Dzieci z Aleppo a sprawa polska. Komentuje ks. dr P.M. Szewczyk

Kiedy patrzę na Bliski Wschód i powikłane interesy ekonomiczno-polityczne, które posługują się dla swoich korzyści religią i ideologią, często dziwię się, jak tak można. Niestety podobne odczucie mam, kiedy patrzę, jak doraźne korzyści polityczne stają się motywami działań pomocowych. A w Polsce niestety tak się dzieje coraz częściej.

Ks. dr Przemysław Marek Szewczyk
Ks. dr Przemysław Marek Szewczyk

Autor: ks. dr Przemysław Marek Szewczyk

Najpierw był wielki szum o uchodźców i imigrantów przy okazji wyborów prezydenckich i parlamentarnych, kiedy ta kwestia stała się może nie tematem numer jeden, ale jednak ważnym w rodzimej debacie politycznej. Polacy masowo – w tym politycy – stali się nagle ekspertami od polityki międzynarodowej, Bliskiego Wschodu, terroryzmu i islamu, a do tego jeszcze filozofami i socjologami głoszącymi ogólne teorie o procesach dziejowych, o upadkach cywilizacji i kultur, o konieczności multikultularyzmu czy powrotu do budowania murów. Nad Wisłą, gdzie w głównym wydaniu wiadomości informacjom ze świata poświęca się 5 minut i to tylko w celu podania sensacyjnych wiadomości, wyglądało to groteskowo. No, ale czego się nie robi dla zdobycia poparcia przed wyborami: można stać się radykalnym obrońcą narodu chroniącym własną piersią obywateli przez zalewem terroru albo dla odmiany Matką Teresy z Kalkuty gotową własny dom oddać wynędzniałym uchodźcom… Zależy po czyje głosy się sięga.

Ponieważ jednak gra polityczna nie kończy się wraz z wyborami, jesteśmy nadal świadkami wykorzystywania w jej celu uchodźców i sierot wojennych. Rządząca partia, która w wyborach postawiła na hasła bezpieczeństwa, nie dopuściła do realizacji przez Caritas korytarzy humanitarnych. Politycy opozycyjni angażują się zaś z tak niezwykłą gorliwością w pomoc dla ofiar wojny w Syrii, że aż trudno uwierzyć w brak politycznej motywacji, zwłaszcza jeśli odmowa ministerstwa na prośbę o sprowadzenie – co pierwotnie wskazały media – 10 sierot z Aleppo staje się nagle paliwem dla rodzimej walki politycznej. Nie o ilość tu jednak idzie. Kalkulacje polityczne przekładają się w ten sposób na działania pomocowe: rząd tysiące złotych wysyła na Bliski Wschód i stawia mury na granicy kraju, opozycja w Sopocie otwiera sierociniec dla małych Syryjczyków. Serio nie możemy tak po prostu pomóc? Czy działania humanitarne muszą być elementem politycznej walki na naszym podwórku?

Mam gorącą prośbę do polityków, osób sprawujących władzę w tym kraju i do partyjnych działaczy: róbcie swoje i zostawcie kwestie pomocowe tym ludziom, stowarzyszeniom i fundacjom, którzy się nimi zajmują i na nich się znają. Nie przekonujcie nas do głosowania na siebie pozując czy to na jedynych troszczących się o bezpieczeństwo narodu, czy to na jedynych czułych na los ofiar wojny w Syrii.  To jest bez sensu, w pierwszym rzędzie szkodzi naszemu krajowi, a następnie na skutek waszej politycznej wojny naprawdę cierpią ludzie, którym można by pomóc, gdyby kwestie humanitarne nie stały się w naszym kraju elementem politycznej walki.

Ks. dr Przemysław Marek Szewczyk – prezbiter Kościoła rzymsko-katolickiego Archidiecezji Łódzkiej. Prezes stowarzyszenia Dom Wschodni – Domus Orientalis. Ukończył studia doktorskie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II z zakresu historii Kościoła – patrologii oraz studia magisterskie na Uniwersytecie Łódzkim z zakresu filologii klasycznej. Tłumacz dzieł Ojców Kościoła z języka greckiego i łaciny. Miłośnik i znawca Bliskiego Wschodu.

Tekst ukazał się również na stronie stowarzyszenia Dom Wschodni – Domus Orientalis: http://domwschodni.pl/dzieci-z-aleppo-a-sprawa-polska-komentarz-ks-przemyslawa-szewczyka/

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed