Czy Res Publica Europaea jest jeszcze możliwa? O integracji europejskiej w dobie pandemii słów kilka

„O Europie marzyłem zawsze” – takie słowa padły z ust Bronisława Geremka wiele lat temu, gdy Unia Europejska dopiero rozwijała skrzydła, a pojęcie integracji europejskiej nie obejmowało jeszcze żadnego dookreślonego kierunku. Oparto je wtedy o konieczność stworzenia najważniejszego czynnika kształtującego losy późniejszego świata, a mowa oczywiście o bezsprzecznym wymogu powstania nowego narodu – Europejczyków.

Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Europa_Prima_Pars_Terrae_in_Forma_Virginis.jpg

Autor: Joanna Teysler

Społeczeństwo europejskie dojrzewało powoli, a idea transnarodowej wspólnoty interesów zyskiwała kolejnych myślicieli. W końcu pojawiły się głosy – najpierw ciche, potem coraz głośniejsze, wystarczająco odważne, by uznać, że integracja, o której marzenia zaczęto snuć na wiele lat przed powstaniem struktur Unii Europejskiej, jest już prawie całkowicie zakończona w obszarze gospodarczym i ekonomicznym. Cel postawiony przez Schumanna został nie tylko osiągnięty, ale i znacznie przewyższony. Wyzwanie współczesności miało z kolei stanowić budowanie internacjonalistycznej, uniwersalnej demokracji europejskiej, znacznie wykraczającej poza granice państw narodowych.

Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że obok tego pięknego marzenia pewnego dnia trzeba będzie postawić znak zapytania. Choć przez lata tak wiele wysiłku wkładano w zapomnienie o istnieniu granic między państwami europejskimi, w obliczu pandemii COVID-19 zostały one zamknięte. Heglowski koniec świata zaczął zyskiwać wymiar realny, a wraz z nim pojawiła się obawa mglistej przyszłości odrzucającej osiągnięcia lat minionych.

Tymczasem, tematykę integracji poruszał już Immanuel Kant, który w 1795 roku sformułował ideę „wiecznego pokoju” zakładającą funkcjonowanie całego świata w formie federacji narodów. Kilkadziesiąt lat później Victor Hugo wprowadził do swojej retoryki pojęcie Stanów Zjednoczonych Europy, które zaadaptował później Winston Churchill. Tak więc idea społeczeństwa ponadnarodowego, mająca swoje korzenie w wieku XVIII, przeżyła ponad 200 lat, by w końcu przynieść coraz śmielsze propozycje. Jedną z nich wysunęła Ulrike Guérot – niemiecka politolożka i założycielka European Democracy Lab. W swojej książce „Dlaczego Europa musi stać się republiką!” opisała nie tylko wyniszczające skutki życia w obecnym stanie postdemokracji, w której potwory – liczne wypaczenia systemowe –  rosną w siłę, lecz także wprowadziła propozycję zupełnie nowej narracji dotychczasowego rozwoju świata.

Res Publica Europaea miała być aktem odnowy – zaprzeczeniem quasi-heglowskiego momentu, w którym obecny system się wyczerpuje, a jednocześnie brak mu mocy, by samoistnie się zreformować.  Ulrike Guérot szczególny nacisk położyła na konieczność wyrównania praw i szans wszystkich obywateli Unii Europejskiej. Uznała, że wzajemna konkurencja między państwami będzie tym, co ostatecznie zniszczy możliwość dalszej współpracy. Na znaczeniu miała zyskać polityka regionalna, dotychczas hamowana przez różnice prawne między poszczególnymi państwami. Jednocześnie, wyraźnie sprzeciwiła się supremacji jednych państw nad innymi, dopatrując się w takim scenariuszu konsekwencji destrukcyjnych dla całej struktury Unii Europejskiej.  

Pomysł na Europę jako republikę Ulrike Guérot naszkicowała już podczas berlińskiej konferencji Re: Publica. W 2013 roku razem z austriackim pisarzem Robertem Henasse opublikowała „Manifest dla Republiki Europejskie” będący apelem o stworzenie nowej Europy. Został on podpisany przez wielu intelektualistów, artystów oraz naukowców zainteresowanych zwróceniem uwagi na obecne napięcia polityczne oraz społeczne. Guérot współpracowała także przy projekcie „Amikejo” będącego misją prowadzenia europejskiej dyplomacji za pomocą metaforycznych przedstawień i środków artystycznego wyrazu. To właśnie wtedy powstała mapa Europy wpisana w ciało kobiety, stającej się symbolem miłości, delikatności, ale też zasadnej odwagi. Została ona przeciwstawiona „Europie mężczyzn” pełnej rządów twardej ręki, surowej i nieznoszącej sprzeciwu.

W poglądach i prognozach politolożki można dostrzec wpływy myśli Jürgena Habermasa, oscylujące wokół konieczności wypracowania nowych form integracji społecznej, dopasowanych do postępu europejskiej integracji systemowej. Na odczucie życia w świecie postdemokratycznym oddziałuje wiele niedomówień w obecnym systemie Unii Europejskiej, a przewodnia rola Rady Europy pogłębia tylko poczucie kryzysu wartości wśród mieszkańców państw unijnych. Współcześnie, struktury demokratyczne, choć istnieją, nie pozwalają obywatelom na prawdziwe doświadczenie demokracji, co więcej – potęgują wrażenie, że realny wpływ na wygląd przyszłej Europy leży poza ich zasięgiem. W momencie dziejowym, w którym więcej, niż kiedykolwiek wcześniej mówi się o demokracji i zupełnie naturalnie przywołuje pojęcie wspólnoty, okazuje się, że świat w swojej istocie jest asymetryczny i pozbawiony faktycznej równości. Postępująca globalizacja staje się maszyną napędową etnicznej ekspresji, a intensyfikacja kulturowych zderzeń stawia nas przed pytaniem o możliwość rozmycia granic pomiędzy generacjami praw człowieka.

Ulrike Guérot / fot. Heinrich-Böll-Stiftung – Flickr: Ulrike Guérot, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15607150

Ulrike Guérot w swoich publikacjach, mających charakter bardziej manifestu, aniżeli wykładów, właściwie wrzuca czytelnika w środek podróży po historii europejskiej. Potrafi uczyć się na błędach wieku poprzedniego, lecz również skromnie twierdzi, że pomysł Europejskiej Republiki nie jest w żaden sposób innowacyjny – stanowi bardziej konieczność opartą na spostrzeżeniach dorobku cywilizacyjnego przeszłości. Podobne tendencje zjednoczeniowe możemy zauważyć już w myśli Platona, Cycerona czy Rousseau, biorą one  zresztą swoje źródło z tak pozornie prostego postulatu równości wszystkich obywateli. Idea Res Publica Europaea ma więc swoje korzenie w europejskim dziedzictwie historycznym, stanowi przedłużenie sukcesów nowożytnych rewolucji i syntezę poglądów filozofów starożytnych oraz oświeceniowych. Kilka wieków później ponownie musimy stanąć do walki o równość, rozumianą tym razem nieco inaczej. Nie dążymy już do zniesienia podziałów społecznych, choć przecież chwilę wcześniej zauważyliśmy, że światowe asymetrie wciąż są żywe i obecne w wielu aspektach naszego życia – czy to dotyczących czynników prywatnych, czy też tych zawierających się w działaniach publicznych, gospodarczych, w dostępie do dóbr i edukacji, w końcu – w możliwości zrównoważonego rozwoju.

Wyzwaniem Europy przyszłości stanie się zupełnie nowa rewolucja – dążąca do obalenia nierówności narodowych, zniesienia supremacji jednych państw nad innymi, wypracowania współpracy faktycznej, opartej na stworzeniu nowego rodzaju tożsamości – tożsamości europejskiej, wykraczającej poza dotychczasowe pojęcie tożsamości narodowej. Należy zlikwidować podział na Wschód i Zachód, wciąż boleśnie widoczny mimo podniesienia żelaznej kurtyny – i nie mowa tu o politycznych zależnościach, a o światopoglądach, gospodarkach i potrzebie pielęgnowania niekiedy dopiero co odzyskanej odrębności. Podstawową jednostką składową nowoczesnej Republiki powinny być już nie państwa narodowe, a integrujące się regiony.

„Europa to nie integrujące się państwa, ale jednoczący się ludzie”

~ Jean Monnet

Adam Swift, wykładowca filozofii politycznej i socjologii w Balliol College, w jednej ze swoich książek zastanawia się, czy możemy tolerować społeczeństwo, dla którego własne przetrwanie jest ważniejsze niż autonomia jednostek. Guérot zauważa obecne antagonizmy na międzynarodowej arenie politycznej: są to liberalni federaliści pragnący decentralizacji Europy i zorganizowania jej w sposób socjalny i parlamentarny, a także nacjonalistyczni ojcowie ojczyzn, zwolennicy twardych tożsamości, dążący do izolacji w staroświeckości, konserwatywni i nieuznających możliwości zburzenia dobrze znanego ładu, wtargnięcia w sferę dawno ustalonego porządku. Tymczasem, to na jednostkach opiera się przyszłość Europy – na jej substancjonalnych przywiązaniach, a nie abstrakcyjnej idei obywatelstwa i odgórnie narzuconych powinnościach. I oczywiście, tożsamość europejska nie musi wiązać się z odrzuceniem tożsamości narodowej, z zupełnym porzuceniem dorobku naszych przodków i zerwaniem z tradycją. Idea państwa narodowego jest stosunkowo młoda, mająca około 300 lat. W średniowieczu większość relacji opierała się na rosnącej roli poszczególnych regionów, które razem z miastami są prawdziwym źródłem tożsamości. Społeczeństwa potrzebują dookreślonej idei domu, miejsca uczuciowo bliskiego, które można jakoś myślowo, semantycznie ograniczyć – to właśnie ta potrzeba jest źródłem na nowo odradzających się nacjonalizmów. Pragnienie wspólnoty i przynależenia do miejsca, ideologii, a nawet pozostałych ludzi żyjących w naszym najbliższym otoczeniu ściśle wiąże się jednak z innym rodzajem tożsamości, którego wagi istnienia być może nie jesteśmy jeszcze w pełni świadomi – tożsamości kulturowej, o wiele silniejszej od granic na mapie, rządów czy umów handlowych, w końcu – tożsamości idealnie wpasowującej się w założenia „jedności w różnorodności”. Ani Stany Zjednoczone Europy, ani Europejska Federacja nie są w stanie sprostać temu wyzwaniu – dopiero Res Publica Europaea wychodzi mu naprzeciw, dopiero ona w pełni zgadza się z jego pierwotną ideą. 

Niezaprzeczalnie konieczne jest stworzenie nowego ustroju, który będzie oparty na równej reprezentacji politycznej. Niemiecka myślicielka wysuwa także postulat likwidacji Rady Europejskiej, podtrzymującej podziały narodowe i wcielenia jej do Rady Ministrów, przekształconej w drugą izbę parlamentu, który to otrzyma inicjatywę legislacyjną oraz prawo do wnoszenia planu budżetu. W takim układzie zadania rządu zostałyby przejęte przez Komisję Europejską. Akcent pada również na potrzebę wzmocnienia podziałów politycznych, które – działając dla dobra wspólnoty – staną się swoistymi ośrodkami zderzenia poglądów i pomysłów rozwoju Europy, zastępując jednocześnie antagonizmy narodowe. Należy przewartościować dotychczasowy sposób postrzegania świata. Republika Europejska daje możliwość działania „dla wszystkich”, nie zaś „dla państwa”, a przeciw wszystkiemu. Zintegrowanie struktur europejskich likwiduje państwowe ośrodki destabilizujące, nie zrywając jednak wcale z historią, tradycją czy kulturą, a już na pewno ich nie niszcząc.

Nowa Europa – Res Publica Europaea to postulat państwa elektromobilnego z dualistycznym systemem zarządzania (tzw. global-local governance), jednocześnie przywracającego dawne regionalne agrokultury, dla których została przeznaczona nowa rola. Korzystającego z lokalnych źródeł energii, prowadzącego ekonomię dzielenia się (sharing economy), likwidującego antagonizmy na linii miasto-wieś dzięki programowi „Network Europe 21” łączącemu te obszary na poziomie ponadnarodowym. Przede wszystkim dbającego o wyrównanie szans, dążącego do rozwoju i cyfryzacji wszystkich zakątków naszego kontynentu. To wizja Europy opierającej się na dwóch filarach: wspólnym dachu ochrony prawnej dla równości wszystkich obywateli, oznaczającej równe prawa wyborcze, socjalne oraz podatkowe, a także na autonomiczności regionów i obszarów metropolitarnych. Wiara w Nową Europę wymaga zmiany myślenia, przewartościowania pojęcia ojczyzny i stworzenia nowego społeczeństwa bez podziałów na Francuzów, Niemców czy Polaków – społeczeństwa Europejczyków. To również znaczna zmiana w obszarze filozofii politycznej: suwerenami nie są już państwa, ale właśnie obywatele europejscy.  Ulrike Guérot korzysta z Habermasowskiej koncepcji podwójnej suwerenności, zgodnie z którą na władzę ustawodawczą składają się po pierwsze wszyscy europejscy obywatele, a w drugiej kolejności – europejskie narody. Widać więc, że projekt Res Publica Europaea pełen jest specyficznych dualizmów, pozbawiony jednowymiarowości, a starający się patrzeć zarówno szczegółowo – na dobro obywatela jako jednostki – lecz także szeroko – na potrzeby ogółu społeczeństw europejskich. Wizja niemieckiej politolożki zakłada wiarę w możliwość zakończenia „europejskiej wojny domowej” – wojny, w której idee nacjonalistyczne dzielą społeczeństwa. Początek Europejskiej Republiki został wyznaczony na rok 2045 – rok nowego pokolenia, dorastającego z myślą potrzeby europejskiej integracji.

Wizja Res Publica Europaea wspiera także koncepcję zasłony niewiedzy amerykańskiego filozofa Johna Rawlsa, postulując równy dostęp do wszystkich wolności oraz maksymalną korzyść najgorszych możliwych scenariuszy – wszystkie nierówności społeczne i ekonomiczne, które mogą ewentualnie zaistnieć powinny być jak najmniej szkodliwe dla najsłabszych jednostek społeczeństwa. Niewątpliwie Republika Europejska jest propozycją zupełnie nowej narracji, w której konkurencję zastąpi kooperacja. Nowa Europa wspiera slow-food i dba o klimat, lecz także duży nacisk kładzie na prawa człowieka, które w dobie globalizacji często ulegają zapomnieniu i nie są należycie przestrzegane.   

Czy jednak w  chwilach obecnego kryzysu możliwe jest dalsze rozpatrywanie przyszłości integracji europejskiej? Oczywiście, choć tempo tych przemian prawdopodobnie ulegnie znacznemu ograniczeniu. Z drugiej strony, wyjątkowa sytuacja wymusiła na nas szybką asymilację w wirtualnej rzeczywistości, a postępująca cyfryzacja w najbliższym czasie stanie się elementem kluczowym właściwie wszystkich obszarów gospodarki. Idea współpracy międzynarodowej również nie została przekreślona. Choć polityka zdrowotna należy do obszaru kompetencji dzielonych, a jej główne założenia definiowane są przez rządy poszczególnych państw, Unia Europejska aktywnie wspiera wszystkie działania mające na celu zahamowanie pandemii COVID-19. Prowadzi badania nad szczepionkami, a w ramach programu rescEU utworzyła strategiczne zapasy środków medycznych. Pojawiły się zapowiedzi kompleksowego wsparcia dla Europejskiego Obszaru Gospodarczego, jakim będzie Inicjatywa Inwestycji Kryzysowych w zw. z Koronawirusem (CRIS) dla rynku pracy, służby zdrowia, małych i średnich przedsiębiorstw, a także innych sektorów gospodarki. Komisja Europejska planuje skierowanie aż 37 miliardów euro na walkę z kryzysem wywołanym przez SARS-CoV-2 w ramach polityki spójności. Organy Unii Europejskiej pozostają w ścisłej współpracy z rządami państw członkowskich, a stosunki dyplomatyczne bynajmniej nie uległy rozluźnieniu. Okazać się może, że światowy kryzys paradoksalnie zbliży do siebie państwa, pragnące szybko odbudować dawną świetność gospodarczą. Stan wyjątkowego napięcia, w którym się znaleźliśmy, przeniesienie przestrzeni życiowej do sfery wirtualnej oraz kolejne marzenie – tym razem marzenie o powrocie do stanu przed wybuchem pandemii ma w sobie moc zarówno oddalenia dotychczasowego kursu zjednoczeniowego, jak również jego spotęgowanie.

Najważniejszym czynnikiem decydującym o przyszłym kształcie Europy będzie w tym przypadku solidaryzm społeczny oraz dobrowolna zgoda obywateli na podążanie zgodnie z myślą eurosceptyków albo euroentuzjastów. Nie wiemy jeszcze, która z nich wygra. Idea Res Publica Europaea jest jednak wciąż żywa, a Europa jako wspólnota ukształtowana nadzieją na renesans demokracji, na zrewidowanie dotychczasowej filozofii politycznej, aż w końcu – na zakończenie „europejskiej wojny domowej” wcale nie wydaje się już pomysłem iluzorycznym.

Joanna Teysler – uczestniczka programu „Zdolny uczeń – świetny student” (w Katedrze Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Prawa i Administracji), który jest realizowany na Uniwersytecie Łódzkim

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed