Zamachy w Brukseli a prawo międzynarodowe

22 marca, godz. 8.00 – Międzynarodowy Port Lotniczy Bruksela-Zaventem. Codzienną rutynę na olbrzymim lotnisku w stolicy Belgii przerywa potężna podwójna eksplozja w hali odlotów. Wielu pasażerów w panice wybiega z terminala, a wszystkie loty zostają przekierowane na inne lotniska. Wnet do ataków przyznaje się Państwo Islamskie – walka z terrorystami ma także podłoże na gruncie prawa międzynarodowego.

Wybuch na brukselskim terminalu powoduje ogromne zniszczenia i śmierć 15 osób. Trwogę w stolicy pogłębia kolejny incydent – o godz. 9.00 tego samego dnia wybucha kolejna bomba, tym razem na stacji metra Maelbeek nieopodal siedzib instytucji unijnych. Śmierć ponosi 13 osób, a ponad 150 odnosi obrażenia. Eksperci nie mają wątpliwości – oba ataki należy uznać za zamachy terrorystyczne.

Nie minęło wiele czasu, zanim świat usłyszał o sprawcach zamachów. Do ataków przyznała się organizacja znana jako Państwo Islamskie – twór, któremu przypisuje się odpowiedzialność za wiele podobnych zdarzeń, m.in. ubiegłoroczne zamachy w Paryżu. Obecnie ISIS to główny cel służb walczących ze światowym terroryzmem. Rzecz jasna, walka ta ma swoje podłoże prawne, także na płaszczyźnie międzynarodowej.

Wielu datuje początek globalnej walki z terroryzmem na 11 września 2001 r., kiedy to uprowadzone przez członków Al-Kaidy samoloty uderzyły w World Trade Center i Pentagon.W rzeczywistości jednak zamachy z 11 września stały się przyczyną zmiany koncepcji walki z terroryzmem – zjawisko to przestano wówczas traktować jak zwykłe przestępstwo, do którego zwalczania powołane zostały specjalne służby, a zaczęto uznawać za zagrożenie, przeciwko któremu angażować należy siły zbrojne. Pojęcie terroryzmu znane było bowiem prawu międzynarodowemu już wiele lat wcześniej. Od początku lat 70. ubiegłego wieku społeczność międzynarodowa sporządziła szereg aktów prawnych, których celem było i jest ściganie sprawców aktów terrorystycznych. Gdy chodzi o zamachy z 22 marca w Brukseli, najistotniejsze dla rozważań są Konwencja Montrealska z 1971 r. o zwalczaniu bezprawnych czynów skierowanych przeciwko bezpieczeństwu lotnictwa cywilnego, Protokół do tejże z 1988 r. w sprawie zwalczania bezprawnych ataków w portach lotniczych oraz Międzynarodowa Konwencja o zwalczaniu terrorystycznych ataków bombowych z 1997 r. przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne ONZ.

Na podstawie art. II Protokołu uzupełniającego art. 1 Konwencji Montrealskiej za przestępstwo uznaje się (bezprawne i umyślne) użycie jakiegokolwiek urządzenia, substancji, lub broni w celu zniszczenia lub poważnego uszkodzenia urządzeń w porcie lotniczym obsługującym międzynarodowe lotnictwo cywilne. Co więcej, przestępstwem jest także spowodowanie przerwy w działalności portu lotniczego, jeśli taki czyn zagraża lub może zagrozić bezpieczeństwu w tym porcie lotniczym.

W zasadzie struktura powyższego przepisu nie budzi żadnych wątpliwości, gdy idzie o czyn popełniony przez zamachowców na lotnisku Zaventem. Oficjalne źródła donoszą, że sprawcy zamachów, wykorzystując potężne ładunki wybuchowe wysadzili się w hali odlotów. A zatem, zgodnie z Protokołem, ich czyn bezsprzecznie powinien być uznany za przestępstwo, gdyż użyli broni, jaką jest bomba, a także doprowadzili do zniszczenia urządzeń w międzynarodowym porcie lotniczym. Warto tu dodać, że mianem „urządzenia” nie określamy jedynie kiosków do odprawy, sprzętu do prześwietlania bagażu, czy innych maszyn, które w języku potocznym nazwalibyśmy po prostu „urządzeniem”. Twórcom Protokołu z pewnością zależało na tym, aby przyznać nam, pasażerom jak najszerszą ochronę, a zatem jako „urządzenie” możemy uznać w zasadzie każdą istotną część portu lotniczego, w tym z pewnością halę odlotów. Oprócz tego, eksplozja spowodowała przerwę w działaniu brukselskiego lotniska, i to trwającą kilka dni. Dopiero 1 kwietnia część lotów z i do Zaventem zostało wznowionych po usunięciu skutków wybuchu. Rzecz jasna, czyn ten zagroził bezpieczeństwu lotniska, a zatem w oparciu o przywołany przepis Protokołu samo spowodowanie przerwy w działaniu portu poprzez wysadzenie ładunku także stanowiło przestępstwo – a więc zakładając hipotetycznie, że wybuch bomby nie spowodowałby większych szkód, albo nie doprowadziłby do śmierci kilkunastu osób, i tak powinien być uznany za czyn niezgodny z prawem.

Dalej, w art. III Protokołu postanowiono, że każde państwo podejmie takie środki, jakie będą konieczne do ustanowienia jego jurysdykcji w sprawach o przestępstwa […] (m. in. o to, o którym mowa powyżej, czyli uszkodzenie lub zniszczenie urządzeń na lotnisku), gdy domniemany sprawca przestępstwa znajduje się na terytorium tego państwa, a państwo nie dokonuje jego ekstradycji. Innymi słowy, jeśli osoba, która prawdopodobnie jest sprawcą przestępstwa, np. uszkodzenia/zniszczenia urządzeń na lotnisku, znajduje się na terytorium któregokolwiek państwa, które jest stroną Protokołu, to to państwo, jeśli nie zdecyduje się na ekstradycję, będzie musiało przeprowadzić przeciwko niemu postępowanie. Hipotetycznie zatem, gdyby jeden z zamachowców przeżył wybuch (np. tylko podłożył bombę, ale nie wysadziłby przy tym samego siebie) i uciekł do Polski, to Polska jako strona Protokołu musiałaby przeprowadzić przeciwko niemu postępowanie karne, chyba, że zdecydowałaby się na ekstradycje zamachowca do Belgii.

Dodajmy, że Konwencja Montrealska obliguje wszystkie państwa-strony, aby wprowadziły surowe kary za omawiane przestępstwo (w art. 3). W praktyce oznacza to, że jeśli którekolwiek z państw zdecyduje się przystąpić do Konwencji, to powinno wprowadzić do swojego kodeksu karnego przepisy kryminalizujące czyn niszczenia lub uszkodzenia urządzeń w porcie lotniczym i tym samym ustanowić (surową) karę za jego popełnienie.

Gdy zaś chodzi o Międzynarodową Konwencję przyjętą przez Zgromadzenie Ogólne ONZ, to już sam zakres zastosowania jest o wiele szerszy niż w wypadku Konwencji Montrealskiej i Protokołu doń, gdyż uznaje za przestępstwo każde zachowanie polegające na dostarczeniu, umieszczeniu, wystrzeleniu lub detonacji materiału wybuchowego, albo innego śmiercionośnego narzędzia w miejscu użyteczności publicznej, w kierunku takiego miejsca lub na takie miejsce, infrastrukturę państwową lub rządową, system transportu publicznego lub infrastrukturę:

a)z zamiarem spowodowania śmierci lub poważnych obrażeń ciała albo
b)z zamiarem spowodowania rozległych zniszczeń takiego miejsca, infrastruktury lub systemu, jeśli takie zniszczenie powoduje lub może spowodować poważne straty gospodarcze.

Oczywiste jest zatem, że za czyn przestępny uznać się powinno zarówno zamach na lotnisku Zaventem, jak i na stacji metra Maelbeek, gdyż obydwa miejsca zgodnie z Konwencją traktuje się jak system transportu publicznego (o czym mowa w jej art. 1 ust. 6). W dalszej kolejności Konwencja stanowi o obowiązku państw do uznania za przestępstwa te czyny, jeśli podejmowane są w celu wzbudzenia strachu u ogółu społeczeństwa, grupy osób lub pojedynczych osób, czyli jeśli zawierają w sobie ten „element terrorystyczny”, a także przepisy dot. ekstradycji, jurysdykcji itd.

Istotnym elementem odróżniającym Konwencję i Protokół Montrealski od Konwencji Zgromadzenia Ogólnego ONZ jest fakt, że te dwa pierwsze akty kryminalizują czyn niezależnie od tego, czy ma on charakter terrorystyczny, tj. zastraszający, czy też nie. Zaś Konwencja ZO ONZ zakłada ściganie sprawcy, jeśli jego motyw ma charakter właśnie terrorystyczny. Z drugiej strony dokument ten kryminalizuje każde działanie zmierzające do choćby próby zniszczenia lub uszkodzenia każdego rodzaju systemu transportu publicznego, zarówno lotniska, jak i stacji metra. Przyjęcie wszystkich tych aktów przez państwo oznacza surowe potraktowanie wszelkiego rodzaju ataków, tak o podłożu terrorystycznym, jak i innych. Gdyby zatem sprawcy nie dokonali zamachu samobójczego, a jedynie podłożyli bomby i uciekli, to wówczas w państwie, w którym ich by ujęto prawdopodobnie doszłoby do ich osądzenia, lub do ekstradycji na terytorium Belgii. Niezależnie od miejsca procesu, postawione im by były zarzuty popełnienia czynów określonych w Konwencji ZO i Protokole. Biorąc pod uwagę, że oba akty obowiązują w większości państw świata, w ściganie sprawców zaangażowana mogłaby być niemal cała społeczność międzynarodowa.

Nie da się ukryć, że wojna z terroryzmem to jeden z głównych problemów, z jakimi mierzy się współczesny świat. Zdarzenia takie jak zamachy w Bostonie, Paryżu, czy Brukseli pokazują, że niewłaściwe byłoby stwierdzenie, że społeczność międzynarodowa tę wojnę wygrywa. Jednakże stopniowo państwa podejmują działania, aby wyeliminować zagrożenie, jakim jest światowy terroryzm. Działaniami takimi jest chociażby tworzenie aktów prawnych o zasięgu globalnym, których celem jest niedopuszczenie do bezkarności sprawców zamachów. Miejmy nadzieję, że starania te przyniosą wreszcie oczekiwany rezultat…

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.