Naloty USA, Wielkiej Brytanii i Francji na Syrię – czy są legalne na gruncie prawa międzynarodowego? [KOMENTARZ]

W odpowiedzi na przypisywane Syrii użycie broni chemicznej względem własnej ludności cywilnej, w nocy z piątku na sobotę (13-14 kwietnia), USA, Wielka Brytania oraz Francja dokonały nalotów na cele w Syrii. Co ważne, państwa zachodnie podjęły decyzję o ataku, pomimo impasu w ramach Rady Bezpieczeństwa ONZ i zawetowania przez Rosję projektu rezolucji dotyczącej śledztwa ws. ataku chemicznego na miasto Duma. Mateusz Piątkowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego ocenia naloty połączonych sił lotnictwa amerykańskiego, brytyjskiego i francuskiego na cele w Syrii z punktu widzenia prawa międzynarodowego.

Mapa zaatakowanych celów w Syrii (według Departamentu Obrony USA) / Wikimedia commons

Autor: Mateusz Piątkowski

„Wojna” prawa międzynarodowego z bronią chemiczną

Zakaz wykorzystania broni chemicznej jest jedną z najstarszych i wydawać się mogło – najbardziej utrwalonych wielością traktatów – norm prawa międzynarodowego. Zakaz ten ma wymiar historycznie wcześniejszy nawet niż obowiązująca obecnie we wszystkich typach konfliktów zbrojnych „kardynalna” (jak wskazał w swej opinii doradczej z 1996 roku Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, MTS) zasada rozróżniania – która ukształtowała się w pełnym wymiarze dopiero w latach 60-70. XX wieku, będąc normą „martwą” m.in. wskutek lotniczych bombardowań saturacyjnych w okresie II wojny światowej. O zakazie zrzucania za pośrednictwem balonów wszelkiego rodzaju gazów duszących postanowiono już w ramach Pierwszej i Drugiej Konferencji Haskiej z 1907 roku, znaczenie zakazu potwierdzono po I wojnie światowej tzw. Protokołem Genewskim z 1925 roku – nie ma zatem żadnych wątpliwości co do zwyczajowego charakteru powyższej normy w międzynarodowym prawie humanitarnym. Społeczność międzynarodowa uznając broń chemiczną za środek walki o szczególnie nieludzkim charakterze przekraczającym poziom „nadmiernych obrażeń i zbędnych cierpień”, zdecydowała się na wprowadzenie rozwiązań dalej idących i wprowadzenia zakazu nie tylko wykorzystania, ale również gromadzenia, nabywania i produkcji (Konwencja o broni biologicznej z 1972 roku oraz Konwencja o zakazie broni chemicznej z 1993 roku).

Syria przystąpiła do we wrześniu 2013 roku do Konwencji z 1993 w ramach porozumień dotyczących zniszczenia chemicznego arsenału tego państwa. W przyszłej dyskusji warto pamiętać, że w istocie atak na ludność cywilną na przedmieściach Damaszku jest niezwykle rażącym złamaniem jednej z najstarszych norm prawa międzynarodowego (zwłaszcza w roku stulecia zakończenia I wojny światowej), nie zapominając o samym niezwykle bulwersującym fakcie uderzenia względem cywili.  

Dura lex, sed lex

Pomimo powagi naruszeń prawa międzynarodowego, z perspektywy ius ad bellum („prawo do rozpoczęcia i prowadzenia działań wojennych”) trudno jest się doszukiwać umocowania akcji z 14 kwietnia 2018 roku w Karcie Narodów Zjednoczonych. Art. 2 ust. 4 konstytuujący ogólny zakaz użycia siły w stosunkach międzynarodowych oraz art. 2 ust 7  KNZ jasno stanowią o zakazie nieingerencji w sprawy wewnętrzne państw. Wyjątki od wspominanych zakazów są również jasno określone. Syria jednakże w żaden sposób nie jest oskarżana o przygotowywanie uderzeń bądź zamachów na Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię bądź Francję – stąd państwa te nie mogą powoływać się na art. 51 KNZ (prawo do samoobrony) – nawet w kontekście tzw. samoobrony prewencyjnej, opierającej się na koncepcji „unable or unwilling” (rozbudowanej w ramach tzw. Globalnej Wojny z Terrorem) – bo przecież oficjalnie reżim al-Asada prowadzi wojnę z terrorystami z ISIS na tych samych zasadach co Koalicja od 2014 roku.

Pozostają w związku z tym kroki możliwe do podjęcia w ramach rozdziału VII Karty NZ i o ile nie ma wątpliwości, co należy stwierdzić z ubolewanie, że sytuacja w Syrii jest już od dawna „zagrożeniem dla międzynarodowego bezpieczeństwa i pokoju” to nie należy zapominać, że gwarant światowego ładu – jakim jest Rada Bezpieczeństwa ONZ – była, jest i będzie ciałem politycznym. Brak stosownej rezolucji podjętej na podstawie art. 42 KNZ należy w takiej konfiguracji zaakceptować, ze świadomością, że wcześniejsze próby podważenia legitymacji RB ONZ do reagowania na kryzysy międzynarodowe miały charakter niezwykle kontrowersyjny (patrz rezolucja Unifinting for Peace podjęta podczas wojny w Korei) i nie są współcześnie akceptowane przez prawo międzynarodowe. Warto wspomnieć, że także tzw. koncepcja R2P (Responsibility to Protect) pomimo próby stworzenia wyraźnego modelu obligatoryjnej reakcji międzynarodowej m.in. na łamanie norm prawa międzynarodowego o charakterze pierwszorzędnym – jak m. in zakaz użycia broni chemicznej czy czynienia przedmiotem ataku ludności cywilnej – nie dążyła do podważenia szczególnej roli RB ONZ. Wreszcie Syria jako wciąż suwerenne państwo (rządzone przez al–Asada) posiada pełną suwerenność we własnej przestrzeni powietrznej i może jej bronić – jak wskazuje międzynarodowa praktyka zwyczajowa (chociażby incydent z listopada 2015 roku pomiędzy Rosją a Turcją czy ostatnie informację dotyczące naruszeń greckiej przestrzeni powietrznej) – także za pomocą siły zbrojnej.

Od „nielegalnej ale uzasadnionej” do „prawnej i właściwej”

Pozostaje jedynie poszukiwanie źródeł legitymacji nalotów USA, Wielkiej Brytanii i Francji na cele syryjskie poza Kartą Narodów Zjednoczonych, co jest per se niezwykle kontrowersyjne. Ostatnio wśród doktryny prawa międzynarodowego uzyskuje popularność pojęcie tzw. jednostronnej interwencji humanitarnej – unilateral humanitarian intervention. Koncept ten pojawił się po raz pierwszy w kontekście zeszłorocznego ataku amerykańskiego z dnia 7 kwietnia 2017 roku i docelowo zakłada możliwość wytworzenia się zgody społeczności międzynarodowej na dokonywanie selektywnych, ograniczonych w czasie i przestrzeni aktów użycia siły zbrojnej w celu „przymuszenia” państwa-naruszyciela norm międzynarodowego prawa humanitarnego i międzynarodowych standardów ochrony praw człowieka. Koncepcja ta budzi poważne wątpliwości, także z uwagi na argumentację podnoszoną przez jej zwolenników, począwszy od kwestii kolizji zasad użycia siły w stosunkach międzynarodowej z normami typu ius cogens, zakazującymi użycia broni chemicznej, jak również rosnące poparcie społeczności międzynarodowej względem tych działań (C. Dunlap), czy też koncepcje rozszerzonej samoobrony (z uwagi na kryzys humanitarny jaki może spotkać państwa Zachodu w związku z brakiem uderzenia odwetowego) na podstawie art. 51 KNZ bądź okoliczności „wykorzystania wszelkich innych środków, w tym także wielokrotnych prób uzyskania autoryzacji rezolucji RB ONZ, co w następstwie veta wskutek sytuacji humanitarnej uprawnia do podjęcia środków zbrojnych, aprobowanych w świetle  art. 2 ust. 4 KNZ (H. Koh).  Powyższa argumentacja wywołuję zasadnicze protesty wśród przedstawicieli doktryny brytyjskiej i amerykańskiej (M. Weller, K. Heller, J. Goldsmith i O. Hathaway), którzy podnoszą, że podobnie jak w przypadku interwencji NATO w Kosowie w 1999 roku brakuje jednoznacznej legitymacji podjętych działań.

Stanowisko USA, Francji, Wielkiej Brytanii oraz innych krajów Zachodu wyraża pełne poparcie dla samej akcji, wskazując, że była ona „legalna i właściwa” (right and legal – premier Theresa May), proporcjonalna (premier Australii), „konieczna dla efektywnej ochrony Konwencji z 1993 roku” (szef NATO Jens Stoltenberg), „niezbędna dla poszanowania prawa międzynarodowego” (kanclerz RFN Angela Merkel), „uprawniona, proporcjonalna i precyzyjna” (szef francuskiego MSZ).  Stanowisko Rosji oraz Iranu jest skrajnie przeciwstawne, nazywając wprost akcję Koalicji jako „akt agresji”. Powyższa polaryzacja doskonale ujawnia także problem zagadnienia czym tak naprawdę jest tzw. „społeczność międzynarodowa”, której głos ma rolę prawotwórczą w budowie międzynarodowego prawa o charakterze zwyczajowym. Jest to również zderzenie sfery normatywnej prawa międzynarodowego z jego sferą aksjologiczno-moralną, zwłaszcza gdy z perspektywy tej drugiej, uderzenie Kolacji wydaje się być w pełni uzasadnione powagą złamanej normy oraz wieloletnim cierpieniem syryjskiej ludności cywilnej, która najbardziej odczuwa konsekwencje powyżej kolizji.

Powyższy incydent ujawnia także skale wyzwań z jakimi może mierzyć się Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w związku z uruchomieniem od 17 lipca 2018 roku art. 8bis MTK statuującego zbrodnię agresji. O ile państwa Koalicji będące stronami Statutu Rzymskiego (Francja i Wielka Brytania) zabezpieczyły pośrednio swoje interesy poprzez wprowadzenie zasady, że jurysdykcja MTK wynikająca za art. 8bis nie obowiązuje względem tych państw, które nie ratyfikowały poprawek z Kampali z 2010 roku (art. 15bis ust. 2), to jednakże należy zaznaczyć, że ewentualność możliwości prowadzenia postępowania w ramach struktur MTK może być jednym z czynników wpływających na decyzję polityczną w ramach koncepcji tzw. jednostronnych interwencji humanitarnych oraz z tych samych powodów być niezwykle obciążającym elementem dla samego MTK.

Od ius ad bellum do ius in bello

Samo użycie siły – zwłaszcza jeżeli ma mieć wymiar wyjątkowy – winno być ograniczone dwoma podstawowymi paradygmatami niezbędności i proporcjonalności – co wydaje się w przypadku samego ataku państw zachodnich na Syrię spełnione. Należy również pamiętać, że akt ten winien spełniać wymagania stawiane „atakom” (art. 49 I Protokołu Dodatkowego z 1977 roku) jaki mają miejsce podczas międzynarodowego konfliktu zbrojnego. Wydaje się , że stan konfliktu zbrojnego może być już częściowo wywodzony z samego faktu braku zgody Syrii na działania zbrojne Koalicji (znowelizowany komentarz MKCK do I Konwencji Genewskiej z 1949 roku[1]). Należy zwrócić uwagę, że istniejące raporty z Damaszku potwierdzają fakt wykorzystania przez stronę syryjską broni przeciwlotniczej – spełniony jest więc także wymóg „dwustronności” oraz „intensywności” (którego częściowo brakowało w przypadku ataku z 2017 roku). Nie budzi większych wątpliwości także użycie środków ataku, a także klasyfikacja celów w świetle dyspozycji I Protokołu Dodatkowego z 1977 roku (chociaż charakterystyczna bardziej dla selektywnego uderzenia niż konfliktu zbrojnego o pełnej skali). Sekretarz Obrony USA James Mattis wskazał, że „uderzyliśmy precyzyjnie i proporcjonalnie przeciwko instalacjom zaangażowanym w proces produkcji broni chemicznej (…) nie poszliśmy dalej, ale nasza odpowiedź była znaczna”. Administracja amerykańska podkreśliła ponadto zamiar minimalizacji strat wśród ludności cywilnej.

Wydaje się, że podobnie jak w przypadku ataku z dnia 7 kwietnia 2017 roku, uderzenie Koalicji trafia podobnie do tej samej „szarej” kategorii prawa międzynarodowego, tj. aktów słusznych, ale niemających z drugiej strony wyraźnego umocowania w porządku międzynarodowym.

Mateusz Piątkowski – doktorant w Katedrze Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Stypendysta ChicagoKent College of Law. Specjalista prawa konfliktów zbrojnych.

 

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed