„Granatowa rewolucja” w Armenii?

Na skutek oddziaływania wielodniowych protestów tysięcy Ormian, Serż Sarkisjan, prezydent Armenii w latach 2008-2018, a od 17 kwietnia nowy premier, ogłosił 23 kwietnia rezygnację z piastowanego stanowiska. Analiza Agnieszki Miarki z „Ambitnej Polski”.

Protesty w Armenii

Autor: Agnieszka Miarka

Asumptem do intensywnych demonstracji odbywających się na Placu Republiki w Erywaniu (ale również np. w Giumri), było wybranie zgodnie z prognozami wielu analityków byłego prezydenta kolejnym premierem Republiki Armenii, co w praktyce oznaczało dalszą jego dominację w kreowaniu linii politycznej tego państwa ze względu na wprowadzenie w 2015 r. systemu parlamentarnego, gwarantującego silną pozycję ustrojową premiera i jednoczesne ograniczenie kompetencji prezydenta, co już sygnalizowano na łamach Obserwatora Międzynarodowego.

Mimo przewidywalności takiej konfiguracji władz, ta decyzja stała się punktem kulminacyjnym stopniowo narastającego niezadowolenia społeczeństwa Armenii. Przywódcą protestujących obywateli został Nikol Paszinian, jeden z głównych oponentów Sarkisjana, lider opozycyjnej partii Umowa Obywatelska, który komentując wydarzenia w kraju wskazywał, że to początek aksamitnej rewolucji (czyli kontynuacja demokratycznych przemian w przestrzeni poradzieckiej na wzór np. gruzińskiej „rewolucji róż”). Paszinian wykazał się już kilka lat temu w zakresie mobilizowania społeczeństwa przeciwko władzom w Erywaniu np. organizując demonstracje przeciwko Sarkisjanowi w 2009 r. Protestujący starali zachowywać pokojowy charakter działań. Kilka dni od zainicjowania demonstracji, zarządzono aresztowania czołowych architektów wydarzeń, w tym Pasziniana. Pomimo tak zdecydowanej reakcji władz w Erywaniu, nie udało się stłumić masowych wystąpień obywateli, do których również dołączyli żołnierze. W obliczu nieustająco narastającego napięcia wśród społeczeństwa, Sarkisjan zdecydował się ustąpić ze stanowiska premiera.

Warto wspomnieć, że na przestrzeni ostatnich lat kwietniowe głosy sprzeciwu wobec byłego prezydenta nie są jedynym takim wyrazem dezaprobaty Ormian.  W 2016 r. zwolennicy Żirajra Sefiliana (kolejnego oponenta Sarkisjana, weterana konfliktu o Górski Karabach) zajęli i okupowali posterunek policji w Erywaniu, czemu również towarzyszyła mobilizacja ludności. Siły opozycyjne względem głowy państwa już wtedy domagały się usunięcia Sarkisjana z przestrzeni politycznej Armenii. W percepcji przeważającej części społeczeństwa, Serż Sarkisjan jest odpowiedzialny za asymetryczne uzależnienie Erywania względem Moskwy. Ponadto zarzuca mu się też korupcję i zbyt liberalne stanowisko w rokowaniach z Azerbejdżanem w sprawie uregulowania statusu Górskiego Karabachu, natomiast przeprowadzona reforma ustrojowa nie miała na celu usprawnienie funkcjonowania państwa a jedynie zapewnienie niezmiennej koncentracji władzy w rękach Sarkisjana. Wydaje się, że powodzenie kwietniowych protestów tkwi m. in. w lepszym zorganizowaniu obywateli, zmęczeniu jaskrawymi przejawami łamania demokratycznych standardów w Armenii oraz silnej chęci wdrożenia realnych przekształceń politycznych (należy pamiętać, że obecne protesty nie są w żaden sposób motywowane ekonomicznie).

Warto zastanowić się, czy wydarzenia w Armenii w istocie należy traktować jako kolejną aksamitną rewolucję na obszarze poradzieckim. Na obecnym etapie rozwoju sytuacji w Erywaniu nie można przesądzać o charakterze zmian w Armenii (trwałości i dalszego kierunku), należy jednak zwrócić uwagę na reakcję Moskwy. Komentarze płynące z Rosji jednoznacznie wskazują na wyważone i spokojne stanowisko rosyjskich decydentów politycznych. W przeciwieństwie do np. „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie (2004), gdzie oskarżano państwa zachodnie o wspieranie finansowe, stymulowanie i odgórne sterowanie aktywnością opozycji prozachodniej oraz społeczeństwa (traktując je jako wejście w tradycyjną strefę wpływów Rosji i bezpośrednie zagrożenie dla jej interesów w regionie), zmiany w Armenii postrzegane są jedynie jako wewnętrzna sprawa państwa. Naturalnie Moskwie zależy na stabilnej strukturze wewnętrznej sojusznika, ze względu na mocarstwowe interesy w regionie Kaukazu Południowego, niemniej jednak wydaje się, że nie przewiduje takich zmian w nastawieniu władz Armenii, które zachwiałyby partnerstwo Moskwa-Erywań. Wynika to z faktu, że Rosja jest niezwykle ważnym podmiotem wzmacniającym bezpieczeństwo Armenii, warto choćby wspomnieć o stacjonowaniu na jej obszarze rosyjskich sił zbrojnych, które byłyby efektywnym wsparciem w przypadku np. wznowienia konfliktu o Górski Karabach.

Ponadto Erywań jest zaangażowany w wiele projektów inicjowanych przez Rosję jak np. Unię Eurazjatycką. Pomimo silnych kooperacji między tymi państwami, należy zaznaczyć, że obecne wydarzenia powinny inspirować decydentów Armenii do większej asertywności w kreowaniu polityki, czego domaga się społeczeństwo. Federacja Rosyjska osłabiona przez sankcje związane z konfliktem ukraińskim, nie jawi się już jako tak atrakcyjny partner, co mogłyby wykorzystać państwa przestrzeni euroatlantyckiej wspierając Armenię na drodze przekształceń strukturalnych i uniezależnianiu się od Rosji, chociaż nie należy liczyć na zupełne wyeliminowanie czynnika rosyjskiego ze strategii bezpieczeństwa Erywania, to Zachód może mieć teraz większą swobodę oddziaływania na Armenię. Oprócz priorytetowego znaczenia czynnika wewnętrznego, bardzo ważne dla powodzenia zmian będzie okazana pomoc sojuszników. Reformy zakończone powodzeniem stałyby się płaszczyzną do intensyfikacji nastrojów prozachodnich wśród społeczeństwa.

           

Agnieszka Miarka – politolog związana z Uniwersytetem Śląskim, ekspert Fundacji Ambitna Polska ds. bezpieczeństwa międzynarodowego, członek Klubu Ambitna Polska w Katowicach.

 

 

 

 

 

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed