Mariupol, obok Sarajewa i Aleppo, stał się najnowszym symbolem masowego rozlewu krwi ludności cywilnej. Podobnie jak w innych przypadkach, władze rosyjskie, przekonane o niemożności szybkiego i łatwego zwycięstwa, uciekły się do militarnego ludobójstwa. Niby nihil novi, ale wydarzenia w ukraińskim nadmorskim mieście dzieją się na naszych oczach i dlatego ból jest tak widoczny i dotkliwy.
Autor: prof. Serhij Feduniak
Takie rzeczy zwykle kończą się potępieniem i ukaraniem przestępców. Zwykła ludzka sprawiedliwość oraz krajowy/międzynarodowy wymiar sprawiedliwości działają tylko wtedy, gdy sprawca zostaje pokonany. Nazizm i jego przywódcy zasiedli przed obliczem Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze dopiero po kapitulacji. Niestety, ale zasada „zwycięzcy są poza jurysdykcją” pozostaje aksjomatem polityki światowej. W przypadku zbrodni w Ukrainie istnieje przynajmniej pewna nadzieja na ukaranie zła. Kongres USA i polski Sejm oficjalnie uznały Putina za zbrodniarza wojennego i wyraziły ideę powołania międzynarodowego trybunału wojskowego. Prezydent USA Biden wielokrotnie nazywał Putina rzeźnikiem i przestępcą, a w przemówieniu w Warszawie powiedział, że „ten człowiek nie powinien pozostać u władzy”. I chociaż administracja amerykańska próbowała później obalić to stwierdzenie, wszyscy doskonale rozumieją , w jakim kierunku podążyły słowa przywódcy USA.
Na pierwszy rzut oka określanie rosyjskiego dyktatora zbrodniarzem nie ma większego znaczenia, ponieważ sprawiedliwość międzynarodowa nie jest w stanie go teraz dosięgnąć. Jednak efekt polityczny jest postrzegany jako znaczący. Oznacza to, że prezydent Rosji stał się de facto pariasem światowej polityki. Rozpoczął drogę obraną przez Saddama Husseina i Muamara Kaddafiego. Żaden poważny polityk nie będzie chciał mieć do czynienia z Putinem, a utrzymywane kontakty przez niektórych zachodnich przywódców z nim podobne są do opieki pielęgniarek klinik psychiatrycznych, mających na celu uspokojenie szalonego pacjenta.
Taka izolacja od polityki światowej może mieć jednak swoje minusy, ponieważ Putin nie ma innego wyjścia, jak podnieść stawkę za pomocą nuklearnego szantażu, aby zwrócić na siebie uwagę. Kolejnym problemem z sprawiedliwym ukaraniem rosyjskich przywódców za zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione na terytorium Ukrainy jest to, że strategia Zachodu wobec Rosji jest wciąż niejasna. Jeśli Stany Zjednoczone i ich sojusznicy opowiadają się za zachowaniem Rosji jako integralnego podmiotu prawa i stosunków międzynarodowych, to potrzeba ukarania winnych zbrodni może zostać sprowadzona wyłącznie do Putina, co spowoduje, że jego współpracownicy mają szansę wyjść nietknięci, jeżeli wypowiedzą lojalność swojemu szefowi. Może się bowiem okazać, że rosyjska armia przetworzy się w oddział saperów, który rozbroi ładunek nuklearny, ocalając świat od niechcianej tragedii.
Historia przekonuje, że w dużej części przypadków zbrodni i konieczności osądzenia ich sprawców, sprawiedliwość na końcu zwycięża, choć niewątpliwie potrzebuje w tym procesie zaangażowania całej społeczności międzynarodowej.
Prof. Serhij Feduniak – doktor habilitowany nauk politycznych, profesor na Wydziale Stosunków Międzynarodowych Czerniowieckiego Uniwersytetu Narodowego im. Jurija Fedkowycza w Czerniowcach (Ukraina), dyrektor ds. projektów strategicznych Centrum Narracji Politycznych Demokracji w Czerniowcach (Ukraina).