Szary łabędź rosyjskiego ruchu oporu [KOMENTARZ]

Emocje związane z rajdem rosyjskich ochotników na obszarze obwodu biełgorodzkiego już opadły.  Czas przyjrzeć się jego głównemu efektowi. Z pewnością jest on nie tyle militarny, ile psychologiczny. Świadczy o tym reakcja zarówno miejscowej ludności, jak i władz, a także machiny propagandowej na szczeblu federalnym. Dalsze konsekwencje tych wydarzeń mogą być wskaźnikiem nowego etapu wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Żołnierze Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego / fot. Rosyjski Korpus Ochotniczy – https://vot-tak.tv/novosti/24-08-2022-rossiyane-voyuyut-za-ukrainu/t.me/russianvolunteercorps, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=125073382

Autor: Pawło Łodyn

Wspólne działania Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu Wolności Rosji ujawniły wiele ukrytych aspektów. Po pierwsze, absolutna niezdolność agresora do reagowania informacyjnego na fakty infiltracji jego terytorium. Pomimo doniesień o „wyeliminowaniu 70 sabotażystów” i demonstracji zdjęć „zniszczonego” amerykańskiego sprzętu, które mają więcej niż wystarczające dowody na ich nieprawdziwość, uczestnicy nalotu pokazali znacznie więcej dowodów na sukces operacji – od przechwyconego sprzętu FSB po niedawno opublikowane nagrania wideo przedstawiające haniebne tchórzostwo wojsk Putina. Kreml znajduje się w pułapce własnej propagandy od 2014 roku, kiedy jakiś nieznane grupy atakują go uznane na arenie międzynarodowej terytorium za pomocą sprzętu „zakupionego na wyprzedaży wojskowej”.

Po drugie, był to tylko rekonesans bojowy, a nie pełnoprawna operacja, jak podkreślają sami rosyjscy ochotnicy. Co więcej, miała ona miejsce na tle ciągłych pogłosek o zbliżającej się ukraińskiej kontrofensywie. Jednak już ona ujawniła poważne problemy w obronie Rosji. Okazało się, że „linię Wagnera”, na którą wydano, a raczej rozdano po kieszeniach około 10 miliardów rubli, można łatwo ominąć po prostu… jeżdżąc po drogach, a nie polach. To wydarzenie już wywołało wewnętrzne dyskusje wśród agresora na temat tego, czy armia powinna przejąć funkcje ochrony granic od służby granicznej FSB (co oznacza, że czekiści ryzykują utratę jednego z elementów, na które są przyzwyczajeni do „rozpylania” środków z rosyjskiego budżetu). A także, co bardziej dotkliwe, konieczność dozbrojenia obrony terytorialnej. Inicjatywa, z której Kreml może nie być zbyt zadowolony — jeśli ludzie dostaną broń, kto wie, przeciwko komu zostanie ona ostatecznie użyta.

Jednak głównym powodem poruszenia tematu sytuacji, która została już wyczerpana, jest utrata monopolu głosu głównej części rosyjskiej liberalnej opozycji na Zachodzie, która na różnych forach omawia abstrakcyjne idee demokratyzacji Rosji. Niestety, jak dotąd, nie mają oni realnej recepty na to, jak to osiągnąć. Stanowią oni kamerton dla wielu Rosjan, którzy nie akceptują krwawego reżimu, ale przyjęli postawę „co od nas zależy?”. Dlatego ich życiową strategią jest jakoś przeczekać upadek Putina w nadziei, że podwaliny pod budowę demokracji pojawią się znikąd. Jednak każdy dzień takiego cichej postawy bez oporu jest pośrednim wsparciem dla stabilności reżimu, który nadal zabija Ukraińców.

Teraz zademonstrowano alternatywny model zachowania. Rosyjscy ochotnicy chwytający za broń w celu obalenia dyktatury to swego rodzaju „szary łabędź” (potencjalnie znaczące wydarzenie, które uznano za mało prawdopodobne). Wystarczy przypomnieć, jak rosyjskie środowisko liberalne początkowo szydziło z oświadczenia Ilji Ponomariowa o istnieniu rosyjskich partyzantów. I nadal nie doceniają tego czynnika. Chociaż powinni byli wziąć go pod uwagę, dostosowując swoją wizję przyszłych procesów i program działania. W przeciwnym razie ryzykują przekształcić się we współczesny odpowiednik „emigracji Białej Gwardii”, która nie rozwiązała niczego poza dyskusjami w kawiarniach Paryża w okresie międzywojennym. Tymczasem inni udowodnią swoją zdolność do przeciwstawienia się reżimowi Kremla, walca o zasłużone miejsce w powojennej przyszłości po obaleniu dyktatury Putina.

Pawło Łodyn – dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji; korespondent portalu „Obserwator Międzynarodowy” w Ukrainie

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed