Zrozumieć państwa-widma, czyli „Granice marzeń” [RECENZJA]

Są takie książki, dzięki którym nasza wyobraźnia zaczyna odzwierciedlać rzeczywistość. Patrzymy na litery, ale widzimy świat oczami reportera. Każde zdanie przedstawia obraz niby dalekiej, ale faktycznie bliskiej nam krainy. Taki właśnie jest reportaż Tomasza Grzywaczewskiego „Granice Marzeń. O państwach nieuznawanych”. Autor książki, który jest prawnikiem, ale również podróżnikiem i reporterem, zabiera nas do bardzo specyficznych krajów. Do państw, które formalnie nie istnieją.

Tomasz Grzywaczewski / fot. materiały prasowe

Autor: Hubert Kowalski

„Granice marzeń. O państwach nieuznawanych”, wydany niedawno nakładem Wydawnictwa Czarne, to reportaż podróżniczy, który jest owocem licznych wojaży Tomasza Grzywaczewskiego m.in. do samozwańczych republik postsowieckich Naddniestrza, Abchazji i Górskiego Karabachu, a także do Odessy czy Turcji. Autor w zakresie niezbędnym przybliża historię poszczególnych krajów, które odwiedził, a także ogólnie opisuje ich rzeczywistość polityczną i ekonomiczną. Jednak w centrum jego zainteresowania jest człowiek, zwykły mieszkaniec państwa-widma.

Szczegółowe, ale przystępne i wciągające opisy otaczającej rzeczywistości powodują, że jesteśmy w stanie dokładnie zobaczyć to, co widział i słyszał reporter. Prawdziwym majstersztykiem są pierwsze zdania reportażu, w których opisana jest modlitwa ukraińskich żołnierzy przed walką z prorosyjskimi separatystami w miejscowości Piski pod Donieckiem. Słowa modlitwy przeplatają się z odgłosami wybuchających bomb, przez co już na samym początku zostajemy wciągnięci głęboko do świata, który zobaczył autor. „Granice marzeń” to obraz konfliktów narodów i państw, które przekładają się na konflikty międzyludzkie. Przykładem jest rozmowa autora z jednym z ukraińskich żołnierzy. Ów ochotnik opowiadał o swojej dziewczynie, która również walczy, ale… po stronie separatystów. To żywy przykład tragedii zwykłych ludzi, którzy musieli dokonać bardzo trudnego wyboru.

Widzimy obraz pięknych pól słonecznikowych i kukurydzianych, od którego reporter rozpoczyna opowieść o skomplikowanej rzeczywistości Naddniestrza, samozwańczej republiki, która z inspiracji rosyjskiej zbuntowała się władzom mołdawskim i ogłosiła niepodległość. W reportażu pojawiły się również polskie wątki w państwach nieuznawanych. Autor przypomina czytelnikom postaci i miejsca z trylogii Henryka Sienkiewicza. Miejscem charakterystycznym jest miejscowość Raszków w Naddniestrzu, która jest zamieszkana głównie przez Polaków. Mniejszość polska żyje na tamtych terenach od czasów I Rzeczypospolitej. To najprawdopodobniej tamte tereny zainspirowały Henryka Sienkiewicza, który pisał o niebezpiecznej wiedźmie Horpynie, której kryjówka znajdowała się nad Dniestrem.

W „Granicach marzeń” przeczytamy przede wszystkim o ludziach. Zarówno tych prostych, którzy nie zajmują się wielką polityką, chcą normalnie żyć, jak i tych, którzy posiadają wpływy w swoich społecznościach, prowadzą biznesy i dążą do władzy. Ciekawym wątkiem reportażu jest historia wypędzonych z ojczyzny Abchazów, którzy w wyniku agresji carskiej w XIX w. musieli uciekać ze swoich domów przez Morze Czarne i znaleźć dla siebie nowe miejsce do życia. Tym miejscem stała się Turcja. Tomasz Grzywaczewski stał na tureckim wybrzeżu, na które kiedyś dotarli ledwo żywi uciekinierzy z Abchazji. Niezwykle ciekawą jest opowieść Alpera Bganby, Abchaza, który na początku lat 90. porzucił studenckie życie w Turcji i udał się na wojnę do swojej ojczyzny, gdzie wówczas toczyły się zacięte walki z Gruzinami.

To właśnie życie człowieka, jego marzenia, cele i codzienność, powodują, że widzimy państwa nieuznawane nie z perspektywy salonów, ale z perspektywy domów i ulic. Dzięki temu reportaż jest przystępny i zapewne wciągnie każdego miłośnika podróży i mało znanych miejsc, nawet jeżeli nie jest specem od historii i polityki. Specyficznym, ale bardzo ciekawym wątkiem książki są mistrzostwa państw nieuznawanych w piłce nożnej, w których sędziowali arbitrzy m.in. z ogarniętego wojną Donbasu. Taki właśnie turniej oglądał autor reportażu, kiedy przebywał w 2016 r. w Abchazji, gdzie o wyjątkowy tytuł zagrało dwanaście drużyn. Wśród nich znalazły się m.in. afrykański Somaliland, Armenia Zachodnia czy Turecka Republika Cypru Północnego.

Dzięki Tomaszowi Grzywaczewskiemu możemy zobaczyć, jak imperialna polityka Rosji przeplata się z dążeniami niepodległościowymi niewielkich narodów na dalekim Kaukazie, ale również w bliskim sąsiedztwie Unii Europejskiej. Mimo bardzo widocznych wpływów imperialnej Rosji, która inspirowała konflikty, posługując się niepodległościowymi dążeniami mieszkańców samozwańczych republik, autor nie stawia się w roli sędziego. Nie ocenia i nie krytykuje marzeń o niezależności, które drzemią wśród mieszkańców Naddniestrza, ludowych republik Donbasu, Abchazji, Osetii Południowej czy Górskiego Karabachu i innych. Przede wszystkim pokazuje, jak wygląda życie zwykłych mieszkańców tych nieco egzotycznych dla nas krain – państw, których nie ma, ale istnieją w marzeniach tamtejszych ludzi.

Strona książki (Wydawnictwo Czarne).

  • Seria wydawnicza: Reportaż
  • Projekt okładki: Agnieszka Pasierska/Pracownia Papierówka
  • Rodzaj okładki: twarda
  • Liczba stron: 280
  • ISBN:978-83-8049-623-1
  • Cena okładkowa:39,90 zł

 

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed