Atak Rosji na Ukrainę jest bezprecedensowy, co powoduje, że sankcje, w tym także o charakterze energetycznym powinny być współmierne do działań podejmowanych przez agresora. W chwili obecnej na Rosję zostały nałożone liczne obostrzenia, ale pełne, najdalej idące w postaci embarga na import surowców energetycznych obowiązują tylko częściowo. W ramach piątego pakietu sankcji wprowadzono zakaz importu węgla z Rosji, który jednak nie jest kluczowym, najważniejszym surowcem (dochody uzyskiwane z tego tytułu wynoszą ok. 4 mld EUR). Największe zyski Rosja generuje bowiem ze sprzedaży ropy naftowej i paliw, a także gazu ziemnego.
Autor: dr Michał Paszkowski
Społeczność międzynarodowa potępiła działania Rosji, a problemy które obecnie mają rosyjskie przedsiębiorstwa energetyczne wynikają z dwojakiego rodzaju kontr-sankcji, a więc o charakterze formalnym, jak i nieformalnym. Kluczowe znaczenie mają sankcje formalne wprowadzone przez m.in. USA, Kanadę, państwa Unii Europejskiej oraz Wielką Brytanię. Sankcje w zakresie sektora energetycznego dotyczą m.in. zakazu importu ropy naftowej, paliw, gazu ziemnego i węgla (USA), importu węgla (UE), wpływania do portów statków pod banderą Rosji (Wielka Brytania), sprzedaży technologii wykorzystywanych w budowie/modernizacji instalacji rafineryjnych, utrudnienie w pozyskiwania kredytu i kapitału przez firmę Sovcomflot dysponującą flotą 108 tankowców. Co ważne, nadal obowiązują sankcje USA z 2014 r. dotyczące sektora upstream, a więc zakaz transferu technologii umożliwiających poszukiwanie i wydobycie surowców z obszarów arktycznych, czy eksploatacji złóż niekonwencjonalnych. W odniesieniu do sankcji nieformalnych przejawiają się one dobrowolną rezygnacją firm energetycznych ze współpracy z rosyjskimi odpowiednikami lub pełnym wycofaniem się z obecności na tym rynku. Co ważne, zagraniczne firmy rezygnują z aktywności na rynku upstream oraz dowstream (sieci stacji paliw). Niemniej trzeba pamiętać, że obecnie takie firmy jak Gazprom, Rosnieft, Łukoil i Novatek są właścicielami około 93% produkcji ropy naftowej i gazu ziemnego, a międzynarodowe firmy z sektora poszukiwań i wydobycia (E&P) posiadają ok. 10% całości zasobów tych surowców w Rosji. Problemem dla Rosji nie będą do końca sankcje dotyczące sektora wydobywczego, ponieważ zagraniczne firmy usługowe dostarczają 25% inwestycji na złożach w Rosji (Schlumberger/Halliburton/Baker Hughes), a jednocześnie są też (niewiele) firm z Chin i Indii. Problemem będzie odpływ kapitału i technologii, bowiem kilka kluczowych spółek wycofało się z Rosji, w tym BP (sprzedaż udziałów w spółce Rosneft – 19,75%); Shell (m.in. udział w projekcie Sakhalin-2 na poziomie 27,5%); ExxonMobil (Sachalin-1, udział na poziomie 30%); Gunvor (sprzedaż 26% w terminalu paliwowym w Ust-Luga).
Reakcją Rosji na sankcje są przede wszystkim groźby ograniczenia dostaw surowców energetycznych, a także wykreowanie sztucznego popytu na walutę rosyjską (temu ma służyć manewr związany z zapłatą za sprzedaż gazu ziemnego w rublach). Niemniej trzeba pamiętać, że nadal są realizowane dostawy surowców energetycznych zarówno rurociągami i gazociągami, jak i oferowane są surowce w dostawach morskich (tutaj zainteresowanie jest mniejsze). Rosja grozi też nacjonalizacją aktywów. Niemniej o ile nie widać jeszcze w pełni siły sankcji na rosyjski system energetyczny, o tyle dostrzegalne są jego oznaki w postaci m.in. zmniejszenia przerobu ropy naftowej w rosyjskich rafineriach (mały popyt na produkty, które dotychczas były eksportowane). Zasadniczo Rosja liczy, że nadal będzie mogła kierować na rynki międzynarodowe surowce i wysokimi zyskami (efekt notowań na giełdach) będzie rekompensować straty finansowe, tym bardziej, że ok. 36% dochodów budżetowych generowanych jest ze sprzedaży surowców i paliw. Bezspornie nałożone Rosję sankcje zapewne doprowadzą do recesji gospodarki (szacunki wskazują na 15%). Niemniej, ważne jest, aby państwa UE obok USA zdecydowały się na wprowadzenie embarga na import ropy naftowej i paliw oraz gazu ziemnego z Rosji. Tylko taki scenariusz może doprowadzić do rewizji decyzji dotyczącej kontynuowania działań zbrojnych na Ukrainie. W tych okolicznościach – niestety – koszty poniosą też państwa wprowadzające embargo, gdyż wstrzymanie dostaw ropy naftowej spowodowałoby braki na rynku dużej ilości tego surowca (ok. 4,5 mln baryłek/dziennie) oraz paliw (ok. 2,7 mln baryłek/dziennie). Uwzględniając zatem znaczenie Rosji na rynku ropy naftowej/paliw nie istnieje możliwość w pełni zastąpienia surowca z tego państwa. Niemniej państwa UE oraz należące do Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) dysponują systemem zapasów ropy naftowej i paliw w celu przeciwdziałania potencjalnym brakom. W obecnych uwarunkowaniach dokonały już dwukrotnego uwolnienia zapasów co spowoduje, że w ciągu najbliższych 6 miesięcy na rynku pojawi się dodatkowo 240 mln baryłek ropy naftowej (równe ok. 1 mln baryłek/dziennie). Tego typu działania mogą świadczyć, że wprowadzenie embarga na import ropy naftowej i paliw z Rosji ulegnie w niedługim czasie materializacji. Oczywiście koszty poniosą też państwa wprowadzające sankcje, ale mając świadomość wydarzeń za wschodnią granicą warto rozważyć poniesienie tego typu ciężaru.
W odniesieniu do gazu ziemnego sytuacja jest nieco inna. W 2021 r. zapotrzebowanie na gaz ziemny w Europie wyniosło 524 mld m3, z czego 30% pochodziło z Rosji (ok. 155 mld m3). Rosja jest największym dostawcą gazu ziemnego do Europy oraz jednym z największych eksporterów światowych. W przypadku embarga także mogą pojawić się problemy z dostępnością surowca, ale tutaj większość państw rozważa powolne podejmowanie działań, tak aby w perspektywie 2027 r. istniała możliwość w pełni zastąpienia surowca rosyjskiego na kontynencie europejskim. Trzeba liczyć, że tego typu podejście doprowadzi do zmiany polityki energetycznej państw UE na rzecz większej dywersyfikacji źródeł dostaw gazu ziemnego, rozbudowy infrastruktury (gazociągi, magazyny, terminale LNG) i docelowo rewizji działań Rosji.
Michał Paszkowski – Starszy analityk w Zespole Bałtyckim Instytutu Europy Środkowej w Lublinie. Doktor nauk społecznych w zakresie nauk o polityce. Ukończył Wydział Politologii na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie (doktorat) oraz Akademię Górniczo-Hutniczą im. Stanisława Staszica w Krakowie (studia podyplomowe).
Źródło: Portal Polsko-Ukraiński PolUkr.Net