Obwód kaliningradzki, czyli zmilitaryzowana namiastka Zachodu w Federacji Rosyjskiej

Liczy zaledwie niespełna milion mieszkańców, a dla Moskwy stanowi przysłowiowe okno na Europę Zachodnią. Jest też jedną wielką bazą wojskową, gdzie Władimir Putin może pogrozić państwom NATO urządzając wielkie manewry wojskowe, czy rozmieszczając najnowocześniejsze rakiety dalekiego zasięgu. Dla Unii Europejskiej jest nadzieją na poszukiwanie dialogu z Federacją Rosyjską i próbą stworzenia szlaku wymiany myśli, poglądów a szczególnie idei demokratycznej oraz pluralizmu politycznego. Czy w przyszłości region ten stanie się oazą wolnego rynku i miejscem łączącym świat Wschodu i Zachodu, a może pogrąży się w marazmie i stanie się zapomnianym przez wszystkich skrawkiem rosyjskiego terytorium?

Brama Brandenburska w Kaliningradzie / fot. Jan Pešula, commons wikimedia; CC BY-SA 2.5

Autor: Michał Denys

Obwód kaliningradzki jest podmiotem gdzie spotyka się cywilizacja łacińska z russkim mirem, gdzie żyją ludzie, którzy, jak zdaje się, nie do końca wiedzą kim są i którędy mają iść. Jest mieszanką wielu wpływów i myśli, które trafnie może obrazować filozofia Immanuela Kanta, najsłynniejszego mieszkańca tych ziem. To najdalej na zachód wysunięta część Rosji, ale oddzielony jest od macierzy terytoriami Litwy, Łotwy i Białorusi. Położony nad Morzem Bałtyckim z wybrzeżem o długości blisko 150 kilometrów. Administracyjnie jest częścią Północno-Zachodniego Okręgu Federalnego Federacji Rosyjskiej. Populacja obwodu to niespełna milion mieszkańców, a największe miasto to Kaliningrad, zwany również Królewcem. Warto podkreślić że ponad 1/3 terytorium obwodu ma przeznaczenie wojskowe lub jest niedostępna dla mieszkańców i turystów ze względu na nierozbrojone do tej pory pozostałości, w tym pola minowe, po II wojnie światowej.

Po zakończeniu II wojny światowej, na mocy układu poczdamskiego, tereny Prus Wschodnich zostały podzielone i włączone w granice Polski i ZSRR. Sowieci otrzymali 1/3 historycznych terenów pruskich, gdzie w lipcu 1946 roku ustanowiono obwód kaliningradzki. Po wojnie ludność niemiecką na tym obszarze zastąpili przybysze ze Związku Sowieckiego, głównie Rosjanie. Szczególnie dużą część mieszkańców Kaliningradu stanowili wojskowi i ich rodziny, bo zgodnie z wizją Stalina miała to być strefa silnie zmilitaryzowana. I taką była przez cały okres zimnej wojny. Z zasady miała pełnić rolę odstraszającą dla wojsk NATO, jak również stanowić punkt I linii ofensywno-defensywnej ZSRR w momencie pojawienia się zagrożenia ze strony USA i państw sprzymierzonych.

W głowach polityków i ekspertów przez lata został utrwalony obraz regionu jako bazy wojskowej, który pozostaje żywy do dziś. Po upadku ZSRR rozpoczęto intensywny przegląd możliwych scenariuszy dla obwodu kaliningradzkiego, a koncepcji i wizji było więcej niż większość polityków i ekspertów się spodziewała. Tym bardziej że region wymagał znaczących zmian, bo wyraźnie odstawał pod względem ekonomicznym od pozostałej części Rosji, rosła przestępczość i nawarstwiały się problemy społeczne, chociażby wskaźnik osób zarażonych wirusem HIV w latach 1996-1998 był najwyższy w całym kraju [dane Rosstatu].

Wachlarz koncepcji

Dwie główne koncepcje rozważane w Moskwie były skrajnie różne i mogły zdecydować o nowej historii regionu, w całkowicie odmienny sposób. Pierwsza z nich określana jako „Hong Kong” środkowej Europy, w której miał obowiązywać swobodny przepływ kapitału i usług, a rozwiązania wolnorynkowe znane z zachodu kontynentu miały być testowane na poczet możliwych przyszłych zmian w Rosji. Ten scenariusz rozważany był w środowisku Borysa Jelcyna, jednak napotkał opór w parlamencie i nie został zrealizowany. Druga koncepcja, która właściwie jest obecnie realizowana (a na pewno w zdecydowanej części) zakłada utworzenie silnie zmilitaryzowanej strefy na wzór radziecki, która będzie odpowiedzią na przygotowywane przez NATO bazy sojuszu w Polsce i krajach bałtyckich. Warto wspomnieć również o nieco „barwnych” planach utworzenia w obwodzie „Rosyjskiego Las Vegas”, które miałoby przyciągnąć zachodnich inwestorów. W latach 90. minionego stulecia, gdy w regionie pojawiły się grupy wspierające większą niezależność Kaliningradu, mówiono nawet o formie silnej autonomii lub separacji eksklawy i utworzeniu kolejnego kraju bałtyckiego.

Wszystkie te pomysły zostały zamiecione pod dywan w momencie dojścia do władzy w 2000 roku Władimira Putina. Były oficer KGB od początku swojej prezydentury i rządów jego partii „Jedna Rosja” dąży do odbudowy potęgi Rosji i zwiększania jej wpływów, a do tego niezbędne jest pełne podporządkowanie wszystkich regionów kraju władzy centralnej. W oczach Putina, Kaliningrad miał stać się ponownie wielką bazą wojskową, gdzie szczególnie Flota Bałtycka miała demonstrować „zgniłemu zachodowi” swoją potęgę. Remilitaryzacja regionu następuje w szybkim tempie, a jakość i ilość wojsk skoncentrowanych w regionie ma pozwolić na odparcie potencjalnego ataku państw NATO. Siły zbrojone rozlokowane na terytorium okręgu dopuszczają się częstych prowokacji, okręty przekraczają wody ekonomiczne państw bałtyckich, a samoloty naruszają ich strefy powietrzne, doprowadzając do wielu napięć w relacjach z Sojuszem Północnoatlantyckim. Z punktu widzenia opinii publicznej w Europie właśnie tak wygląda rejon, który przez wieki rozkwitał, a obecnie szuka nowej tożsamości. Rzadko mówi się jednak o zwykłych ludziach żyjących w tym regionie, jak również o ich wizji przyszłości obwodu.

Podobni, a jednak inni

Społeczność zamieszkująca obwód kaliningradzki, pozostająca w fizycznym oderwaniu od reszty państwa, wykazuje się większym zróżnicowaniem, jeśli chodzi o kierowanie swoich sympatii politycznych. Potwierdzeniem tej tezy mogą być wybory do rady miejskiej Bałtijska z  maja 2015 roku, w których to przedstawiciele obozu rządzącego – „Jednej Rosji” nie otrzymali żadnego mandatu. To stanowi pewne wyzwanie dla Kremla. Jedna Rosja, partia Władimira Putina, uzyskuje w obwodzie nieco niższe poparcie niż w pozostałych częściach Federacji Rosyjskiej. Istnieją lub istniały tutaj również mniejsze partie opozycyjne, których próżno w takiej ilości szukać w innych częściach Rosji. Na przełomie XX i XXI wieku znaczne wpływy w regionie miała Bałtycka Partia Republikańska, której liderzy domagali się szerokiej autonomii obwodu. Społeczeństwo wyróżnia się tutaj dużo przychylniejszym stosunkiem do Unii Europejskiej, a duży procent mieszkańców częściej wyjeżdża do państw UE niż do Rosji.

Ciekawe wnioski na temat podejścia mieszkańców Kaliningradu do polityki W. Putina wyciąga hiszpański liberalny dziennik „El Mundo”. W tekście tego madryckiego dziennika pt. “Obwód kaliningradzki, rosyjska wyspa kochająca Europę” możemy przeczytać: „Mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego są w gronie tych Rosjan, którzy zostali najbardziej dotknięci przez „Nową Zimną Wojnę”. Sankcje, retorsje, utrudnienia w polityce wizowej, spadek wartości rubla, a także teoretyczne zagrożenie militarne skomplikowało tam życie wszystkim” – komentował w swoim tekście w maju ubiegłego roku korespondent gazety.  El Mundo po rozmowach z lokalnymi mieszkańcami, dziennikarzami oraz dysydentami politycznymi wysnuwa wniosek, że w obwodzie kaliningradzkim mieszkają Rosjanie najbardziej przychylni dziś UE, którzy nie podzielają agresywnej polityki zagranicznej Moskwy.

W kwestiach ekonomicznych warto nadmienić, że mieszkańcy obwodu są bardziej przedsiębiorczy aniżeli ich rodacy z reszty kraju: w regionie jest statystycznie dwa razy więcej małych przedsiębiorstw niż w pozostałej części Rosji. Generują one około 35% PKB eksklawy. Może to być rezultat ożywionych kontaktów mieszkańców obwodu z sąsiadami, m.in. funkcjonującego przez kilka lat małego ruchu granicznego między Polską i Rosją (zawieszonego przez stronę polską). W ramach programu mieszkańcy całego obwodu kaliningradzkiego i mieszkańcy województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego od 2012 do 2016 roku mogli na podstawie uproszczonych procedur podróżować i przebywać na terenie sąsiedniego państwa nawet do 30 dni. Zyskała na tym wymiana handlowa i kulturalna. Dzięki położeniu, regionalnym ułatwieniom i wizom Schengen, to mieszkańcy Kaliningradu należą do Rosjan najczęściej podróżujących do Unii Europejskiej. Sytuacja nie zmieniła się znacząco po zawieszeniu małego ruchu granicznego. Według danych Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej z 2017 roku, liczba Rosjan przekraczająca granicę z Polską utrzymała się na poziomie około 1,1 mln rocznie. Pozwala to domniemywać, że mieszkańcy Kaliningradu mają dużo większą wiedzę na temat sytuacji w zachodniej Europie niż pozostali mieszkańcy Rosji.

Istotnym aspektem jest rola władz lokalnych w obwodzie. Mimo względnej swobody, na szczeblu samorządowym brakuje większych prerogatyw, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji ważnych dla regionu, bez konsultacji z Moskwą. Uprawnienia gubernatorów są mocno ograniczane przez władzę federalną, a sami kandydaci delegowani są przez Kreml często spośród moskiewskich polityków – przekłada się to na większe wsparcie inwestorów z Moskwy, kosztem lokalnych firm i specjalistów. Tego rodzaju polityka wpływa negatywnie na rozwój gospodarki w regionie, czego przykładem może być niewykorzystany potencjał w zakresie wydobycia i obróbki bursztynu, którego złoża w regionie należą do największych na świecie.

W poszukiwaniu tożsamości

Z badań opinii publicznej opublikowanych w 2015 roku przez pracownię socjologiczną Bałtyckiego Federalnego Uniwersytetu im. I. Kanta w Kaliningradzie dotyczących tożsamości mieszkańców regionu, niespełna połowa, bo ok. 40% mieszkańców obwodu uważa się w pierwszej kolejności za Rosjan, około 27% wskazało, że identyfikuje się z lokalną wspólnotą lub z zamieszkiwanym regionem (np. miastem); z kolei 22,5% wskazało na odpowiedź „jestem mieszkańcem obwodu kaliningradzkiego”; pozostali, głównie najmłodsi ankietowani (18-24 lata), uważali się na pierwszym miejscu za Europejczyków lub kosmopolitów. Wyniki przeprowadzonych badań i ankiet wskazały jednoznacznie, że identyfikacja na poziomie narodowościowym wśród mieszkańców obwodu jest niższa niż w pozostałych częściach Rosji, jednak wyższa niż w krajach UE. Przy tym żaden z ankietowanych nie zaprzeczył, że jest Rosjaninem, jednak kolejność pierwszego wyboru tożsamości była różna.

Istotny wpływ na postrzeganie miasta przez mieszkańców i nowych przybyszów  mogą mieć pozostałości po kulturze niemieckiej, w tym architektura., układ ulic czy napisy w języku niemieckim zapisywane cyrylicą. Co ciekawe młodzi mieszkańcy nie używają określenia Kaliningrad lecz Königsberg lub jej skróconej wersji König. Prawie w każdym sklepie można kupić piwo Ostmark, które warzone jest ponoć według tradycyjnej niemieckiej receptury, z zachowaniem tradycyjnych wzorców ważenia piwa. Miasta regionu, pomimo dużych zniszczeń i odmiennych wzorców projektowania w okresie sowieckim zachowały wiele z dawnej architektury i urbanistyki, w wielu aspektach przypominając bardziej miasta niemieckie aniżeli rosyjskie. Dla sporej części starszych mieszkańców, a już w szczególności młodych osób, prusko-niemiecka przeszłość miasta jest czymś do czego chcą wrócić, a wielu widzi w tym drogę do zmiany charakteru i roli regionu. Mimo to piętno komunizmu odcisnęło się mocno w Kaliningradzie – szare bloki na przedmieściach, marszrutki, pozostałości po Związku Radzieckim, a w dużej mierze działające wciąż bazy wojskowe, przypominają o jakim państwie właściwie dyskutujemy. Co zaskakujące, istotną rolę dla skądinąd niewielkiej młodej inteligencji, odgrywa Kant. Ten niemiecki filozof jest pewnego rodzaju ikoną do której młodzież uniwersytecka jest silnie przywiązana i pełni rolę autorytetu.

Bliskość baz wojskowych, obecność żołnierzy i parady na dzień zwycięstwa 9 maja przypominają, że eksklawa to wciąż część Rosji – część, która wcale nie chce odrywać się od macierzy, jednak czuje się wyjątkowo i z roku na rok tą wyjątkowość, chce podkreślać. Nie można zapominać o tym, że Kreml dokonuje także innych wysiłków, aby pobudzić ducha narodu w mieszkańcach Królewca i okolic. Silna propaganda medialna i budowa nowych instytucji kultury ma wzmocnić poczucie przynależności eksklawy do matecznika. Wizyty wysokich urzędników Kremla w regionie nie należą do rzadkości, a większość z nich kończy się życzeniami kierowanymi do mieszkańców, by jak najlepiej reprezentowali swój kraj na rubieżach świata zachodniego. Coraz więcej inwestycji, tworzenie nowych miejsc pracy, ulgi dla obywateli przeprowadzających się do obwodu – wszystko to ma pokazać mieszkańcom, że władza o nich nie zapomniała. Sama organizacja Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 2018 roku miała być swoistą nagrodą dla regionu i wyraźną informacją dla całego świata, że już tutaj zaczyna się Rosja. Interesujące, czy budowana w ten sposób namiastka Zachodu w oczach mieszkańców nie polegnie w konfrontacji z łatwo weryfikowalną ofertą lepszego życia w Unii Europejskiej.

Kierunek na przyszłość?

Kaliningrad odwiedzającym go gościom oferuje mieszankę wrażeń: ślady dawnej kultury niemieckiej i powojenną estetykę sowiecką; sowiecki sposób myślenia i wpływ europejskiego ducha; faktyczną przynależność do rosyjskiego świata i poczucie bliskości Zachodu. Te nakładające się na siebie dwa światy rodzą dylematy tożsamości – z jednej strony poczucie zależności od Moskwy i świadomość braku samowystarczalności, z drugiej zaś, marzenie o pełnej wolności i chęć decydowania, w którym kierunku podążać. Ich życie w ciągłym zawieszeniu będzie trwało dopóki Kreml i mieszkańcy nie ustalą jaką role obwód ma odgrywać w życiu politycznym całej Federacji. Co więcej, czy istnieje perspektywa autonomii czy chociaż większych uprawnień dla władz lokalnych. Niewątpliwą stratą dla samego obwodu byłaby masowa emigracja ludności, jednak przywiązanie do miejsca miejscowych mieszkańców jest na tyle silne, że można zamknąć to w kategoriach mniej prawdopodobnych. Nie można wykluczyć wyjazdu do państw UE osób szukających i marzących o życiu w bardziej zachodnich standardach. Mogą to być zarówno osoby dobrze wykształcone, jak i prości robotnicy marzący o poprawie swojego bytu. Możliwe, że za jakiś czas pojawi się w regionie grupa aktywistów chcących większej niezależności i lepszego rozwoju Kaliningradu i mogą oni stać się wrogami numer jeden dla władzy dbającej o coraz większą centralizację kraju.

Ważne podkreślenia jest nadal to, że Kaliningradczycy jako nieliczni z mieszkańców Rosji, mają bagaż doświadczeń wizyt zagranicznych i mają lepszą wizję jeśli chodzi o wybór, który ze „światów” może być w perspektywie czasu dla nich lepszy. Z jednej strony, mogliby opuścić obwód i wyjechać w głąb Rosji w poszukiwaniu lepszych perspektyw zarówno zawodowych, jak i kierunków samorealizacji. Z drugiej strony, kuszące wydaje się życie w stabilnych demokratycznych państwach europejskich, które jednak może wydawać się bardziej odległe kulturowo.

Budowa strefy wolnego handlu wydaje się być rozwiązaniem, które mogłoby usatysfakcjonować mieszkańców tego regionu. Strefy, w której kooperować mogłyby spółki i kapitał lokalny, rosyjski, jak i zachodnioeuropejski. Niestety przy dość chłodnych relacjach Rosja-Zachód, taka kooperacja miałaby obecnie charakter wojny handlowej niż rzeczywistej współpracy. Pozytywnym skutkiem byłoby z pewnością zmniejszenie bezrobocia w regionie, które według danych sprzed dwóch lat [2017] wynosi ponad 5% i jest wyższe niż średni poziom bezrobocia w regionach sąsiednich – istotne będzie zatem zwiększenie konkurencyjności gospodarki regionu i podniesienie płac dla mieszkańców. Dla Rosji może być to miejsce, w którym w pełni liberalna gospodarka wolnorynkowa przejdzie swoisty test, a dla UE i krajów Europy Środkowej wielką okazją na poprawę relacji i nawiązane wieloletniej współpracy.

Pewne jest jednak to, że przyszła rola obwodu wyznaczona zostanie na Kremlu, tak jak miało to miejsce przez ostatnie dziesiątki lat.

Michał Denys jest autorem i publicystą Obserwatora Międzynarodowego, absolwent Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed