W ciągu ostatniego roku, dyskusje na temat Specjalnego Trybunału ds. Zbrodni Agresji (STAU) przeciwko Ukrainie posunęły się znacząco do przodu. Sednem sporu już nie jest czy w ogóle utworzyć taki trybunał, tylko jak konkretnie to zrobić. Pozostały zasadniczo dwie opcje: (1) trybunał „międzynarodowy” utworzony na mocy dwustronnego traktatu między Ukrainą a Narodami Zjednoczonymi na zalecenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ oraz (2) jakaś forma trybunału „hybrydowego” lub „umiędzynarodowionego”, który łączyłby elementy prawa międzynarodowego i krajowego. Za kilka dni, 22 września, w Hadze odbędzie się spotkanie „Core” Grupy Przyjaciół ds. Odpowiedzialności, która składa się obecnie z 38 państw, w celu kontynuowania negocjacji dyplomatycznych, w tym nad strukturą Trybunału.
Autor: dr Patryk I. Labuda
Choć wiele już napisano na temat odpowiedzialności za agresję rosyjską, najpilniejszym obecnie tematem jest ustalenie, który z dwóch konkurujących modeli ma większe szanse na rozpoczęcie procesów przeciwko przywódcom Federacji Rosyjskiej. Delegacje dyplomatyczne, w tym polska, powinna poświęcić temu pytaniu pilną uwagę. Aczkolwiek wybór modelu instytucjonalnego trybunału może wydawać się sporem dość niszowym dla wąskiego grona prawników międzynarodowych, kwestia tego jak należałoby ścigać zbrodnię agresji może mieć skutki równie dalekosiężne, jak decyzja, czy w ogóle próbować ścigać Rosjan za tę zbrodnię. Nie przypadkiem debata wokół modelu trybunału – międzynarodowy czy hybrydowy – jest coraz bardziej spolaryzowana. Dotyka ona bowiem racji bytu międzynarodowego prawa karnego, w tym zdolności „kontr-hegemonicznych” jurysdykcji międzynarodowych, tzn. ich możność działania na rzecz ofiar nadużyć ze strony mocarstw czy hegemonów światowych.
Chociaż wysunięto w przeciągu ostatniego roku na łamach różnych czasopism i blogów bardzo różne argumenty za i przeciw obu modelom, opcja „międzynarodowego” trybunału zdaje się oferować zasadniczo większe nadzieje na pozytywny rozwój prawa międzynarodowego, z jednym zastrzeżeniem dotyczącym procesów zaocznych (o którym poniżej). Natomiast wybór modelu hybrydowego może mieć skutki zgoła konserwatywne dla prawa międzynarodowego i nawet przyczynić się do dalszej bezkarności mocarstw takich jak Rosja w przyszłości. Biorąc pod uwagę wysoką stawkę obecnych negocjacji dyplomatycznych, jest istotne, żeby państwa opowiadające się za odpowiedzialnością, zwłaszcza mniejsze i słabsze państwa na arenie międzynarodowej, w tym Polska, wyraźnie przedstawiły swoje poglądy prawne w tych kwestiach w najbliższych tygodniach i miesiącach.
Jak pojawiły się te dwa modele?
W ostatnich miesiącach nasiliła się debata na temat tego, jaki rodzaj trybunału powinien osądzić rosyjską agresję. Chociaż Ukraina i jej sojusznicy, zwłaszcza z Europy Środkowo-Wschodniej, wyraźnie opowiedziały się za modelem międzynarodowym, główne mocarstwa zachodnie długo wstrzymywały się z decyzją i ostatecznie poparły – począwszy od Niemiec, następnie Wielkiej Brytanii i ostatecznie Stanów Zjednoczonych – model hybrydowy oparty na krajowej jurysdykcji Ukrainy. Dyplomacja ukraińska początkowo zareagowała ostrożnie, nie wykluczając żadnej opcji, ale wybór modelu trybunału stał się pilniejszy, w miarę jak negocjacje dyplomatyczne posuwały się do przodu.
W maju br. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski bardzo stanowczo odrzucił pomysł utworzenia trybunału hybrydowego, podkreślając, że taki model powieliłby jedynie wady wcześniejszych ustaleń narzuconych przez Zachód, jak np. porozumienia mińskie z lat 2014–2015, które przyniosły jedynie „pokój hybrydowy”. Jednakże decyzja dyplomacji ukraińskiej na rzecz modelu międzynarodowego spotkała się z oporem, a oświadczenia dyplomatów ukraińskich z ostatnich kilku dni (zob. tutaj, tutaj i tutaj) upubliczniły istotny rozdźwięk jaki istnieje w tej kwestii pomiędzy mocarstwami zachodnimi zebranymi w grupie G7 a szeregiem innych państw tworzących „Core” Grupę (w sumie 31 innych państw, z różnych regionów, w tym z państw zachodnich, Ameryki Łacińskiej i Europy Środkowo-Wschodniej, włącznie z Polską). W związku z sugestią Biura Prezydenta Ukrainy, że negocjacje dyplomatyczne nie powinny przeciągać się w nieskończoność, a zasadniczo decyzje powinny zostać podjęte przed końcem 2023 r., pojawiło się ostatnio rozwiązanie kompromisowe polegające na utworzeniu trybunału w oparciu o jurysdykcję państwa trzeciego (w przeciwieństwie do jurysdykcji Ukrainy). Chociaż ten nowy model w oparciu o jurysdykcję „państwa trzeciego” pozwala uniknąć pewnych problemów związanych z trybunałem hybrydowym działającym na podstawie jurysdykcji Ukrainy, powiela on wiele innych cech projektu hybrydowego preferowanego przez państwa zachodnie, zwłaszcza obowiązek respektowania immunitetów dla przywódców Federacji Rosyjskiej. To z kolei wyjaśnia, dlaczego rząd ukraiński, mimo opcji kompromisowej, w dalszym ciągu opowiada się za powołaniem trybunału międzynarodowego.
Biorąc pod uwagę dość publiczny spór pomiędzy państwami zachodnimi a innymi „Przyjaciółmi Odpowiedzialności”, w tym Polski, warto przeanalizować główne argumenty za i przeciw każdemu modelowi, a potem pokusić się o szerszą ocenę globalnych konsekwencji tych decyzji.
Argumenty za trybunałem międzynarodowym
Argumentów przemawiających za powołaniem trybunału międzynarodowego jest kilka (poniższa tabelka w języku angielskim przedstawia je w formie wizualnej). W przeciwieństwie do trybunału hybrydowego opartego na jurysdykcji wewnętrznej (ukraińskiej lub państwa trzeciego), trybunał międzynarodowy utworzony na podstawie traktatu między ONZ a Ukrainą – podobnie jak np. Sąd Specjalny dla Sierra Leone – mógłby przekonująco argumentować, że nie musi uznawać immunitetów personalnych rosyjskiej troiki (tzn. obecnej głowy państwa, premiera i ministra spraw zagranicznych). Inaczej mówiąc, trybunał międzynarodowy mógłby wydać nakazy aresztowania przeciwko domniemanym organizatorom rosyjskiej agresji i – pod warunkiem ich późniejszego aresztowania – postawić ich przed sądem za zbrodnię agresji.
Oprócz kwestii immunitetów, trybunał międzynarodowy na zalecenie Zgromadzenia Ogólnego (ZO) ONZ cieszyłby się większą legitymizacją niż trybunał hybrydowy, który wykonuje jedynie jurysdykcję krajową w sprawie agresji. Biorąc pod uwagę historię imperializmu i kolonializmu rosyjskiego w Europie Środkowo-Wschodniej, leżąca u podstaw obecnej wojny w Ukrainie, międzynarodowi prokuratorzy i sędziowie byliby zapewne postrzegani jako bardziej bezstronni niż ich ukraińscy odpowiednicy, którzy byliby sędziami w sprawie inwazji własnego kraju. Równie ważne zdaje się to, że trybunał międzynarodowy powołany przez znaczną liczbę państw stworzyłby istotny precedens, który by jednocześnie odstraszał interwencję mocarstw światowych w przyszłości, a nawet jeśli już takie przypadki miałyby miejsce, ułatwiłby skoordynowaną reakcję społeczności międzynarodowej. Nie jest bowiem przypadkiem, że negocjacje dyplomatyczne w sprawie trybunału ułatwiły równoległe wysiłki mające na celu zmianę wadliwego systemu jurysdykcji w Statucie Rzymskim na podstawie „kompromisu z Kampali”, który uniemożliwia Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu (MTK) zajmowanie się obecnie agresją na terytorium Ukrainy (w przeciwieństwie do zbrodni wojennych, zbrodni przeciwko ludzkości i ludobójstwa, które są objęte obecnym śledztwem prokuratora MTK).
Chociaż istnieje wśród ekspertów pewna różnica zdań co do tego, czy ZO ONZ ma zdolność prawną, aby pominąć immunitety troiki, które istnieją na mocy zwyczajowego prawa międzynarodowego, główny punkt sporny nie ma charakteru czysto prawnego. Jest to przede wszystkim spór polityczny o to, ile państw musiałoby zaaprobować taki trybunał, przyznając mu wystarczającą legitymizację, aby móc uznać, że immunitety zostały uchylone w sprawie, w której ZO ONZ już wyraźnie potępiło „agresję Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie z naruszeniem art. 2 ust. 4 Karty [Narodów Zjednoczonych]”. Według niektórych komentatorów, potrzebne jest poparcie 2/3 głosujących państw w ZO ONZ, aby trybunał uzyskał odpowiednią legitymizację w oczach społeczności międzynarodowej. Silniejszym argumentem może być jednak to, żeby Ukraina powołała się na swód rodowód antyimperialny i postkolonialny w celu zbudowania międzyregionalnej koalicji, która opowie się za trybunałem zwykłą większość głosów (ostatecznie próg zależałby także od tego, czy Ukraina zdecydowałaby się na uchwałę ZO ONZ w ramach procedury „Zjednoczenia dla Pokoju”, czy w trybie zwykłym). Pozostawiając na boku te rozważania, faktem pozostaje, że jedynie 38 państw z Ameryki Południowej, Ameryki Północnej i Europy należy obecnie do ‘Core’ Grupy – a Azja i Afryka nie są do tej pory w ogóle reprezentowane – w związku z czym pojawił się też alternatywny model dla STAU.
Argumenty za trybunałem hybrydowym
Propozycje jakiegoś mieszanego trybunału, osobnego od ONZ, sięgają połowy 2022 r., z tym że aktualna propozycja trybunału hybrydowego zdaje się opierać na jurysdykcji państwa trzeciego, którym byłaby najprawdopodobniej Holandia. Choć szczegóły prawne nie są na razie znane, założenie jest takie, że ten model hybrydowy STAU (ostatnio częściej używa się określenia „umiędzynarodowiony”, ale te rozróżnienia terminologiczne są bez znaczenia) działałby w oparciu o delegację jurysdykcji Ukrainy lub, co bardziej kontrowersyjne, na podstawie jurysdykcji uniwersalnej do ścigania zbrodni agresji jakiegoś państwa trzeciego (tylko kilka państw uznaje uniwersalną jurysdykcję nad tą zbrodnią, w tym Polska i kraje bałtyckie). Model państwa trzeciego, który nie został zastosowany dotychczas przed innymi międzynarodowymi trybunałami karnymi, pozwala uniknąć pewnych utrudnień, które blokowały dyskusje na temat trybunału hybrydowego opartego na prawie ukraińskim, w tym zakazu konstytucjonalnego tworzenia tego typu instytucji w trakcie wojny.
Jest to jednak tylko początek większej dyskusji. Choć oczywiście istnienie (lub brak) jurysdykcji Ukrainy, Holandii lub innych krajów nad zbrodnią agresji jest warunkiem wstępnym wszelkich negocjacji dyplomatycznych na temat utworzenia STAU, pozostaje pytanie, jakie konkretne korzyści oferuje ten model w porównaniu z modelem międzynarodowym. Innymi słowy, dlaczego delegacje dyplomatyczne miałyby opowiedzieć się za trybunałem hybrydowym ds. agresji, który – według ostatnich doniesień – i tak zostanie poddany głosowaniu w ZO ONZ? W tym względzie zwolennicy rozwiązania hybrydowego są dosyć lakoniczni, ale ich argumenty można podzielić na „pozytywne” i „negatywne”.
Wśród pozytywnych argumentów, należy przytoczyć słowa Ambasador USA ds. globalnej sprawiedliwości w sprawach karnych, Beth Van Schaack, która podkreśliła już niejednokrotnie, że trybunał hybrydowy ma na celu wzmocnienie ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości. Niestety, jak wyjaśniamy w innym artykule na ten temat, argumenty tego typu – oparte na przykładach z Afryki i Azji, gdzie utworzono trybunały hybrydowe w celu rozpatrzenia setek zbrodni i gdzie wymiary sprawiedliwości były słabsze aniżeli w Ukrainie – nie są przekonujące, jeśli chodzi o rosyjską agresję. W przeciwieństwie do dochodzeń w sprawie tysięcy zbrodni wojennych czy zbrodni przeciwko ludzkości, odbędzie się tylko kilka procesów dotyczących agresji w Ukrainie, co powoduje, że ukraińscy sędziowie nie będą mieli możliwości użyć tej nowo nabytej wiedzy co do zbrodni agresji w przyszłości. Poza tym, że Ukraińcy nie byliby postrzegani jako wiarygodni sędziowie we własnej sprawie, plany dotyczące trybunału hybrydowego – bez względu na to, czy opierałby się na jurysdykcji Ukrainy, czy innego państwa – zakładają, że ta instytucja będzie działała poza Ukrainą, co z kolei zmniejsza możliwość jego pozytywnego wpłynięcia – jako swoisty rodzaj modelu praworządności – na system sprawiedliwości w Ukrainie. Mówiąc krótko, tak zwany „pozytywny” argument na rzecz modelu hybrydowego sprowadza się do mechanicznej kalki modeli z innych kontekstów geograficznych, podczas gdy podstawowym założeniem tzw. sprawiedliwości przejściowej (transitional justice) jest to, że należy dostosować rozwiązania instytucjonalne do kontekstu lokalnego i unikać rozwiązań szablonowych.
Pozostają więc negatywne argumenty, które – jak nieoficjalnie się przyznaje – są prawdziwym powodem obecnych dyskusji na temat modelu hybrydowego. Rządy zarówno USA, jak i Niemiec podkreśliły, że obawiają się braku wystarczającego poparcia w ZO ONZ dla trybunału międzynarodowego, które wiążą także z obecną dyskusją na temat hipokryzji czy „podwójnych standardów Zachodu” w międzynarodowym prawie karnym (omówione w dalszej części). Nasuwa się wniosek, że grupa G7 pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych i Niemiec popiera model hybrydowy mniej ze względu na zasady prawa międzynarodowego czy rzekomych korzyści trybunału, a bardziej z obawy, że model międzynarodowy może nie uzyskać wystarczającego poparcia społeczności międzynarodowej. Skąd bierze się ta obawa?
Problem immunitetów
To pytanie prowadzi nas do drugiego negatywnego argumentu grupy G7, czyli problemu immunitetów. Komentatorzy są zgodni, że zgodnie z konsekwentnym orzecznictwem sądów międzynarodowych, jedynie wariant „międzynarodowy” STAU byłby zdolny pominąć immunitety personalne rosyjskiej troiki, które chroni zwyczajowe prawo międzynarodowe. Natomiast trybunał hybrydowy, przynajmniej w teorii, nie miałby tej zdolności. Mimo tej zasadniczej różnicy, która wydawałaby się przemawiać na korzyść modelu międzynarodowego, Stany Zjednoczone nie uznają tego argumentu. Wręcz przeciwnie, sugerują, że niezdolność trybunału hybrydowego do przezwyciężenia immunitetów nie ma znaczenia, ponieważ jakiekolwiek procesy odbędą się tylko wtedy, gdy prezydent Rosji Władimir Putin zostaje już usunięty ze stanowiska głowy państwa, w którym to przypadku immunitety przestają mieć zastosowanie. Inaczej mówiąc, ponieważ jest bardzo mało prawdopodobne, że przywódcy Federacji Rosyjskiej zostaną aresztowani i postawieni przed sądem w czasie sprawowania urzędu, trybunał hybrydowy jest równie akceptowalnym modelem, ponieważ ich immunitet personalny nie będzie nigdy mieć znaczenia w praktyce.
Chociaż ten argument skoncentrowany bardziej na skutkach aniżeli zasad prawnych może na pierwszy rzut oka wydawać się przekonujący, odwraca on uwagę od podstawowych zasad prawa międzynarodowego które są obiektem negocjacji dyplomatycznych. Wbrew temu, co twierdzą zwolennicy modelu hybrydowego, ogromne znaczenie dla prawa międzynarodowego ma to, czy zostanie utworzony trybunał w pełni uprawniony do prowadzenia dochodzeń, wydawania nakazów aresztowania, ścigania, sądzenia i skazania osób, nad którymi sprawuje jurysdykcję.
Po pierwsze, z pragmatycznego punktu widzenia, nie jest jasne, dlaczego państwa miałyby powoływać trybunał, który – jak przyznają jego zwolennicy – nie będzie zdolny do wykonywania najważniejszego zadania, dla którego rzekomo został powołany. Jeżeli brakuje faktycznej przesłanki umożliwiającej trybunałowi wykonywanie swoich uprawnień, czy nie rozsądniej byłoby poczekać, aż fakty się zmienią, a następnie zaproponować instytucję, która zajmie się nową sytuacją? Kontrargumenty polegające na tym, że trzeba jakoby już teraz zbadać fakty związane z agresją rosyjską nie są przekonujące, ponieważ znowu pomijają one fakt, że procesy w sprawie agresji nie będą wydłużoną serią powtarzających się postępowań dotyczących tysięcy zbrodni, ale raczej ograniczonym w czasie dochodzeniem w sprawie jednego aktu, co do czego fakty są już stosunkowo dobrze znane. Co więcej, biorąc pod uwagę, że organ dochodzeniowy został już powołany, a mianowicie Międzynarodowe Centrum Ścigania Agresji w Hadze, zwolennicy hybrydowego modelu muszą nadal odpowiedzieć na pytanie: na czym konkretnie polega sens ich trybunału?
Warto tu podkreślić, że amerykańska argumentacja dotycząca immunitetów pomija kluczową kwestię, a mianowicie w jaki sposób powstaje prawo międzynarodowe i na jakiej zasadzie może ono mieć wpływ na stosunki międzynarodowe. Nie ma wątpliwości, że Ukraina przy pomocy kilkunastu państw może dziś stworzyć papierowy (hybrydowy) trybunał, po to, żeby potem czekać biernie na zmianę sytuacji faktycznej, a jak już Putin zostanie usunięty od władzy, zwrócić się – jeśli ktoś jeszcze wtedy uzna to w ogóle za konieczne – do ZO ONZ o przyzwolenie społeczności międzynarodowej na fakty dokonane. Nie ma wątpliwości, że Ukraińcy zapewnią sobie odrobinę sprawiedliwości, jeśli w takiej sytuacji Putin zostanie postawiony przed takim hybrydowym trybunałem za agresję. Niemniej jednak konsekwencje prawne procesu przeciwko byłej głowie państwa będą znikome w porównaniu z tym, co może osiągnąć trybunał międzynarodowy. Tu dochodzimy do sedna sporu pomiędzy zwolennikami modelu hybrydowego i międzynarodowego.
W przeciwieństwie do trybunału hybrydowego, który, jak przyznają jego sponsorzy, nie miałby zdolności do pominięcia immunitetów Putina, trybunał międzynarodowy mógłby wydać nakaz aresztowania wobec Putina bez czekania na zmianę polityczną w Rosji. Warto zastanowić się tutaj jakie jest znaczenie nakazu aresztowania, jeśli nie można (natychmiast) aresztować przywództwa Federacji Rosyjskiej? Z punktu widzenia RealPolitik, nakaz aresztowania wydany przez trybunał międzynarodowy, stworzony przy pomocy ZO ONZ, delegitymizuje Putina i zwiększa prawdopodobieństwo jego ostatecznego odsunięcia od władzy. Powszechnie wiadomo, że Putin nie wziął udziału w sierpniowym szczycie inicjatywy BRICS w Republice Południowej Afryki ze względu na komplikacje spowodowane nakazem aresztowania MTK, a ostatnie doniesienia sugerują, że Brazylia już stoi przed tym samym dylematem. Co równie ważne, sam fakt wydania nakazu wobec Putina stwarza doniosły precedens prawny, potwierdzając, że troika nie korzysta z immunitetu personalnego za zbrodnię agresji przed sądem uprawnionym do rozpoznania takiej zbrodni (należy pamiętać, że trybunał musi posiadać jurysdykcję, by wydawać takie nakazy, należy bowiem uniknąć kontrowersji wokół immunitetu byłego prezydenta Sudanu Omara al-Baszira, gdzie wątpliwości co do prawomocności decyzji MTK ułatwiły stronom państw Statutu Rzymskiego brak współpracy przez wiele lat).
Nakazy aresztowania wydane przez instytucję umocowaną do tego prawnie nie tylko stanowiłyby same w sobie postępową interpretację prawa o immunitetach; miałyby także ogromny potencjał kontr-hegemoniczny, wymierzony w przywództwo stałego członka Rady Bezpieczeństwa (RB) ONZ. Sam nakaz aresztowania za agresję miałby prawdopodobnie większe znaczenie aniżeli ewentualny proces zaoczny przywództwa politycznego Rosji. Chociaż Ukraina wydaje się opowiadać za takimi procesami, w których to oskarżeni byliby ścigany pod ich nieobecność, postępowania zaoczne są kontrowersyjne w świetle prawa międzynarodowego i należy je unikać w miarę możliwości.
Należy w tym miejscu podkreślić, że z kolei trybunał hybrydowy, który powstałby teraz, podczas gdy Putin pozostaje jeszcze u władzy, może stanowić konserwatywny i zgoła regresywny precedens w prawie międzynawowym. Oznaczałby bowiem, że immunitety personalne troiki chronią ich przed ściganiem za tak poważną zbrodnię, jak agresja, mimo że istnieje (papierowy) trybunał zajmujący się ich ściganiem. Wbrew sugestiom zwolenników hybrydowego modelu negatywne skutki takiego precedensu byłyby jeszcze poważniejsze, gdyby trybunał hybrydowy wydał nakazy dla wysokiej rangi urzędników rosyjskich spoza grona troiki, przykładowo rosyjskiego ministra obrony, gdyż mogłoby to stanowić nowe prawo zwyczajowe faworyzujące immunitety troiki. Jeżeli, jak sugerują ostatnie doniesienia, oczekuje się, że ZO ONZ i tak czy inaczej będzie musiało zaaprobować model hybrydowy, wydaje się, że społeczność międzynarodowa zostałaby wówczas poproszona o zatwierdzenie regresywnego precedensu prawnego, który gwarantuje immunitet przywódcy stałego członka RB ONZ, mimo wcześniejszych potępień bezprawnego zachowania Rosji przez ZO ONZ.
Krótko mówiąc, należy krytycznie ocenić negatywne argumenty G7 na rzecz powołania hybrydowego trybunału, który potwierdziłby immunitet Putina. W rzeczywistości, mamy tu do czynienia z konserwatywnym chwytem, który powoduje, że prawo międzynarodowe cofa się, a prawdopodobieństwo usunięcia elity politycznej Rosji się zmniejsza. Zamiast zasygnalizować, że immunitety nie mają zastosowania w przypadku zbrodni tak poważnej jak agresja, zwolennikom modelu hybrydowego udałoby się spotęgować nierówności na płaszczyźnie prawnomiędzynarodowej, z której korzystają hegemoni jak Stany Zjednoczone czy Chiny, a także „mocarstwa średnie”, takie jak Turcja czy Iran, które mogłyby wiarygodnie powołać się na precedens ukraiński w przyszłości, by argumentować za immunitetem swoich przywódców w przypadku podejrzeń o zbrodnię agresji.
Błędna debata co do „podwójnych standardów Zachodu”
Nikogo nie powinno dziwić, że mocarstwa zachodnie oskarżane o bezprawne interwencje w ostatnich dwudziestu latach – Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja – poparły trybunał, który zmniejsza prawdopodobieństwo, że ich przywódcy będą ścigani przed podobnym (czy jakimkolwiek) trybunałem w przyszłości. Natomiast dość niebywałym aspektem trwających negocjacji dyplomatycznych jest to jak przedstawiciele państw zachodnich coraz częściej wykorzystują krytykę „zachodniej hipokryzji”, aby osiągnąć ten regresywny cel. Byłby to dobry dowcip, z tym, że nie jest on śmieszny. Wspierając się błędnymi analizami krytycznymi, które od ponad roku próbują tłumaczyć globalne podziały wśród państw na temat STAU w kategorii walki „Globalnego Południe przeciwko Zachodowi lub Globalnej Północy”, te same mocarstwa zachodnie, które bezkarnie interweniowały np. w Iraku, uniemożliwiają pociągnięcie Rosji do odpowiedzialności, a także przyszłych agresorów, ze względu na to… że nikt ich nie rozliczył z wcześniejszych naruszeń prawa międzynarodowego na Globalnym Południu! Ten argument przypomina podejrzane zachowanie administracji Trumpa, która wspierała się różnymi krytycznymi głosami co do pracy MTK, np. w Afryce, by uzasadnić wprowadzenie sankcji przeciwko jego byłej pani prokurator. Podobnie G7, które obecnie twierdzi, że popiera trybunał hybrydowy, ponieważ STAU zatwierdzony przez ZO ONZ groziłby zaostrzeniem konfliktu z krajami Globalnego Południa, które poczułyby się pominięte w ich dążeniach do uzyskania sprawiedliwości za bezkarność państw zachodnich. Innymi słowy, trybunał hybrydowy jest rzekomo lepszym modelem, ponieważ wersja międzynarodowa trybunału jakoby zaostrzyłaby – zamiast zmniejszyć – bezkarność wielkich mocarstw.
W innym artykule wyjaśniamy szczegółowo, dlaczego narracja o „podwójnych standardach Zachodu”, w tym błędne sugestie, że Ukraina byłaby „uprzywilejowana” kosztem ofiar Globalnego Południa, ignoruje kontr-hegemoniczny potencjał procesów o agresję na „Globalnym Wschodzie” i ich wartość precedensową dla mniejszych i słabszych państw ze wszystkich regionów świata. Tego typu argumenty, które poświęcają dobre rozwiązania na ołtarzu rozwiązań idealnych, nie tylko ułatwiają pracę mocarstw zachodnich, ale także maskują regresywne konsekwencje, jakie wyniknęłyby z utworzenia papierowego (hybrydowego) trybunału lub, co równie złe, braku jakiegokolwiek STAU. Krótko mówiąc, państwa, które ignorują żądania Ukrainy ze względu na poniekąd zrozumiałą frustrację, że mocarstwa zachodnie pozostają bezkarne, mogą wyrządzić sobie więcej szkód aniżeli dobra, jeśli skończy się na tym, że agresja rosyjska nie zostanie ukarana.
Jak znaleźć wyjście z tej sytuacji?
Negocjacje dyplomatyczne w sprawie STAU toczą się dalej, ale społeczność międzynarodowa stoi obecnie przed szeregiem pilnych kwestii, których konsekwencje daleko wykraczają poza przypadek Ukrainy. Prawda jest taka, że sukces lub porażka tego trybunału wpłynie na równoległe negocjacje w sprawie poprawek do reżimu agresji w Statucie Rzymskim MTK, którym to od wielu miesięcy przewodzą zwolennicy międzynarodowego trybunału.
Ukraina stworzy także precedens mający szersze konsekwencje dla prawa międzynarodowego z dwóch powodów. Po pierwsze, pomimo argumentów zwolenników trybunału hybrydowego, wybór odpowiedniego modelu STAU ma ogromne znaczenie dla rozwijającej się debaty na temat immunitetów odnośnie zbrodni międzynarodowych. Nakaz aresztowania wobec Putina stworzyłby doniosły precedens, że głowa państwa stałego członka RB ONZ i światowego hegemona nie korzysta z immunitetu w razie zbrodni agresji, co mogłoby też przyspieszyć jego odsunięcie od władzy. Po drugie, nawet jeśli system jurysdykcjonalny co do zbrodni agresji w Statucie Rzymskim zostanie ostatecznie zmieniony, niepełne członkostwo MTK oznacza, że ukraiński precedens pozostanie prawdopodobnie modelem dla tego, czy i jak mocarstwa mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności za przyszłe przypadki agresji. Z tego powodu, państwa z różnych regionów świata muszą zadać sobie już teraz pytanie, który model ma większy efekt odstraszający, zmniejszając tym samym prawdopodobieństwo użycia siły przez agresora z naruszeniem Karty Narodów Zjednoczonych w przyszłości.
Jest zrozumiałe, że wiele państw, zwłaszcza spoza Europy, obawia się antagonizowania potęgi nuklearnej takiej jak Rosja. Niestety, niewygodna prawda brzmi tak: jeśli zostanie wybrany słaby model trybunału, albo trybunał nie zostanie w ogóle powołany, dzisiejsze decyzje – a raczej ich brak – będą miały dalekosiężne skutki dla przyszłych ofiar interwencji ze strony wielkich mocarstw światowych. Jak zauważył chilijski prezydent Gabriel Boric na szczycie Unii Europejskiej z Ameryką Łacińską w lipcu br., „dziś jest to Ukraina, ale jutro może to być każdy z nas”. Szczególnie mieszkańcy słabszych i mniejszych państw świata powinni zwrócić uwagę na toczącą się obecnie rozmowę co do STAU, jako że ich przyszłość będzie być może zależała od jej wyniku.
[Tekst ten został zredagowany na podstawie artykułu opublikowanego na platformie Just Security 19 września 2023 r.]
Patryk I. Labuda jest doktorem nauk prawnych (Geneva Graduate Institute of International and Development Studies). Wcześniej był assistant profesor międzynarodowego prawa karnego na University of Amsterdam School of Law. Jego książka ‘International Criminal Tribunals and Domestic Accountability. In the Court’s Shadow’ właśnie ukazała się nakładem Oxford University Press.