Wielu historyków, filozofów i futurystów postrzega trwającą inwazję rosyjską na pełną skalę jako wydarzenie oznaczające koniec (a nawet upadek) obecnego porządku stosunków międzynarodowych i punkt wyjścia do kształtowania się nowego ładu światowego. Kruchość i niezdolność obecnego systemu – z jego instytucjami i zasadami – do sprostania tak poważnemu wyzwaniu okazała się aż nazbyt oczywista. I tu pojawia się pytanie: czy świat czeka przedłużający się chaos, który będą próbowali wykorzystać nowi awanturnicy polityczni i dyktatorzy, czy przywódcy od razu zaczną szukać i określać nowe fundamenty? I na ile w tej ważnej dyskusji głos ukraiński będzie słyszalny?
Autor: Pawło Łodyn
Niedawno przedstawiciele Ukrainy po raz pierwszy odebrali Pokojową Nagrodę Nobla. Niektórych oburzył fakt, że organizacje praw człowieka z Ukrainy, Białorusi i Rosji otrzymały tę prestiżową międzynarodową nagrodę jednocześnie, co spowodowało różne interpretacje motywów i intencji Komitetu Noblowskiego. Jednak wystąpienie ukraińskiej laureatki Ołeksandry Matwijczuk z Centrum Wolności Obywatelskich po raz kolejny pokazało wagę i siłę głosu Ukraińców na arenie międzynarodowej. Ukraińców, którzy płacą dziś bezpośrednią ofiarną cenę za zniszczenie międzynarodowych zasad i instytucji.
W Oslo Ołeksandra Matwijczuk wygłosiła szereg ważnych tez skierowanych bezpośrednio do społeczności międzynarodowej:
Po pierwsze, to potrzeba przywrócenia wiary w prawa człowieka w czasach ich systematycznego łamania, co szczególnie możemy zaobserwować na przykładzie Rosji.
Po drugie, nie napotykając odpowiedniego sprzeciwu Zachodu po aneksji Krymu i rozpętanej agresji, Rosja zadaje dziś ból ludności cywilnej Ukrainy, niszcząc infrastrukturę cywilną, ostrzeliwując konwoje ewakuacyjne, przymusowo deportując, zabijając i torturując osoby na okupowanych terytoriach. Cały naród rosyjski musi być odpowiedzialny za tę haniebną kartę swojej historii.
Po trzecie, demokratyczny świat powinien przestać ukrywać groźby militarne pod politycznymi kompromisami. „Walka o pokój to nieuleganie presji agresora, ale ochrona ludzi przed jego okrucieństwem”.
Po czwarte, to nie jest wojna między dwoma państwami, ale między dwoma systemami – autorytaryzmem i demokracją. Ukraińcy walczą o wolność i wartości, na których należy budować stabilne instytucje demokratyczne.
Po piąte, musimy odrzucić niesprawiedliwe postanowienia normatywne, gdy reguły promują państwa o silniejszym potencjale militarnym. System międzynarodowy potrzebuje reform, „aby chronić ludzi przed wojnami i autorytarnymi reżimami”. Konieczna jest nowa architektura porządku światowego.
Po szóste, sprawiedliwość wymaga stworzenia międzynarodowego trybunału dla Putina, Łukaszenki i innych zbrodniarzy wojennych.
Po siódme, potrzebny jest nowy ruch humanistyczny, który będzie kształcił i formował masowe poparcie dla obrony praw i wolności.
W tym kontekście nie sposób nie wspomnieć o wystąpieniu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na październikowym szczycie G-20 na Bali. W swojej „formule pokojowej” Zełenski nakreślił nie tylko punkty związane z natychmiastowym zakończeniem wojny w Ukrainie, ale także zapewnieniem bezpieczeństwa na poziomie światowym – żywności, energii, nuklearnej, a także przeciwdziałania ekobójstwu. Ponadto już w grudniu w rozmowie telefonicznej z prezydentem USA, Joe Bidenem, zaproponował zorganizowanie światowego „szczytu pokojowego”.
Ważne jest nie tylko podjęcie wysiłków ukierunkowanych na pokonanie krwawego agresora, ale także nadanie sensu nowemu światu, który powinien powstać na gruzach starego. Bardziej pokojowego, sprawiedliwego oraz demokratycznego. Przed nami poważna dyskusja i wdrożenie uzgodnionych pomysłów w praktyce. I dobrze, że ukraińskie głosy na międzynarodowych platformach już zachęcają do takiej refleksji.
Pawło Łodyn – dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji; korespondent portalu „Obserwator Międzynarodowy” w Ukrainie