Dr Grzegorz Gil: „Koronamoment” na Nowy Rok

Każdy kiedyś raczej puszczał banki mydlane (?) W nowym roku „bańka” może okazać się uniwersalną metaforą dla enklaw annus mirabilis, czyli cudownego roku, po klapie annus horribilis. Zapraszamy do lektury prognozy dr. Grzegorza Gila na 2021 rok.

dr Grzegorz Gil / fot. archiwum prywatne

Autor: dr Grzegorz Gil

To ostatnie sformułowanie zostało użyte po raz pierwszy przez anglikańskich publicystów po ogłoszeniu dogmatu o nieomylności papieża w 1870 r. (…) Sto pięćdziesiąt lat później, po doświadczeniu pandemii koronawirusa, grupa ludzi nieomylnych skurczyła się prawie do zera. W mediach tradycyjnych i społecznościowych nie brakuje ciekawych porównań na temat tego, co przydarzyło się Ziemianom w minionym roku. Dla przykładu, dziewięciolatek ze stanu Michigan porównał 2020 rok do skrzyżowania, na którym ostrożnie rozglądasz się w lewo i w prawo a finalnie i tak uderza w Ciebie łódź podwodna (!) Należałoby dodać, że chodzi o jednostkę transportowaną na lawecie, gdyż dla ekspertów wybuch tego rodzaju pandemii był jedynie kwestią czasu. Poniższe prognozy na Nowy Rok odzwierciedlają obserwowane już oraz jeszcze niewidoczne efekty pandemii i są pogrupowane w kilka wątków.

Streaming i ageing [ejdżing]. Efekty pandemii to nie tylko narodowe lockdowny, przerwanie łańcuchów dostaw i spowolnienie gospodarcze (-5 procent). To także zmiany w stylu życia i w zachowaniach konsumenckich. Zakupy przez internet, streaming oraz e-learning i e-porady lekarskie po części podważają sens funkcjonowania wielkich galerii, kin, telewizji kablowej, a nawet szkół i służby zdrowia w znanej nam formule. W 2020 r. drugi oddech dostała za to przyroda, biorąc pod uwagę spadek emisji spalin o 7 procent w wyniku ograniczeń w produkcji i komunikacji. Biolog Dawid Attenborough zaciera ręce. Trudno będzie jednak utrwalić ten proekologiczny trend wraz ze wstawaniem świata na nogi i wzrostem liczby ludności na świecie. A propos ludności, wpływ pandemii na wielkość populacji, ich strukturę oraz rozmieszczenie jest trudny do przecenienia. Dotyczy to zwłaszcza państw imigracyjnych, które zyskiwały dotychczas na liczbie ludności w związku ze zjawiskiem migracji. Jeśli dodamy do tego negatywne oddziaływanie kryzysów na dzietność, możliwe jest, że starzejące się Europa, USA lub Australia (ageing) będą kurczyć się jeszcze szybciej. Niczym bańki mydlane, część państw pęka nie osiągając odpowiednich rozmiarów, podczas gdy inne nadal rosną. Presja migracyjna ze strony małych, pękających baniek, czyli państw specjalnej troski, będzie się cyklicznie powtarzać.

Made in China & Go East. Jeśli ktoś uważa, że Chińczycy wywołali pandemię, nie jest daleki od prawdy! Dystansując się od teorii spiskowych, chciałbym zwrócić uwagę na kurczenie się obszarów dzikiej przyrody w wyniku bezprecedensowej ekspansji homo sapiens (Antropocen), na którą składa się m.in. urbanizacja i deforestacja. Ekspansywność gatunku ludzkiego w bezpośredni sposób doprowadziła do pandemii. Trzeba bowiem pamiętać, że 60 procent patogenów to wirusy odzwierzęce. Choć to umiłowanie Chińczyków do handlu żywym jedzeniem pozwoliło na przeniesienie patogenu ze zwierząt na człowieka, podobne scenariusze mogą się ziścić także poza Państwem Środka. W tym świetle wegetarianizm i weganizm mogą zostać uznane za ultrabezpieczne rozwiązanie w trosce o ekologię i zdrowie jednocześnie. Ach, gdyby europosłanka Sylwia Spurek mówiła po chińsku (…) Abstrahując od chińskich gustów kulinarnych, doniesienia o końcu globalizacji z perspektywy 2020 r. wydają się przedwczesne, czego dowodem będzie globalna kampania szczepień przeciwko SARS COV-2 oraz powrót do enklaw normalności. Grawitacja w stosunkach międzynarodowych nadal przesuwać się będzie na Wschód, a motorem globalizacji będą państwa azjatyckie, zwłaszcza Chiny, dystansując w tej roli Europę i Stany Zjednoczone. W tym kontekście nietrafne zdają się być także tezy o destrukcyjnym wpływie pandemii na stabilność reżimów autorytarnych i demokracji nieliberalnych. Nic dziwnego, zamykanie granic, ograniczenia w komunikacji i wprowadzanie godzin policyjnych to stały repertuar państw autorytarnych. Takie praktyki symbolizują nadejście epoki interwencjonizmu w stosunkach międzynarodowych. Ma to pierwszorzędne znaczenie dla ładu światowego, który składa się z państw i ich porządków prawnych. Patogen dobitnie przypomina, że podstawową jednostką ekonomii i polityki jest wciąż państwo narodowe.

Zdrowi versus głodni. Światowy Program Żywnościowy szacuje, że do końca 2020 roku liczba ludności doświadczającej problemu braku bezpieczeństwa żywnościowego (food insecurity) podwoi się do około 300 mln. Problem głodu rósłby i tak bez pandemii z uwagi na zmiany klimatyczne i trwające wojny. 60% osób głodujących żyje w ogarniętych nią krajach i bardziej potrzebuje dostępu do żywności niż maseczki czy szczepionki. Na krótką metę brak odpowiedniej ilości kalorii dezorganizuje zdrowie i życie gospodarstw domowych; zaś na długą wywołuje niepokoje społeczne i niestabilność polityczną, która może usprawiedliwiać ciągoty autorytarne. Choć problem ten dotyczy głównie państw tzw. globalnego południa, warto o tym pamiętać po zaszczepieniu się na SARS-COV-2. W 60 lat po oenzetowskiej dekadzie walki z głodem (lata 60.), problem niedożywienia nabiera nowego znaczenia, gdyż zarówno dostęp do żywności, jak i odpowiednia dieta mają wpływ na układ immunologiczny, zdrowie publiczne, wyniki makroekonomiczne i bezpieczeństwo międzynarodowe.

Nowy globalny świat musi się zatem „spłaszczać”, aby amortyzować koszty przyszłych kryzysów żywnościowych czy zdrowotnych, które z pewnością nadejdą. Koronawirus nie tylko odsłonił nierówności ale także zapewne je pogłębił, co pokażą analizy współczynnika Giniego, który mierzy nierówności dochodowe w ramach społeczeństw. Nie jest to bez znaczenia. Jak zauważa amerykański politolog Francis Fukuyama, przyszły świat będzie bardziej pochodną niepokojów wewnętrznych w poszczególnych państwach aniżeli ich relacji międzynarodowych, które są nadal stabilizowane przez broń atomową oraz wspólne wyzwania. Tym samym, jego zdaniem, kryzysy wewnętrzne będą bardziej prawdopodobne niż turbulencje międzynarodowe. Dla przykładu, w USA 70% przypadków zachorowań na Covid-19 zanotowano wśród słabiej usytuowanej ludności kolorowej, która wbrew pozorom zyskuje na znaczeniu jako elektorat. Celem rozbrojenia potencjalnie niebezpiecznej bomby „nierówności” w wielu państwach pojawia się więc dyskusja o wprowadzeniu dochodu podstawowego a w USA zapewne także elementów powszechnej opieki zdrowotnej. W ten sposób, „miękkie” działania rządów i organizacji międzynarodowych w postaci pomoc socjalnej, humanitarnej i rozwojowej mogą być kluczem do osiągania bezpieczeństwa międzynarodowego. Jak wiadomo, wszelkie nierówności to paliwo dla populizmu i praktyk nieliberalnych, które pojawiły się jako efekt globalnego kryzysu finansowego sprzed dekady, zaś po 2020 r. mogą się utrzymywać. Patrząc na tzw. globalne południe, istnieje ryzyko, że w 2021 r. państwa „specjalnej troski” znajdą się w próżni bezpieczeństwa. Po ostatnich zapowiedziach Donalda Trumpa o wycofywaniu sił z Afganistanu, Iraku, a także dyslokacji sił etiopskich z misji w Somalii (AMISOM) w związku z napiętą sytuacją w etiopskiej prowincji Tigray, należy spodziewać się ich destabilizacji, której raczej nie uda się utrzymać w „bańkach”, bez wpływu na otoczenie. Kruchy rozejm dotyczy także Libii. 10 konfliktów, które warto śledzić w kolejnych miesiącach 2021 roku zestawia Crisis Group.

Z miasta do wsi. Choć 95 procent zakażeń ma miejsce w miastach, masowe wyludnianie się aglomeracji i wyjazdy na wieś raczej nie staną się faktem. Miasta pozostaną magnesem przyciągającym ludność z mniejszych ośrodków. Pandemiczna zmiana struktury miast wydaje się jednak przesądzona i może oznaczać rozbudowę przedmieść. Co ciekawe, zdaniem ekspertów życie wielkomiejskie stanie się tańsze i mniej różnorodne niż na wsi (sic!), co dziś trudno sobie wyobrazić. Po drugie, życie na wsi może być luksusem, biorąc pod uwagę zawody, które mogą być wykonywane bezkontaktowo bez względu na lokalizację podmiotu lub pracownika świadczącego daną usługę. Pamiętajmy także, że historia zna wiele przypadków lokowania nowych miast w obliczu różnych plag i dużej gęstości zaludnienia (np. powstanie Pensylwanii w XVII w.). Świat wielu prędkości, który stoi przed nami, to zatem planeta złożona z „baniek”, czyli rezerwatów względnej normalności, które mogą być zlokalizowane w miastach i poza nimi. Dotyczyć to będzie m.in. „baniek turystycznych”, czyli całych państw otwierających dla siebie granice. Efekt pandemii w sektorze turystyki to strata około 1 biliona dolarów oraz 100 mln miejsc pracy. Ten deficyt może okazać się zabójczy na dłuższą metę dla mniejszych wyspiarskich państewek zlokalizowanych na Karaibach czy południowym Pacyfiku.

Top 10 na 2021. Trudno oczekiwać, że nadchodzący rok będzie dużo lepszy od poprzedniego. Będzie on raczej rokiem przejściowym w drodze do „normalności”:

1. Ciąg dalszy pandemii, którą rok temu ogłosiła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Wątpliwe, aby statystyki infekcji i poziom wyszczepienia pozwoliły na jej odwołanie do końca grudnia 2021 r.

2. Chiny zaszczepią świat. W 2021 r. Chińczycy dostarczą więcej szczepionek niż firmy zachodnie. Choć to Pfizer i Moderna wysunęły się na czoło, chińskie firmy znajdują się obecnie w trzeciej fazie testowania preparatów, które nie wymagają przechowywania w temperaturze minus 70 stopni Celsiusa (tak jak te powstałe na bazie mRNA). Oznacza to, że to raczej chińskie szczepionki będą pierwszym wyborem państw rozwijających się, w których temperatura fizyczna i polityczna jest wysoka.

3. Po raz pierwszy w historii Igrzyska Olimpijskie odbędą się bez udziału publiczności (Tokio, lipiec 2021), za to być może z udziałem tylko zaszczepionych sportowców, a to mogłoby oznaczać, że antyszczepionkowi sportsmeni zostaną przed telewizorami. Na początku 2021 roku klasyczna wioska olimpijska jawi się jak coś z gatunku science fiction. Zamiast tego, atleci mogliby zostać rozrzuceni po sterylnych i kosmopolitycznych kwaterach („bańkach”), w których zamieszkają zawodnicy z danej dyscypliny. Według sondażu przeprowadzonego przez koncern medialny NKH imprezy w tym roku nie chce aż 63% Japończyków. Siedziba MKOL mieści się jednak nadal w Lozannie (Szwajcaria).

4. Niemcy post-Merkel. Wrześniowe wybory federalne w Niemczech oznaczają przejście na polityczną emeryturę kanclerz Angeli Merkel i koniec pewnej epoki w polityce wewnętrznej i europejskiej (A. Merkel rządzi bez przerwy od 15 lat). Nowa sytuacja może oznaczać dla lżejszej o Panią kanclerz CDU/CSU konieczność stworzenia koalicji z SPD i/lub Zielonymi. Ci ostatni rosną po tym, jak stali się partią centrową, wyciszając bardziej kontrowersyjne hasła (np. sprzeciw wobec GMO).

5. Pobrexitowe referendum niepodległościowe w Szkocji może zbliżyć się z prawdopodobnym zwycięstwem Szkockiej Partii Narodowej (SNP) w wyborach parlamentarnych (maj 2021). To chyba najbardziej realny scenariusz rozszerzenia Unii Europejskiej po 2020 r. (?!), która mocno stawia na praworządność. Do ogłoszenia wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) nt. zgodności rozporządzenia, które uzależnia wypłaty z budżetu UE od przestrzegania zasad praworządności, z prawem Unii, mechanizm warunkowości to jednak wciąż papierowy tygrys.

6. USA – Chiny, USA – Iran. Nawet jeśli administracja Joe Bidena nieco spuści z tonu wobec Pekinu, wątpliwe, aby Prezydent Joe Biden zaproponował nowe otwarcie w stosunkach z Chinami, biorąc pod uwagę wybory „środka kadencji” (midterm), które wymienią skład 87% Kongresu (całą Izbę Reprezentantów oraz 1/3 Senatu) w 2022 roku. Z drugiej strony, Biden może wrócić do porozumienia nuklearnego z Iranem (JCPOA), które wynegocjowano z jego udziałem w 2015 roku, a które wypowiedział Donald Trump. Iran raczej nie zgodzi się jednak na żadne zmiany w tekście. W połowie tego roku w Iranie odbędą się dodatkowo wybory prezydenckie, które będą kluczowe (o ile urzędujący Prezydent Hassan Rouhani byłby raczej skłonny wrócić do rozmów, jego twardogłowy kontrkandydat raczej nie).

7. Reżimy trzymają się mocno?! Zarówno Alaksandr Łukaszenka (Białoruś) oraz Nicolas Maduro (Wenezuela) zachowają władzę przez cały 2021 r., co jednak wynika bardziej z koniunktury geopolitycznej niż ich wyjątkowej charyzmy i politycznego talentu.

8. W 2021 roku odnotujemy globalny wzrost produkcji o 6,4%. Będzie to głównie zasługa rynków wschodzących (w tym m.in. Indii) a nie państw rozwiniętych (OECD prognozuje wzrost PKB w Polsce na poziomie niespełna 3%). W skali globu wychodzenie z kryzysu ekonomicznego to jednocześnie szansa dla dużych i dokapitalizowanych korporacji, które zepchną na margines mniejsze biznesy (tzw. mom-and-pop), choć te ostatnie mogą zaistnieć w nowych, nieodkrytych jeszcze dziedzinach, które otwiera pandemiczna gospodarka. W związku z powszechną dostępnością szczepionek, według ekspertów Citigroup, dolar (USD) straci na wartości nawet około 20%. Mogłoby to oznaczać, że za jednego dolara zapłacimy 3 złote.

9. Rok 2021 przyniesie boom na auta elektryczne (EV). Według prognoz Morgan Stanley sprzedaż tych aut wzrośnie o połowę przez kolejne 12 miesięcy (tym razem nie chodzi jednak o autka sterowane zdalnie).

10. Lockdown czy blackout? Rok 2020 był gorętszy od 2016, czyli niechlubnego rekordzisty pod względem wysokości temperatur, co stało się pomimo wprowadzonych lockdownów i ograniczenia emisji spalin. Aż strach pomyśleć, co może wydarzyć się z połączenia lockdown’ów i blackout’ów wywołanych przez upały, które przed nami. Streaming wtedy nie działa a człowiek nie znosi nudy.

Dr Grzegorz Gil Katedra Bezpieczeństwa Międzynarodowego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Autora. Oryginalna wersja artykułu znajduje się tu.

Źródło: Pan Optikon.

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed