogo ale sprawdzone w boju. 

Jednak nie tylko pod względem interesu gospodarczego RP decyzja o wyborze systemu Patriot jest co najmniej dyskusyjna. Również pod najważniejszym względem, jakim powinno być kryterium techniczne i operacyjne amerykański system nie jest najlepszym wyborem jakiego mogliśmy dokonać. Otóż system Patriot, którego początki datują się jeszcze na lata 70. ubiegłego wieku, nie posiada radaru zdolnego prowadzić obserwację i wykrywać celu w obszarze 360 stopni. Brak zdolności do prowadzenia obserwacji i zwalczania celów z każdego kierunku implikuje, bardzo poważne skutki w zastosowaniu operacyjnym wybranego systemu. W przypadku systemu z radarem dookólnym, mogącym prowadzić obserwację i wykrywać cele z każdego kierunku, do skutecznej obrony np. Warszawy wystarczy jeden, dwa zestawy rakietowe. W przypadku systemu z radarem wykrywającym zagrożenia tylko w określonym sektorze, aby zagwarantować obronę z każdego możliwego kierunku, potrzeba co najmniej aż czterech zestawów systemu Patriot. Na współczesnym polu walki, kiedy należy być przygotowanym do rażenia celów z każdego kierunku, wybór systemu który nie posiada takich możliwość jest co najmniej nielogiczny.

Również wchodząca w skład systemu rakieta PAC-2 GEM-T produkcji Raytheon oraz produkowana przez Lockhead Martin rakieta PAC-3 MSE (tylko ta druga ma zdolność do zwalczania rakiet balistycznych typu Iskander ze względu na technologię hit to kill), nie daje pełnej gwarancji skutecznego zwalczania zagrożeń jakie mogą się pojawić nad polskim niebem. Wynika to z faktu, że radar systemu Patriot pracuje w paśmie C, które rosyjska armia potrafi skutecznie zakłócać. Również sama rakieta Iskander posiada system, mogący zakłócać pracę radaru Patriot w trakcie ataku na cel. Dlatego też, wbrew publicznym wypowiedziom polskich polityków, wybór amerykańskiego systemu Patriot, nie zagwarantuje Polsce bezpieczeństwa przed współczesnym atakiem z powietrza.

Brak takiej gwarancji oprócz parametrów technicznych samej rakiety i radaru, wynika także z faktu, że wbrew PR zabiegom strony amerykańskiej, nie jest to system, który się sprawdził w realnych warunkach bojowych na współczesnym polu walki. W przeciwieństwie do systemów SAMP/T i MEADS, również oferowanych polskiej armii, nie przeszedł nawet testów odparcia ataku z powietrza za pomocą pocisków balistycznych i bezzałogowców.

Czy innym jest zwalczanie lecących po z góry określonej trajektorii balistycznej irackich rakiet a zupełnie czym innym sprawdzenie realnych zdolności działania systemu w konflikcie symetrycznym. System Patriot nigdy nie musiał się zmierzyć, ze zmasowanym atakiem w powietrza za pomocą różnych środków napadu powietrznego – samolotów, pocisków manewrujących, bezzałogowców oraz taktycznych rakiet balistycznych. Dlatego też, głosy o tym, że jest to jedyny z oferowanych Polsce systemów, który przeszedł chrzest bojowy jest znacznym nadużyciem i można je włożyć między bajki. Tym bardziej, że jak dowodzi sytuacja z sprzed miesiąca jaka miała miejsce w Turcji jest to system, który nie potrafi wykryć i zniszczyć nawet starych poradzieckich rakiet SCUD. Dlaczego więc miałby zniszczyć najnowocześniejsze rosyjskie rakiety ISKANDER.

Jak informuje branżowy serwis Defense News, 25 marca br. w dzielnicy Reyhania na południowych przedmieściach tureckiego miasta Hatay w pobliżu granicy z Syrią eksplodowała rakieta rosyjskiej produkcji typu SCUD wystrzelona z terytorium Syrii. Na szczęście syryjski atak, oprócz 15 metrowego krateru w ziemi, zniszczenia dwóch samochodów i drobnych urazów wśród pięciu osób, nie spowodował większych ofiar. Jednak turecka opinia publiczna, była poruszona faktem, że w ogóle doszło do takiej sytuacji, skoro tureckiego nieba od czasu wybuchu wojny domowej w Syrii chronią rotacyjnie, dodatkowo co najmniej dwie baterie zestawów Patriot (dokładnie takich samych jak te, które ma kupić Polska) z Holandii, Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Według tureckiego wojskowego, rakieta SCUD nie mogła być przechwycona przez sojusznicze zestawy Patriot, ponieważ wyszła poza sektorowy obszar działania radaru Patriot. Cytowany przez serwis Defense News ekspert ds. obrony przeciwrakietowej Sıtkı EGELI powiedział, że zestawy Patriot nie są przeznaczone do ochrony dużych obszarów np. takich jak miasta, i dlatego wszędzie gdzie są one stosowane ich zadaniem jest jedynie ochrona obszaru w ich bliskim sąsiedztwie, przed atakiem ze ściśle określonego sektora.

Skoro tak, to czy wybrane przez Polskę zestawy Patriot za kilkanaście miliardów złotych mają chronić polskie miasta i ośrodki przemysłowe czy też punktowe obszary takie jak np. przyszła amerykańska baza w Redzikowie. A jeśli to drugie to czemu za ochronę amerykańskiej bazy ma płacić polski podatnik? Zapewne w sytuacji kiedy (załóżmy, że nawet przypadkowo) wystrzelona z Królewca rakieta Patriot uderzy np. w jakiś most na Wiśle, nasi urzędnicy i politycy powiedzą : Sorry, ale takie mamy systemy. Nie mogliśmy jej zestrzelić bo nie leciała tak jak zaplanowaliśmy, aby nasze radary Patriot mogły ją wykryć.

Co prawda Amerykanie, deklarują wyposażenie zestawów Patriot dla Polski w nowy radar o kącie pokrycia radarowego 360 stopni jako element nowego systemu Patriot NG ( Next Generation) i ma on mieć znacznie większe zdolności do zwalczania taktycznych rakiet balistycznych niż obecny. Jednakże są to na razie puste deklaracje. Prototyp nowego radaru, według informacji ujawnionych przez przedstawicieli koncernu Raytheon podczas targów MSPO 2014, będzie gotowy do testów dopiero około roku 2022. O ile oczywiście, nie będzie żadnych opóźnień w finansowaniu prac badawczych. Zresztą cała idea systemu Patriot NG znajduje się obecnie w fazie opracowań koncepcyjnych, i nie wiadomo jeszcze czy w ogóle powstanie, gdyż sami amerykanie zastanawiają się nad sensem dalszych modernizacji systemu Patriot. Tak więc system, który według deklaracji polityków ma trafić do Polski za dwa lata, jest tak naprawdę starym systemem, o ograniczonych możliwościach zwalczania bieżących zagrożeń z powietrza i znikomych możliwościach modernizacyjnych. Wszystko to, w perspektywie jego użytkowania w Wojsku Polskim przez najbliższe co najmniej 50 lat, sprawia, że dokonaliśmy wyboru systemu, który jest nie perspektywiczny.

W takim razie, skoro amerykański system Patriot nie spełnia zarówno kryteriów ekonomicznych jak i techniczno – operacyjnych, czynnikiem który zdecydował o tym, że Polska kupi system amerykański zamiast rozwijać własny potencjał przemysłowy i technologicznych w oparciu o partnerów europejskich, musiał być czynnik polityczny. Wicepremier Tomasz Siemoniak, jako uzasadnienie decyzji o wyborze amerykańskiej oferty powiedział między innymi : „Decyzja o wyborze rządu Stanów Zjednoczonych jako partnera w budowie systemu obrony powietrznej ma wielkie znaczenie i wzmacnia sojusz polsko-amerykański oraz naszą pozycję w NATO” . W domyśle, zakup Patriotów ma sprawić, że w przypadku zagrożenia Polski, amerykanie chętniej przyjadą nas bronić. Jednak to czy american boys będą chcieli bronić Białegostoku czy Łomży, zależeć będzie nie od tego czy Polska ma amerykańskie uzbrojenie, a od tego czy będzie to zgodne z bieżącym partykularnym strategicznym interesem USA.

Uzależnianie bezpieczeństwa Państwa i życia jego obywateli od gwarancji jakiegoś innego państwa, jest najłagodniej mówiąc dużą naiwnością, której skutkiem może być całkowita likwidacja państwa i jego obywateli. Przykład takiego podejścia akurat w Polsce powinien być doskonale pamiętany. Nasze elity polityczne są zakładnikami myślenia, że tylko obecność amerykańskich dywizji ( tak jak kiedyś radzieckich) może zagwarantować Polsce bezpieczeństwo. Jednak idąc tym tokiem myślenia, można dojść do wniosku, że może wygodniej byłoby w ogóle rozwiązać Wojsko Polskie i ogłosić się kolejnym Stanem USA. Wtedy nad bezpieczeństwem terytorium między Odrą a Bugiem będą się musieli trudzić politycy w Waszyngtonie a nie w Warszawie.

 

 

Tomasz Badowski

Absolwent Stosunków Międzynarodowych w Collegium Civitas - specjalizacja Dyplomacja. Praca magisterska nt. Euroatlantyckich aspiracji Ukrainy w polskiej polityce zagranicznej. W 2002 stypendysta University College of London. Stażysta w wydziale politycznym Ambasady RP w Republice Federalnej Niemiec. Uczestnik misji obserwacyjnych podczas wyborów prezydenckich i parlamentarnych na Ukrainie w 2004 i 2006 roku. Przewodniczący polskiej delegacji studentów podczas szczytu Rady Północnoatlantyckiej w Stambule w 2004. Współorganizator uroczystych obchodów 10-lecia członkostwa Polski w Sojuszu Północnoatlantyckim. Absolwent Podyplomowego Studium Analizy Bezpieczeństwa i Zagrożeń Międzynarodowych. Członek Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych w Londynie (International Institute for Strategic Studies). Od 2004 związany również ze Stowarzyszeniem Euro- Atlantyckim, gdzie obecnie pełni funkcję członka Rady Wykonawczej. Jest także ekspertem w Narodowym Centrum Studiów Strategicznych i Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Zawodowo od lat związany z polskim przemysłem obronnym.

No Comments Yet

Comments are closed