UE-Ukraina: wyboista droga do Europy

Gdy w listopadzie 2013 roku na Ukrainie wybuchły zamieszki, wydawać się mogło, że zmiana władzy doprowadzi do zmiany mentalności i systemu rządów oligarchicznych. Taką nadzieję żywiły przede wszystkim kraje zachodnie, które udzieliły poparcia nowej ekipie rządzących. Brak postępów w zakresie przeprowadzania reform i walki z korupcją powoduje jednak, że dziś Bruksela coraz mniej uwagi poświęca Ukrainie.

Flags

Autor: Dr Piotr Kuspys

Wejście Ukrainy w strefę wpływów UE i USA automatycznie oznaczało utratę przez Rosję dotychczasowej pozycji „starszego brata” i przerodziło się w konflikt zbrojny na Donbasie. Ukraina po raz kolejny stała się instrumentem w rozgrywkach politycznych między Rosją i Zachodem, co w znacznym stopniu utrudnia wyjście tego kraju z trwającego kryzysu politycznego i gospodarczego. Nawet podpisanie i wejście w życie układu o stowarzyszeniu z UE nie wiele zmieniło, a brak wdrożenia niezbędnych reform determinuje obecną postawę Brukseli względem Kijowa. W znacznej mierze ogranicza się ona do koniecznego minimum w sprawie realizacji porozumień mińskich. Mimo oficjalnej krytyki płynącej pod adresem Kremla, wydaje się, że to właśnie Ukraina jest dla Europy problemem jako ognisko konfliktu, który stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa na kontynencie. Czy oznacza to, że UE zmieni swoją politykę wobec Ukrainy? Jak będą układać się dalsze relacji na linii Bruksela-Kijów?

 

Polityka wewnętrzna Ukrainy po Majdanie

W wyniku obalenia prezydenta Wiktora Janukowycza w ramach protestów w 2013 roku, potocznie zwanych Majdanem, władzę na Ukrainie przejęli prozachodni politycy. Nowym prezydentem został oligarcha Petro Poroszenko, zaś na czele rządu, na wyraźnie wskazanie USA, stanął Arsenij Jaceniuk – jeden z liderów dotychczasowej opozycji, bliski współpracownik Julii Tymoszenko. Do pracy w różnych resortach zaproszono zagranicznych ekspertów m.in. z Gruzji, Litwy, Estonii, Niemiec i USA, którzy jednak nie potrafili się odnaleźć w ukraińskich realiach politycznych. Z podobnych względów propozycję współpracy z Kijowem nie przyjął żaden polski ekspert i polityk, którym zaproponowano stanowiska w ukraińskich resortach. Cześć zagranicznych specjalistów jednak bardzo szybko wycofała się z pracy w rządzie. Do najbardziej głośnych i zarazem brzemiennych w skutkach była rezygnacja z zajmowanego stanowiska na początku lutego br. ministra rozwoju gospodarczego i handlu litewskiego finansisty Aivarasa Abromavičiusa. Oskarżył on rząd i otoczenie prezydenta o wspieranie układów korupcyjnych oraz brak woli do przeprowadzenia reform.

Dymisja jednego z kluczowych ministrów, cieszących się dobrą opinią na Zachodzie, spotkała się z zaniepokojeniem i krytyką ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który wstrzymał wypłatę kolejnej transzy kredytu dla Ukrainy. Szefowa Funduszu Christine Lagarde uznała, że Ukraina rzeczywiście nie wywiązuje się z przyjętych zobowiązań w zakresie przeprowadzania reform oraz walki z korupcją, co, jej zdaniem, stawia pod znakiem zapytania dalszą współpracę.

Wołodymyr Hrojsman, nowy premier Ukrainy
Wołodymyr Hrojsman, nowy premier Ukrainy

Wycofanie się Aivarasa Abromavičiusa z pracy w rządzie oraz oskarżenia pod adresem prezydenta i premiera doprowadziło do kolejnego kryzysu politycznego na Ukrainie. W parlamencie zainicjowano rozmowy o dymisji Arsenija Jaceniuka. I chociaż nie udało się zebrać odpowiedniej liczby głosów, aby wyrazić wotum nieufności, doszło do rozpadu koalicji, z której wycofała się partia „Batkiwszczyna” Julii Tymoszenko, partia „Samopomoc” mera Lwowa oraz „Radykalna Partia Ołeha Laszka”. W obawie przed koniecznością przeprowadzenia przedterminowych wyborów rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie wyjścia z sytuacji. Badania opinii publicznej wskazują bowiem, że do władzy mogłaby wrócić siła polityczna prezydenta Wiktora Janukowycza, która z każdym miesiącem zyskuje na popularności. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza, w tym spadek eksportu do UE i Rosji po Majdanie, sprawia, że również dla przedsiębiorców poprawa stosunków z Rosją, która może nastąpić w wyniku zmiany władz w Kijowie, jest szansą na wyjście z kryzysu. Aby temu zapobiec, rządząca koalicja rozpoczęła poszukiwanie kandydatów na nowego szefa rządu. Amerykanie zaproponowali, aby Jaceniuka zastąpiła Natalia Jareśko – obecna ukraińska minister finansów, prywatnie obywatelska USA, która w latach poprzednich była zatrudniona w Departamencie Stanu. Jareśko, podobnie jak Leszek Balcerowicz, nie wyrazili większego zainteresowania tą propozycją. Dziś premierem Ukrainy jest już Wołodymyr Hrojsman, a Balcerowicz stał się doradcą prezydenta Ukrainy i „człowiekiem Poroszenki” przy rządzie kraju nad Dnieprem.

 

Integracja europejska

W 2013 roku Ukraina zakończyła negocjacje układu o stowarzyszenie z UE, który jednak nie został podpisany, co doprowadziło do protestów społeczno-politycznych i obalenia prezydenta Wiktora Janukowycza. Dopiero po zmianie władz w 2014 roku podpisano najpierw część polityczną układu (21 marca), a następnie część gospodarczą (27 czerwca). Podczas gdy część polityczna weszła w życie z dniem jej podpisania, postanowienia traktujące o współpracy gospodarczej – na wyraźną prośbę Ukrainy – zaczęły obowiązywać dopiero od 1 styczniu 2016 roku. Wynikało to z przekonania, że ukraińska gospodarka nie była i wciąż nie jest gotowa na konkurowanie z europejskimi producentami, a ukraińskie towary nie spełniają podstawowych wymogów jakościowych i technicznych. W praktyce oznacza to zamknięcie europejskiego rynku na ukraiński eksport, co już wywołuje na Ukrainie ogromne niezadowolenie wśród przedsiębiorców, którzy po Majdanie stracili dostęp do rosyjskiego rynku, nie zyskując nic w zamian. Zdaniem Przedstawicielstwa UE w Kijowie, winę za taki stan rzeczy ponosi wyłącznie ukraiński rząd, który nie implementował w pełni układu o stowarzyszeniu, a zatem nie przygotował ukraińskiej gospodarki do zmieniającej się rzeczywistości. Zdaniem zachodnich ekspertów, jeżeli nie zostaną podjęcie natychmiastowe działania naprawcze, Ukrainę czeka zapaść gospodarcza. Zamknięcie rosyjskiego rynku dla ukraińskiej produkcji oraz jednostronne zerwanie kontaktów gospodarczych z Rosją podyktowane względami ideologicznymi jest błędną strategią, której negatywne skutki w dłuższej perspektywie mogą być nieodwracalne. UE bowiem nigdy nie stanie się dla Ukrainy tak atrakcyjnym rynkiem zbytu, jakim był do roku 2014 rynek rosyjski.

Ukraine Netherlands High Resolution Sign Flags Concept
W przeprowadzonym 6 kwietnia referendum Holendrzy powiedzieli „nie” dla Ukrainy w UE

16 września 2014 roku w Brukseli i Kijowie jednocześnie ratyfikowano układ o stowarzyszeniu. Wkrótce uczyniły to kraje członkowskie UE. Pojawił się jednak problem z ratyfikacją dokumentu w Holandii. Wprawdzie układ został ratyfikowany, ale jego obowiązywanie zostało tymczasowo zawieszone do czasu rozstrzygnięcia referendum – jak wiadomo większość biorących udział 6 kwietnia w plebiscycie (choć frekwencja była raczej niewielka), powiedziała „nie” dla Ukrainy w UE.

Jeszcze przed referendum, szef Komisji Europejskiej Jeana-Claude Juncker zapewnił Holendrów, że Ukraina w najbliższych dwudziestu latach na pewno nie dołączy do UE. Chociaż nie jest to oficjalne stanowisko Komisji Europejskiej, pokazuje jednak, w jaki sposób UE postrzega Ukrainę – nie jako potencjalnego członka, lecz permanentnego sąsiada w myśl Europejskiej Polityki Sąsiedztwa obejmującej takie kraje, jak: Algieria, Egipt, Izrael, Jordania, Palestyna czy Syria.

Pod znakiem zapytania stała także szybka liberalizacja ruchu bezwizowego z Ukrainą. Kijów wprawdzie wykonał szereg wymagań technicznych, jednak nie wiele zrobił w zakresie walki z korupcją i budowania państwa prawa, na co szczególną uwagę zwraca Bruksela. UE miała duże wątpliwości, czy Ukraina aby na pewno uczciwie wywiąże się z przyjętych zobowiązań. Te obawy są jak najbardziej uzasadnione, gdyż Kijów traktuje ewentualnie zbliżenie się do UE jako należną „nagrodę” za Majdan, a nie jako efekt ciężkiej pracy w zakresie reformowania państwa. Kijów nie może w tym kontekście liczyć na obniżenie wymagań z powodu skomplikowanej sytuacji w zakresie bezpieczeństwa. Podczas ostatniej wizyty w Kijowie ministrów spraw zagranicznych Niemic i Francji, Ukraina po raz kolejny usłyszała, że najważniejsze jest przeprowadzenie reform i skuteczna walka z korupcją, a brak postępów w tym zakresie nie można usprawiedliwiać działaniami wojennymi toczącymi się na wschodzie kraju, które obejmują zaledwie część obwodu donieckiego i ługańskiego. 20 kwietnia, Kijów usłyszał jednak „tak” dla przeprowadzenia procesu ruchu bezwizowego, w jakimś sensie jako próby złagodzenia wyników referendum w Holandii.

 

Po Majdanie możemy zaobserwować spadek zainteresowania Ukrainą ze strony UE. Jest to podyktowane z jednej strony problemami, z którymi borykają się europejskie stolicy w związku z kryzysem migracyjnym, z drugiej zaś – „zmęczeniem” Ukrainą wciąż tkwiącą w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Daje to argument sceptykom, którzy postrzegają Ukrainę przez pryzmat Rosji, jako pochodną stosunków Zachodu z Moskwą. W ich mniemaniu, dla Waszyngtonu, Berlina czy Paryża Ukraina nigdy bowiem nie była i nie będzie państwem kluczowym, czy tym bardziej kimś ważniejszym od współpracy z Rosją. Obecne opowiedzenie się po stronie Kijowa jest podyktowane jedynie obawą przed zagrożeniem dla bezpieczeństwa światowego w związku z napiętymi stosunkami ukraińsko-rosyjskimi, w mniejszym zaś stopniu rzeczywistą troską o losy Ukraińców. Dlatego też Zachód w okresie zajęcia Krymu przez Rosję, jak i podczas działań militarnych na Donbasie wykluczył możliwość bezpośredniego zaangażowania się na rzecz Ukrainy, jak również zakazał władzom w Kijowie prowadzić ofensywne operacje wojenne, które mogłyby sprowokować Rosję do działań militarnych na szerszą skalę.

 

Postępująca korupcja, oligarchizacja ukraińskiej sceny politycznej i gospodarczej, brak reform wskazują na to, że kolejna szansa, która pojawiła się przez Ukrainą, zostanie zmarnowana. W najbliższych latach będziemy obserwować kolejne niepokoje społeczne nad Dnieprem, inicjowane i sponsorowane przez oligarchów, jak również spektakularny zwrot w kierunku Rosji, co w chwili obecnej może wydawać się wręcz nieprawdopodobne. Właśnie wtedy zostanie zażegnany konflikt na wschodzie kraju, co niekoniecznie musi oznaczać odnowienie granic Ukrainy w jej dotychczasowym kształcie. Z uwagi na geopolityczne uwarunkowania oraz brak determinacji ze strony ukraińskich elit politycznych w zakresie reformowania państwa perspektywa członkostwa Ukrainy w UE wydaje się być nieosiągalna zarówno w bliższej, jak i dalszej przyszłości.

 

Dr Piotr Kuspys – doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, absolwent Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ekspert Zespołu Analiz Fundacji Amicus Europae. Tłumacz dyplomatyczny języka ukraińskiego i rosyjskiego.

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed