Wojna, którą wywołał Putin przebudziła ostatecznie Sojusz Północnoatlantycki ze strategicznego letargu. Okrucieństwo i bezwzględność wobec ludności cywilnej wprawiły w osłupienie społeczeństwa zachodnie. Od czasów wojny po rozpadzie Jugosławii Europa nie była świadkiem takich wydarzeń. Reakcje państw zachodnich z pierwszych dni po wybuchu wojny należy ocenić pozytywnie zarówno jeśli chodzi o szybkość, jak i skalę. To czego wielu się obawiało, czyli opieszałość i brak jedności politycznej, nie miało miejsca. Zarówno nałożenie bezprecedensowych sankcji na Rosję, jak i błyskawiczna dyslokacja kolejnych oddziałów na wschodnią flankę sojuszu są zjawiskami, które miło zaskoczyły. Jednak, czy to na dłuższą metę wystarczy? Czy przedłużający się konflikt nie wpłynie na jedność i spójność sojuszników? To właśnie teraz jest najlepszy moment, aby odpowiednio zabezpieczyć natowskie granice z Rosją, tak by móc skutecznie powstrzymać ewentualne rozlanie się tego konfliktu na resztę Europy oraz długofalowo zabezpieczyć najbardziej narażonych członków sojuszu.
Autor: dr Michał Woźniak
NATO ma nad Rosją znaczną przewagę, jeśli chodzi o zasoby ludzkie, materiałowe i gospodarcze. Także w środkach prowadzenia wojny konwencjonalnej NATO jest o wiele silniejsze i bardziej zaawansowane technologicznie. W potencjale nuklearnym możemy mówić o równowadze. To w czym Rosja ma przewagę to inicjatywa i wola polityczna jej władz do użycia siły w sposób bezwzględny, cynicznie niszcząc kolejne bezpieczniki prawa międzynarodowego i humanitarnego prowadzenia konfliktu zbrojnego, zwłaszcza w odniesieniu do ochrony ofiar wojny i ludności cywilnej (ius in bello). Można próbować to wytłumaczyć rosyjskim barbarzyństwem, jednak kryje się za tym również element wojny psychologicznej prowadzonej przez Rosję. Cywilizowany zachód z przerażeniem ma patrzeć na to co robią Rosjanie. Mamy się bać i zastanawiać do czego jeszcze może dojść. Czy dojdzie do użycia broni biologicznej, chemicznej, a może nawet nuklearnej?
Putin przebiegle wykorzystuje obawy NATO przed eskalacją konfliktu i tym samym przed bezpośrednią interwencją w przerwanie tego konfliktu. Posiadanie przez Rosję broni atomowej daje Putinowi wolną rękę do mordowania Ukraińców i niszczenia ich kraju. Dopóki istnieje groźba eskalacji nuklearnej, dopóty może czuć się bezkarny. Pułapka, w którą wpadły państwa zachodnie jest przede wszystkim natury psychologicznej i długofalowo ma na celu podważenie zaufania do kolektywnej obrony i artykułu 5 Traktatu NATO, zwłaszcza wśród członków sojuszu położonych najbliżej Rosji.
Teraz jest najlepszy moment by NATO przejęło inicjatywę i z całą mocą dało do zrozumienia Rosji, że też ma czego się bać. Skostniałe i statyczne plany obronne powinny zostać zastąpione bardziej elastycznym podejściem do zagrożenia jakie stwarza Rosja, gdyż Putin od lat lawiruje poniżej progu wojny i artykułu 5 w odniesieniu do członków sojuszu. Wsparcie dla walczącej Ukrainy powinno być stale zwiększane zarówno jeśli chodzi o ilość, jak i o jakość dostarczanego uzbrojenia tak by upewnić się, że Rosja nie da rady militarnie zakończyć tej wojny powodzeniem. Jeśli rosyjska agresja zakończy się sukcesem, to przekształci ona zdobyte terytorium Ukrainy w swoją wysuniętą bazę wojskową i poprawi swoją pozycję strategiczną względem NATO, gdyż wtedy cała granica wschodnia Polski będzie bezpośrednio sąsiadować z Rosją. Dlatego tak ważne jest, aby Ukraina obroniła swoją niepodległość i integralność terytorialną. Równocześnie trzeba podjąć zdecydowane kroki w ramach samego NATO i jego zdolności wojskowych.
Po pierwsze, nie będzie lepszego momentu, aby NATO zmieniło swoją strategię na wschodniej flance sojuszu z „odstraszania przez obecność” (deterrence by presence) na „odstraszanie poprzez obronę” (deterrence by defense). Wysunięta Obecność (NATO’s Enhenced Forard Presence) w państwach bałtyckich i Polsce musi zostać zastąpiona przez stałą obecność, ze stałymi bazami w miejsce rotacyjnej obecności wojsk NATO. To powinno powstrzymać Rosję przed zamiarem rozszerzenia konfliktu o państwa bałtyckie lub Polskę. To przede wszystkim Polska jest w najlepszej pozycji do bycia wszechstronnie przygotowanym bastionem obronnym NATO odpowiednio dozbrojonym w najlepsze systemy rozpoznania i kontroli (C2, Command and Control) oraz systemy przeciwrakietowe i przeciwlotnicze. Poza tym Polska powinna stać się rozbudowanym hubem logistycznym, tak by wojska NATO mogły szybko być przerzucane wzdłuż granicy od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego.
Drugim punktem powinno być rozszerzenie o Polskę i Rumunię natowskiego programu współdzielenia się taktyczną bronią nuklearną (Nuclear Sharing) oraz rozmieszczenie systemów uderzeniowych bliżej granic Rosji. Tylko takie czytelne sygnały ze strony zachodu mogą skutecznie odstraszać Rosję w obecnej sytuacji strategicznej, która wytworzyła się po wybuchu wojny na Ukrainie.
Po trzecie, NATO mogłoby na nowo opracować operacje poza obszarem sojuszu, czyli out of area operations i połączyć je z misjami humanitarnymi. Takie operacje stabilizacyjne w bezpośrednim sąsiedztwie NATO miałyby na celu obronę ludności cywilnej i powstrzymanie kryzysu humanitarnego. Musiałyby one być wsparte użyciem lądowych sił zbrojnych do obrony korytarzy humanitarnych, a także obroną przestrzeni powietrznej nad nimi (no fly zone). Rosja dostałaby jasny sygnał, że w razie wywołania konfliktu w bezpośrednim sąsiedztwie NATO musiałaby się liczyć z natychmiastowym wprowadzeniem w życie takich operacji i brać je pod uwagę przed wywołaniem wojny. To Rosja byłaby wtedy stroną eskalującą konflikt, a nie NATO, które z wyprzedzeniem miałoby uzasadnienie dla podjęcia działań. Oczywiście dotyczyłoby to tylko przyszłych operacji wojskowych Rosji, a nie już rozpoczętej wojny na Ukrainie. Jednak widać, że w przyszłości nie można całkowicie wykluczyć kolejnych wojen Rosji na peryferiach NATO, na przykład przeciw Gruzji czy Finlandii.
Wojna na Ukrainie może trwać jeszcze długo i przynieść tylko krwawy impas, gdyż dopóki Putin nie uzna, że osiągnął wystarczająco wiele by ogłosić sukces Rosjanom, nie będzie też skłonny do prawdziwych rozmów pokojowych. Ukraina także nie będzie skłonna do ustępstw dopóki skutecznie powstrzymuje agresję i broni najważniejszych miast, łącznie z Kijowem. Dopóki konflikt trwa, a Ukraina skutecznie się broni, NATO ma czas na podejmowanie odważnych decyzji, które zabezpieczą sojusz i jego otoczenie na przyszłe dekady. Bo jeśli nie teraz to kiedy? Rosja gra przede wszystkim na strachu Europejczyków i Amerykanów, jeżeli nie staniemy na wysokości zadania i nie przełamiemy tego paraliżu to dalej będzie mogła bezkarnie mordować i zabijać. NATO jest potężniejsze od Rosji i ma przewagę moralną, gdyż ten konflikt jak żaden inny ma znamiona wojny dobra ze złem. Pamiętajmy ważne słowa prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta o tym, że jedyną rzeczą jakiej musimy się bać jest sam strach.
Dr Michał Woźniak jest kierownikiem Centrum Amerykańskiego na Uniwersytecie Łódzkim-American Corner UŁ. Uzyskał tytuł doktora w obszarze nauk społecznych, na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego w 2017 roku. Tematem rozprawy doktorskiej była „Polityka bezpieczeństwa USA w latach 2008-2016 i jej wpływ na bezpieczeństwo Polski”.