Królestwo eSwatini. Czy nowa nazwa wpłynie na sytuację polityczną niewielkiego państewka?

Suazi. Niewielkie państwo śródlądowe usytuowane na południu kontynentu afrykańskiego, graniczące jedynie z RPA i Mozambikiem. Zdecydowanie nie należy ono do kręgu państw, które mają znaczący wpływ na politykę światową i raczej rzadko mówi się o nim w mediach. Suazi jednak – jako pierwsze państwo od kilku lat – postanowiło zmienić swoją oficjalną nazwę, co przyciągnęło uwagę światowej opinii publicznej. 19 kwietnia tego roku, władca kraju, król Mswati III, zdecydował, aby dotychczasowa nazwa „Królestwo Suazi” została zniesiona i zastąpiona inną – „Królestwo eSwatini”.

Król Mswati III / wikimedia commons

Autor: Mateusz Osiecki 

Suazi jest jednym z zaledwie kilku państw na świecie, w którym jako system rządów funkcjonuje diarchia, czyli sprawowanie władzy przez dwie osoby. W przypadku tego afrykańskiego kraju są to król oraz królowa-matka. Choć według obowiązującej konstytucji w Suazi panuje ustrój demokratyczny, to jednak w praktyce klasyfikuje się ten kraj jako monarchię absolutną, albowiem w rękach króla skupiona jest większość kompetencji (obecne w państwie parlament oraz rząd nie dysponują znaczącymi uprawieniami). Jest to zarazem jedyna monarchia absolutna w Afryce.

Obecnie panującym monarchą w Suazi jest Mswati III, który zasiadł na tronie w 1986 r., po śmierci swojego ojca, Sobhuzy II. Mswati III uchodzi za władcę, który zdecydowanie prowadzi „królewski żywot”. Ma obecnie 15 żon, a jego majątek został wyceniony przez magazyn „Forbes” na 250 mln $. Król słynie z ekscentrycznych pomysłów, czego przykładem jest chociażby wspomniana zmiana nazwy państwa. Skąd ta idea? Otóż król postanowił symbolicznie uczcić 50-lecie niepodległości swojego kraju – Suazi w 1968 r. utraciło protektorat Korony Brytyjskiej, kontynuując swoje istnienie pod funkcjonującą już od dawna nazwą „Królestwo Suazi”. Jednak 19 kwietnia 2018 r., Mswati III podczas przemówienia do poddanych wygłoszonego na stadionie nieopodal stolicy kraju – Mbabane, oznajmił, że od tamtej pory Suazi będzie oficjalnie zwane „Królestwem eSwatini”, co oznacza „ziemię plemienia Suazi”. Swoją decyzję monarcha poparł faktem, że ilekroć za granicą wspomina o swoim państwie (ang. Swaziland), to spora część osób myli go ze Szwajacarią (ang. Switzerland).

Jak wygląda kwestia zmiany nazwy państwa Suazi od strony prawnej? Otóż jak wspomniano, kraj ten jest klasyfikowany jako monarchia absolutna. Choć bowiem de iure funkcjonuje jako państwo demokratyczne (co wynika z art. 1 Konstytucji), to jednak król dysponuje niezwykle szerokimi kompetencjami, o czym mowa chociażby w art. 64 Konstytucji. Stanowi on w ust. 1 o tym, że to właśnie w rękach Króla znajduje się władza wykonawcza ograniczona jedynie przepisami Konstytucji. O tym, czy ma ona być wykonywana samodzielnie, czy przy pomocy ministerstw decyduje również sam król, co wynika z art. 64 ust. 3 Konstytucji. Na podstawie tego przepisu Jego Wysokość Mswati III podjął wspomnianą decyzję o zmianie nazwy swojego kraju. Zmaterializowała się ona poprzez podpisanie przez monarchę Noty Prawnej nr 18/2018, na podstawie której wszystkie odniesienia do „Suazi” wyrażone w prawie pisanym, umowach międzynarodowych, oraz aktach prawnych mają być wyrażone i czytane jako „eSwatini”. Podpisując ten akt król dał jednoznacznie wyraz temu, że Suazi jest demokratyczne jedynie de iure – decyzja nie została poprzedzona żadnymi konsultacjami ani z ciałem ustawodawczym, ani obywatelami (czy raczej „poddanymi”).

Czy zmiana nazwy państwa będzie miała jakieś szczególne znaczenie dla jego dalszego funkcjonowania i stosunków z innymi państwami? Na razie trudno to jednoznacznie orzec. Komentatorzy wskazują przede wszystkim na znaczenie symboliczne aktu zmiany nazwy: wszystkie państwa afrykańskie, które uzyskały niepodległość od Korony Brytyjskiej powróciły w krótkim czasie do swojej nazwy używanej jeszcze przed podbojami kolonialnymi (Rodezję z powrotem przemianowano na Zimbabwe, Abisynię na Etiopię itd.). Niestety większość z nich zgadza się także z tym, że ten zabieg spowoduje duże obciążenia finansowe – umieszczenie nowej nazwy na budynkach rządowych czy w dokumentach pochłonie sporą sumę z budżetu państwa. Zapewne istnieją lepsze cele, na które można wydać publiczne środki, jak choćby eliminowanie biedy (50% społeczeństwa Suazi żyje poniżej granicy ubóstwa), czy walka z AIDS, które stanowi prawdziwą plagę w kraju.

Na zmiany konstytucyjne także się nie zanosi – obecna Konstytucja Suazi z 2005 r. nadal używa w swoich przepisach nazwy Swaziland, a do jej zmiany potrzebne jest uchwalenie odpowiedniej ustawy przez obie izby Parlamentu (wynika to z art. 245 Konstytucji). Biorąc pod uwagę, że Parlament zwołuje i odwołuje jedynie król, ewentualna zmiana o randze konstytucyjnej będzie zależała wyłącznie od Jego Wysokości.

Zasadnicza zmiana w stosunkach międzynarodowych także nie jest prognozowana. Zgodnie z Notą Prawną podpisaną przez króla, ilekroć Suazi zawrze umowę z innym państwem, traktat taki będzie posługiwał się sformułowaniem „Królestwo eSwatini” w odniesieniu doń. Podobne określenie będzie widniało w publikowanych orzeczeniach sądów międzynarodowych, jeśli w danym sporze będzie uczestniczyć Suazi. Społeczność międzynarodowa jednak nie kwapi się na razie, aby do nowego prawa się dostosować. Na stronach internetowych organizacji międzynarodowych, których członkiem jest Suazi nadal wyświetlana jest dawna nazwa. Dotyczy to m.in. ONZ, Unii Afrykańskiej czy Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej. 

Czy zatem wydarzenie z 19 kwietnia ma faktycznie realne znaczenie dla przyszłości Suazi? W mojej ocenie raczej nie. Z pewnością zmiana nazwy na „Królestwo eSwatini” ma charakter symboliczny – stanowi pewien akt całkowitego zerwania z niekorzystną z perspektywy rządu kraju przeszłością kolonialną i zasygnalizowanie, jak istotnym substratem w tkance państwowej jest plemię Suazi (nie mówiąc już o tym, że zmniejsza się prawdopodobieństwo pomylenia Suazi ze Szwajcarią). Na tym jednak istotne skutki się kończą. Wspomniane koszty naniesienia zmian w instytucjach publicznych naprawdę mogą się okazać bardzo wysokie, a fakt, że gospodarka kraju i tak jest w kiepskim stanie może dodatkowo osłabić pozycję Suazi na arenie międzynarodowej. Królestwo już i tak od lat zbiera negatywne noty od pozostałych członków społeczności międzynarodowej – specjalne misje z ramienia m.in. Unii Europejskiej i Unii Afrykańskiej monitorujące przestrzeganie zasad demokratycznych coraz gorzej oceniają sytuację w Suazi – ostatnia arbitralna decyzja króla tylko dowodzi, że ocena ta pokrywa się z rzeczywistością.

           

Mateusz Osiecki – członek redakcji portalu „Obserwator Międzynarodowy”; doktorant w Katedrze Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Łódzki. 

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed