Termin „Intermarium” pojawia się regularnie we współczesnych dyskursach politycznych i akademickich. Jest też używany przez polskich urzędników, w tym Prezydenta RP Andrzeja Dudę, jako synonim Inicjatywy Trójmorza.
Autor: dr Ostap Kusznir
Zacznijmy od tego, że Intermarium jest podstawą wielu wydarzeń naukowych w Polsce i na Ukrainie, na których gromadzą się znawcy problematyki regionalnej.
Partie i organizacje polityczne uwzględniają w swoich programach budowę regionu Międzymorza: od Konfederacji Polski Niepodległej w latach 90. XX wieku do nowoczesnego skrajnie prawicowego Ruchu Azow na Ukrainie (Intermarium i Międzymorze będą używane jako synonimy). Ten ostatni przedstawia Międzymorze jako alternatywę dla Unii Europejskiej i, nawiasem mówiąc, dość wyraźnie kojarzy się z tą koncepcją w Akademii Zachodniej.
Wreszcie dziennikarze, analitycy polityczni, politycy i autorzy mediów społecznościowych często odwołują się do Międzymorza w celu uzasadnienia celów i strategii politycznych (np. Jurij Honczarenko, Konstantin Fedorenko, Andreas Umland, Iryna Wereszczuk, Światosław Jurasz).
Uważam jednak, że pojęcie Międzymorza powinno zostać wyjęte z zakresu projektów współpracy regionalnej jako zbyt szerokie. Wieloznaczność konotacji terminu Międzymorza i różnorodność jego interpretacji sprawiają, że koncepcja ta nie nadaje się do zarysowania i stymulowania nowoczesnych stosunków międzypaństwowych w regionie Europy Wschodniej. Uważam, że po zimnej wojnie Międzymorze stało się slangowym słowem obejmującym wszystko, inspirującym emocjonalnie, ale mało praktycznym dla rozwoju współpracy regionalnej.
Zacznę od tego, że Międzymorze w myśli politycznej Polski i Ukrainy oznacza różne rzeczy.
W myśli polskiej Międzymorza przejawia się w trzech odmiennych, choć nie zawsze odrębnych, wymiarach pojęciowych.
Pierwsza dotyczy ambicji Józefa Piłsudskiego stworzenia federacji nowo niepodległych państw po upadku Imperium Rosyjskiego w 1917 r. I w tym wymiarze od razu pojawia się problem: Piłsudski nigdy nie zdefiniował jasno, które państwa należy zaprosić do bloku, a które nie. Środowisko regionalne pod koniec lat 1910 było niestabilne, więc Piłsudski nie mógł przewidzieć, które kraje będą bronić swojej państwowości po upadku imperium rosyjskiego, a które nie.
Drugi wymiar przedstawia Intermarium jako szeroko rozumianą strukturę współpracy wszystkich aktorów Europy Środkowo-Wschodniej. Struktury tej nie uda się precyzyjnie określić, gdyż jej charakter zależy od zainteresowań, wizji i pomysłów preferowanych przez różne kraje regionu. W tym wymiarze warto rozważyć wszystkie najnowsze wizje niezależnej współpracy określanej jako „międzymorska”. Na przykład w latach 90. ubiegłego stulecia wymiar ten był wykorzystywany przez polskich dziennikarzy do portretowania Grupy Wyszehradzkiej jako regionu Międzymorza. Dziś ten wymiar jest używany do przedstawiania Inicjatywy Trójmorza jako tego samego „historycznego” Międzymorza.
Trzeci wymiar przedstawia Międzymorze jako region czysto geograficzny, który rozciąga się między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym lub między Morzem Bałtyckim, Morzem Czarnym i Adriatykiem. Wymiar geograficzny jest bezpośrednio powiązany z wizjami ministra spraw zagranicznych Józefa Becka z lat 30. XX wieku. W rzeczywistości zaproponował reorientację polskiej polityki zagranicznej na Adriatyk. Dlatego z jednej strony Intermarium Becka było również niepewny co do członkostwa, jak Intermarium Piłsudskiego; z drugiej strony, Intermarium Becka było konstrukcją o szerszym zasięgu geograficznym – i geopolitycznym.
Jeśli mówimy o ukraińskich wymiarach konceptualnych, to na przełomie XIX i XX wieku najpopularniejszymi wizjami organizacji przestrzeni regionalnej były wizje wolnej federacji państw. Można powiedzieć, że Piłsudski miał w tym samym czasie coś podobnego na myśli. Jednak koncepcje ukraińskie różniły się od polskich tym, że przewidywały albo demokratyzację i przeformatowanie Imperium Rosyjskiego, albo utworzenie nowej federacji słowiańskiej opartej na Ukrainie. Najbardziej znanymi zwolennikami takiej wolnej wizji federalnej byli Heorhij Andruzki, Mychajło Drahomanow i Mychajło Czajkowski.
Po I wojnie światowej, w tym samym czasie, gdy Piłsudski próbował zbudować własne Międzymorze, ukraińscy mężowie stanu aktywnie rozwijali „niezależną” współpracę bałtycko-czarnomorską. Świadczy o tym zwłaszcza celowe dążenie Pawła Skoropadskiego i Symona Petlury do zacieśnienia stosunków z państwami północnymi i południowymi, od Finlandii po Turcję. Wysiłki te były później kontynuowane przez nacjonalistycznych teoretyków i przywódców w latach 30. i 40. XX wieku.
W ten sposób ukraińska i polska konceptualizacja Intermarium naśladuje odmienne modele historyczne i geopolityczne.
W kontekście ukraińskim termin Intermarium należy traktować jako wprowadzony z zachodniej granicy; nie ma on wyraźnych korzeni w ukraińskiej historiografii aż do początku XX wieku.
Ukraińscy intelektualiści i politycy początku XX wieku budowali swoje wizje samorządu regionalnego na tradycjach Rusi Kijowskiej i półpaństwa kozackiego. Te tradycje były zwykle określane jako „oś bałtycko-czarnomorska”, a nie „Międzymorze”. Zamiast tego polskie konceptualizacje historyczne wskazywały na wyraźny sentyment do struktur i tradycji Rzeczpospolitej.
Ukraińskie koncepcje zarządzania regionalnego często były zorientowane na południe i obejmowały państwa kaukaskie, Rumunię, Bułgarię i Turcję. Polskie konceptualizacje były bardziej zorientowane na południowy wschód i starały się przeciwdziałać ekspansji szwedzkiej, rosyjskiej i niemieckiej.
Ponadto ukraińskie konceptualizacje zarządzania regionalnego czasami opisywały Polskę jako element obcy lub konkurencyjny; w szczególności taka była wizja Stepana Rudnyckiego.
Po rozpadzie ZSRR Polska i Ukraina nadal oddzielnie budowały swoje wizje współpracy regionalnej.
Jak wspomniałem, Grupę Wyszehradzką często nazywano odrodzeniem Międzymorza. Jednak była ona zupełnie inna. Tym samym z jednej strony obejmowała większość państw regionalnych i zapewniała najwyższy poziom dialogu dyplomatycznego od czasu powstania koncepcji Międzymorza w 1917 roku. Z drugiej zaś strony kierowała się zupełnie inną logiką. Jej celem było wzajemne wsparcie i współpraca w zakresie członkostwa w NATO, integracji UE, koordynacji polityki zagranicznej i pogłębiania współpracy wewnętrznej. Oznacza to, że celem Grupy Wyszehradzkiej było połączenie struktur europejskich i transatlantyckich, a nie samoafirmacja regionalna pomimo nacisków ze wschodu i zachodu.
Ukraina nie została zaproszona do Grupy Wyszehradzkiej. Tak jak nie są zaproszeni do udziału w Inicjatywie Trójmorza (mówią, obiecują, zarysowują możliwości, ale oficjalnie nie zapraszają). Próby wywierania presji dyplomatycznej na zachodnich sąsiadów przez prezydenta Ukrainy Leonida Krawczuka na początku lat 90. minionego wieku zakończyły się niepowodzeniem. Polska i niektóre inne kraje Grupy Wyszehradzkiej poszły drogą, która doprowadziła do sojuszy europejskich i transatlantyckich, a Ukraina była postrzegana jako niepotrzebny ciężar. Nawet obietnice dostarczenia „tarczy atomowej” – tak zwany „plan Krawczuka” – którym prezydent uwiódł kraje Europy Wschodniej, nie były przekonujące.
Patrząc na niepowodzenia Krawczuka, pod koniec lat 90. prezydent Leonid Kuczma próbował urzeczywistnić geopolityczny potencjał osi bałtycko-czarnomorskiej bez Polski. Zwołał konferencję w Jałcie w dniach 10-11 września 1999 r., której kulminacją był apel o powołaniu organizacji międzyrządowej do zjednoczenia regionalnych państw od Skandynawii po Morze Śródziemne. Jednak głośne wezwanie pozostało głośnym wezwaniem. Niekompatybilność geopolityczna regionu Europy Wschodniej utrudniła jakąkolwiek konsekwentną integrację. Prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenko nie był obecny na konferencji, co spowodowało, że Białoruś zniknęła z inicjatywy. Przedstawiciele krajów bałtyckich okazali zainteresowanie, ale powściągliwość; woleli integrację z NATO, UE i Europą Północną. Rosja była kategorycznie przeciwna. Turcja poświęciła swoją uwagę BSEC.
Przecież do dziś niewiele się zmieniło w wizjach i pragnieniach państw regionalnych.
Jeśli spojrzymy na współczesne środowisko geopolityczne, oryginalna koncepcja Międzymorza wygląda jak mieszanina celów geopolitycznych, ukształtowana pod wpływem sympatii historycznych i często zawyżonych aspiracji. Polska i Ukraina, jako największe państwa regionu, różnie interpretują te cele, choć w obu używa się określenia „Intermarium”.
Polska i Ukraina, jako bezpośredni „potomkowie” koncepcji Międzymorza, wolą rozwijać stosunki dwustronne w strukturach europejskich i transatlantyckich, co wyraźnie przeczy pierwotnym konceptualizacjom Piłsudskiego i innych intelektualistów z początku XX wieku.
Badaczka Daria Nałencz zauważa, że realizacja pierwotnej koncepcji Międzymorza wymaga spełnienia co najmniej trzech podstawowych warunków:
(1) wolna wola państw regionalnych do tworzenia skutecznej organizacji międzynarodowej na bazie federalnej;
(2) osłabiona Rosja, która zaakceptuje lub nie będzie w stanie zapobiec pojawieniu się Międzymorza;
(3) brak ingerencji mocarstw zachodnich lub przynajmniej ich neutralność w tworzeniu Międzymorza.
Te trzy warunki wstępne nigdy nie zostały przez nikogo zrealizowane. Nawet pod presją nazistowskich Niemiec pod koniec lat 30. XX wieku Polska nie mogła znaleźć w regionie wiarygodnych sojuszników; to kolejna ilustracja historycznej kontrproduktywności koncepcji międzymorskiej.
Dlatego wracając do teraźniejszości, należy rozwijać współpracę regionalną, ale nie odwoływać się do koncepcji Międzymorza.
Nie warto też nazywać tak inne projekty współpracy regionalnej, które nimi nie są – np. Inicjatywę Trójmorza, Grupę Wyszehradzką czy ODED-GUAM.
Moim zdaniem Międzymorze to wspaniały i bardzo ambitny projekt współpracy regionalnej, nad którym powinni dziś pracować historycy.
Dr Ostap Kusznir – badacz i wykładowca na Uczelni Łazarskiego w Warszawie