Szczyt „16+1”: jaka jest polska perspektywa aktywności Chin w Europie Środkowo-Wschodniej?

Szczyt Chin i Europy Środkowo-Wschodniej, który odbył się w dniach 27-28 listopada w Budapeszcie, był przede wszystkim okazją do podkreślania przez gospodarzy ich doskonałych relacji z Chinami. Minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó mówił o rozkwicie węgierskiego eksportu do Chin (w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy br. wzrost o 26%; w ubiegłym roku o 25%), który pozwala mieć nadzieję, że Węgry staną się liderem w tym względzie w całej Europie Środkowej. Premier Orban wychwalał z kolei współpracę z Chinami jako urzeczywistnienie „sytuacji win-win”, deklarując nawet, że Europa Środkowo-Wschodnia stała się najbardziej konkurencyjnym regionem inwestycyjnym na kontynencie.

Autor: dr Bartosz Kowalski

Nader optymistyczne stwierdzenie węgierskiego przywódcy należy jednak skonfrontować z danymi, zgodnie ze starą chińską maksymą, że „prawdy należy szukać w faktach”. A te nie wyglądają dla regionu optymistycznie. Jak wynika z raportu UNCTAD, agendy ONZ ds. handlu i rozwoju, wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce była w 2016 r. o 15% niższa niż rok wcześniej: spadek z 13,5 do 11,4 mld USD. Natomiast na Węgrzech, pomimo poprawy, sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej, w ubiegłym roku kapitał nadal odpływał (-5,3 mld USD), podobnie jak na Słowacji (-296 mln USD). Wśród państw regionu wyraźnie korzystne zmiany w tym względzie odnotowały jedynie Rumunia i Czechy.

Jak w kontekście deklaracji węgierskiego przywódcy przedstawia się stanowisko Polski?

Pewność siebie władz Węgier kontrastowała wyraźnie z wstrzemięźliwą postawą byłej już dziś premier Beaty Szydło, która zaznaczyła, że Chiny są wymagającym partnerem, a Polska natrafia na utrudnienia w dostępie do rynku chińskiego. Szydło przypomniała również, że cały region EŚW boryka się z dużym deficytem handlowym w relacjach z Chinami, który oprócz przewag strukturalnych, wynika przede wszystkim z nierównego dostępu do rynku. Polska delegacja stała nieco na uboczu głównych wydarzeń towarzyszących szczytowi, czego znamiennym dowodem jest – jak zauważył Radosław Pyffel, przedstawiciel Polski w AIIB –, że premier Szydło, podobnie jak w Rydze rok wcześniej, nie przemawiała w czasie sesji plenarnej forum biznesowego towarzyszącemu szczytom „16+1”.

W analogiczny sposób decyzja Warszawy o nieprzystąpieniu do Sino-CEE Fund odróżniła się wyraźnie od optymistycznej deklaracji Węgier o akcesji do tej instytucji finansowej. Takie rozłożenie akcentów w polityce pokazuje jak słabo zintegrowany jest nadal europejski obszar formatu, a pojedyncze kraje mogą wykorzystywać współpracę z Chinami do budowy własnej pozycji w regionie EŚW, również kosztem swoich deklarowanych sojuszników.

Odwracając perspektywę rezygnacja Polski z udziału w Sino-CEE Fund wskazuje na pewne rozczarowanie z dotychczasowych efektów współpracy z Pekinem, zarówno w perspektywie udziału w AIIB, jak i stale zwiększającej się asymetrii w stosunkach handlowych, która w 2016 r. wyniosła 1:12,5 – przynosząc ponad 22 mld USD deficytu po stronie Warszawy. Pomimo gestów ze strony Pekinu, jak ogłoszone w trakcie budapesztańskiego szczytu zniesienie embargo na polski drób, należy oczekiwać dalszego powiększania się ujemnego salda, które według prognoz w ciągu dwóch lat zbliży się do poziomu 100 mld złotych. W kontekście stosunków gospodarczych obiecująco wyglądają natomiast chińskie inwestycje nad Wisłą, których wartość w ubiegłym roku wyniosła 815 mln USD (2,91 mld  PLN; czterokrotny wzrost w stosunku do 2015 r.), a do końca bieżącego roku nawet 1,11 mld EUR (4,7 mld PLN). Trudno jest jednak przewidzieć, czy inwestycje będą się zwiększać w kolejnych okresach, ponieważ z perspektywy Pekinu, rozwój sytuacji w Polsce jest postrzegany przez pryzmat Węgier sprzed kilku lat, z rosnącą polaryzacją społeczną i zagrożeniem dla stabilności, którą cenią inwestorzy zagraniczni.

Nieprzystąpienie Polski do struktur Sino-CEE Fund mogło być też powodowane obawą, że podobnie jak w przypadku ogłoszonej przez premiera Wen Jiabao w 2012 r. puli 10 mld USD, gros środków Funduszu zostanie skierowana na inwestycje infrastrukturalne na Bałkanach Zachodnich; w czerwcu br. minister infrastruktury Zoran Mihajlovic pochwaliła się, że łączna wartość chińskich inwestycji infrastrukturalnych w Serbii przekroczyła 5,5 mld EUR (6,1 mld USD). Z punktu widzenia Warszawy niebagatelnym czynnikiem stojącym za rezygnacją z udziału w Sino-CEE Fund, może być również chęć polepszenia relacji z Niemcami i Francją, które na gruncie politycznym będą wchodzić na ścieżkę sporu z ChRL, podobnie jak strategiczny sojusznik Polski – Stany Zjednoczone, które w przeciwieństwie do Węgier, poparły stanowisko UE w kwestii nieuznawania Chin za gospodarkę rynkową przez Światową Organizację Handlu.

 

Dr Bartosz Kowalski – doktor nauk politycznych; analityk; adiunkt w Ośrodku Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego (http://osa.uni.lodz.pl/); specjalizuje się w rozwoju społecznym i politycznym Chin Zachodnich

Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Autora. Oryginalna wersja artykułu znajduje się pod adresem: http://osa.uni.lodz.pl/szczyt-161-wnioski-dla-polski/

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.